Nadstaw drugi policzek
Bierzmowanie po kozacku
Sakrament dojrzałego chrześcijanina.
W dawnych niemieckich plemionach był zwyczaj bić po twarzy chłopca, który przeszedł inicjację na pamiątkę tego, że stał się mężczyzną. W katolickim obrzędzie ten zwyczaj częściowo się zachował. Nadawszy nowe imię bierzmowanemu po pomazaniu czoła biskup lekko trąca policzek.
Pamiętam wizytację biskupa w trakcie której dostało się po twarzy nie tylko bierzmowanym, ale i księdzu. Sam biskup wizytując parafię w Rosji zawsze ryzykuje, że ktoś inny go "pobierzmuje".
1. Bierzmowanie w Muzeum.
Mój pobyt w Rostowie nad Donem rozpoczął się od pierwszej w tym mieście historycznej wizytacji w post-sowieckim Rostowie, Biskup był wyraźnie wzradzony duża gestykulował. Przemawiał po polsku, angielsku i rosyjsku. Ponad dziesięć osób przeważnie podeszłego wieku przyjmowało sakrament Bierzmowania a pewien człowiek "Polonii Domu" Pan St. Ksanf brał ślub kościelny ze swoją małżonką Mariną z pochodzenia Bułgarką. Na ceremonii była obecna córeczka nastolatka. Uroczystość utrwalono na video i mogłem przeżywać na nowo moment konsternacji, kiedy w kolejkę do bierzmowania stanęły jakieś dwie uparte "babuszki", które jak się mi zdaje wedle prawosławnej tradycji stanęły, by otrzymać "soborowanie" tzn. Sakrament chorych.
Wiele osób na tym obrzędzie robiło wrażenie przypadkowych widzów nieświadomie przyjmujących sakrament tylko dlatego, że jak stoi kolejka znaczy, ze trzeba odruchowo się do niej ustawić. Mój poprzednik przyjeżdżał do Rostowa z odległego o 500 km Soczi i nie bardzo miał czas, by prowadzić intensywną katechizację. W moim misyjnym życiu podobny problem niestety powracał.
Chór parafialny nie istniał a organista zdaje się po raz pierwszy przerzucił się na syntezator i narobił na mszy św. wiele "twórczych trzasków".
Policzkiem dla nas wszystkich, choć nikt tego nie mówił głośno, ale czuło się, że staliśmy się z konieczności "częścią ekspozycji", na której omawiano historię różnych wyznań w przedrewolucyjnym Rostowie. Część poświęcona katolikom znajdowała się w najdalszym kącie ekspozycji. Widniała wielka plansza przedstawiająca jakieś fragmenty kościelnych gotyckich budowli oraz figura MB z dzieciątkiem Jezus z obciętymi dłońmi. To był rok 1992.
2. Bierzmowanie w Galerii
Równo rok później biskupia liturgia sprawowana była nie w muzeum a w Galerii Sztuki współczesnej. Wystawa na pierwszym piętrze 5 piętrowego bloku, który zbudowano na dawnym placu kościelnym. Historia znowu dyszała nam w plecy.
Na bierzmowanie przygotowałem jedną miejscową studentkę Marię i jeszcze sześcioro czarnoskórych studentów. W tej grupie jeden spóźnił się nieco na uroczystość i zjawił się z rozbitą szczeką.
Jakiś pijany kozak chciał sprawdzić "czy murzyni też mają czerwoną krew" i nie puścił chłopca póki się nie upewnił.
Arcybiskup Kondruszewicz z Moskwy zwykle latem lubił odwiedzać Soczi, ponieważ Rostow był po drodze do kurortu mieliśmy gwarantowane wizyty w letnim sezonie.
3. Ekstremalne Bierzmowanie
W 1994 roku biskup zrobił wyjątek. Przybył w pierwszych dniach marca. Miejscowi uważają, że to już wiosna, niestety tego roku zima trzymała się długo. Trzaskał mróz i śnieg widniał wokoło na poświęcenie kaplic do Batajska i do Rostowa zebrało się sporo przyjezdnych jeszcze więcej miejscowych.
Na ten raz przybyła odwiedzić mnie moja mama i trafiła bardzo pechowo. To właśnie w tym czasie kozacy zablokowali nasz Zaułek Cwietoczny i legitymowali wszystkie osoby udające się na uroczystość. Wypytywali się wszystkich przechodniów jakiej są narodowści i wiary i jeśli jakiś zalękniony człowiek powiedział, ze jest Rosjaninem a to dla kozaka oznacza „prawosławny” nie był wpuszczany.
Biskupa trzymano pod ogniem pytań wyzwisk i zarzutów, że przyjechał jako „prozelita” zabrać kozakom ich dzieci i dusze.
Biskup był bardzo speszony, bo właśnie w Genewie miało być ekumeniczne spotkanie na najwyższym szczeblu i pragnął uniknąć konfliktu i niesprawiedliwych oskarżeń. Dostało się i na moją głowę. Otrzymałem zakaz "pod posłuszeństwem" opowiadania tej historii w prasie.
Po 11 latach widzę, że te embargo milczenia nie ma sensu. W sytuacji, kiedy księży i biskupów w Rosji znieważa się jak "chłopców do bicia" pluje się na nas mamy dalej mówić, że deszcz pada? A gdzie braterstwo i ewangeliczne upomnienie? Toteż upominam i wspominam, jak pośród kandydatów do bierzmowania stanęło dwoje chłopców, których rok wcześniej ochrzciłem w Batajsku.
Bierzmowanie miała też przyjąć Wanda dziewczynka z mojej "kolędowej opowieści". To dziecko często mnie odwiedzało a nawet latami dostawałem i dostaję długie i szczere listy. W przeddzień uroczystości napisała mi, że mama bez entuzjazmu wyraziła się o planowanej uroczystości i nawet pobierzmowała ją po twarzy”, gdy nastolatek bronił swej "wolności sumienia".
Przez kolejne 3 lata Biskup Moskiewski ni razu w drodze do Soczi nie zawitał do Rostowa a ja sam wielokroć rwałem się na Syberię, bo prawdziwie nieznośne były warunki do pracy misyjnej.
Stres, jaki trwał latami to mój "chrzest bojowy" a nawet "misyjne bierzmowanie". Przekonałem się na sobie, że Duch wieje kędy chce i daje znać wszelako jak przedziwny jest to Sakrament.
4. Karafuto
Kolejne bierzmowanie parafian przeżyłem dopiero na dalekim Sachalinie. Około 20 osób przyjmowało sakrament. Ta historia przeniknęła do bólu moją duszę. I tym razem trafiły się osoby nieprzygotowane, lecz większość zdobyłem misyjnym potem. Na początku innych przygód w Rosji wśród bierzmowanych byli czarnoskórzy tym razem skośnoocy Koreańczycy.
Gdy zbieraliśmy się by omówić szczegóły uroczystości część parafialnych liderów spodziewając się, że w parafii nastąpią zmiany, że po 2 latach mego "zastępstwa” powrócą na Sachalin księża Amerykanie. Większość parafian traktowało mnie lojalnie, bo do aktywnego życia w parafii włączałem wciąż wiernych ludzi zwłaszcza Europejczyków. Koreańczycy stanowili 90% parafian, więc trzeba było nowej krwi, by uniknąć klanowości typowej dla sachalińskich wspólnot koreańskich. Nowa krew to także parafie dojazdowe, których wcześniej nie było i dzięki tym ludziom sachalińskie wspólnoty odzyskały roównowagę 50% na 50 % dwie rasy: żółci i biali.
Tak, więc na zebraniu organizacyjnym w przeddzień uroczystości był obecny kapłan z USA potencjalny następca i gdyśmy omawiali "wątpliwe momenty" moje propozycje pewna pani komentowała po koreańsku pokazując jak bardzo nie podoba się jej mój styl i obecność.
Na rok przed wydaleniem przez władze rosyjskie, byłem potraktowny przez niektórych u8lubionych parafian jak król Lir niewdzięcznościa za wykonaną pracę.
W dzień przyjazdu na Sachalin zastałem, jak w Rostowie 40 – osobową grupkę zdezorientowanych parafian. Opuszczałem Sachalin podobnie jak wspólnoty nad Donem liczne i prężne jak grzyby po deszczu z kaplicami z Kościołem i sporą informacją o istnieniu katolików, czego wcześniej nikt nie czynił. Spotkał mnie za to niejeden policzek.
Bierzmowanie przyjęło 20 osób uroczyście trzymając krzyże w dłoniach. To niezwykłe zdjęcie obiegło świat. Byłem dumny z moich biało-żółtych krzyżaków.
Z Bożą pomocą pierwsze lata kapłaństwa spędziłem pośród zamętu pierestrojki i choć to było uciążliwe i pionierskie nie żałuję niczego i wciąż cichutko marzą o powrocie.
Epilog
W parafii Skrwilno na Ziemii Dobrzynskiej w 1978 roku na pare miesiecy przed pamietnym konklawe przyjmowalem Sakrament Bierzmowania z rak bpa Jana Wosinskiego. Z ramienia episkopatu byl on odpowiedzialny za Misje. To taki drobny szczegol ale cenie sobie ten zbieg okolicznosci. Nasz proboszcz, pozniejszy dziekan Sierpecki ks. Antoni Majkowski poprosil nas „pobierzmowanych”, bysmy latem pomogli mu remontowac dzwonnice, bo tak wypada „doroslym chrzescijanom” pomagac w kosciele jak najwiecej. Reke do gory podniosl tylko jeden chlopiec i ze wstydem przyznam, ze to nie byłem ja. Teraz wielokroc wspominam jego gorzki komentarz „niech wam Pan Bog pomaga jak wy mnie dzis”.
Powiedzial ostro ale sprawiedliwie. Wiele z tych osob, które na moich oczach przyjmowaly sakerament dojrzalego chrzescijanina tak naprawde doroslymi nie byli.
Kosciol na Wschodzie i nie tylko w trudnych chwilach nie może liczyc na tych, którzy w uroczystej atmosferze staneli w kolejce do bierzmowani(tylko dlatego, ze cos daja)!
Policzek musi bolec. W Rosji jest powszechne mnienanie a nawet przesad, ze jeśli maz zone nie bije tzn. nie kocha…nie chce tego propagowac ale cos w tym jest. Ma swój walor ojcowski klaps i biskupi.
Swiat bylby duzo lepszy gdybysmy skuteczniej leczyli skleroze. Kto wie co tak naprawde myslal pan Jezus gdy mowil nam „nadstaw drugi policzek”!
Pamiec o bierzmowaniu warto odnawiac. Niech takim myslom moja opowiesc posluzy.
Ks. Jaroslaw Wisniewski