VIII. CZARNOMORSKIE DUMKI
1. Odessa
Odessa powstała w obecnym kształcie w czasach Katarzyny Wielkiej, która dużo energii poświęciła kolonizacji terenów zabranych Tatarom i Turkom.
Nie powinno wiec dziwić, że w tych okolicach jej imię jest czczone. Na głównych placach można spotkać pomniki na jej cześć.
Owszem spotyka się to z protestami Kozaków, ale prorosyjskie lobby w Odessie ma się świetnie więc protesty są bezskuteczne.
W naszej wspólnej historii warto wspomnieć pobyt Mickiewicza w tych okolicach. Głównie znamy sonety krymskie, lecz jeśli mnie pamięć nie myli okolice Odessy nasz poeta też odwiedził.
W historii kościoła Odessa zaznaczyła się istnieniem sporej diaspory niemieckojęzycznej co jest zrozumiale ze względu na pochodzenie Katarzyny i jej pragnienie zasiedlenia tych terenów kolonizatorami z jej właściwej ojczyzny czyli z Niemiec. Mieli oni tu pełnię praw obywatelskich. W Odessie i okolicy swobodnie wznosili luterańskie i katolickie kościoły.
Jakiś czas rezydowali tu biskupi saratowscy.
Istniało również niższe seminarium, a w okresie dyktatury bolszewików działało również w warunkach podziemia Wyższe Duchowne Seminarium, które ewakuowało się z Saratowa.
Najsłynniejszym duszpasterzem czasów sowieckich był wiekowy salezjanin ksiądz Hoppe, dzięki któremu duszpasterstwo w tym mieście ani na chwile nie zamarło przez wszystkie te lata gdy w Odessie panował ustrój sowiecki.
Również w Odessie istniało jedno z nielicznych w tym okresie seminariów prawosławnych, jedyne oficjalnie tolerowane na terenie całej Ukrainy.
Miasto nazywane stolica humoru zawdzięcza ten tytuł licznej żydowskiej diasporze. Jej przedstawiciele zasłynęli w czasach ZSRR poprzez liczne kabarety i jednoosobowych komików i bawią do dziś Rosję i Ukrainę.
Obecnie najśmieszniejszy jest faworyt Ałły Pugaczowej młody komik Gałkin.
Jako miasto portowe znane jest tez ze swych kryminalnych autorytetów.
Niektórzy wyrośli na znanych bardów śpiewający tzw. “Szanson”. Klasykiem stał się emigrant “odesyta” mieszkający w USA piosenkarz Szufutyński.
W latach 60-tych, gdy w USA silne żydowskie lobby domagało się od ZSRR wolności dla swoich współwyznawców wypuszczono o ironio nie porządnych Żydów ale kryminalistów właśnie. Stąd popularne w USA “ruskie gangi“, w których prym wiedzie żydowska diaspora. Nie przynosi ona chwały Rosji ani Ukrainie, ale chyba o to chodziło sowieckim służbom specjalnym, żeby skompromitować emigracje a przy okazji pokryć “wrogi kraj” siecią agentów.
Powtórzę znane powiedzonko:
“Odessa mama, Rostów otiec, kto mamu troniet, tamu kaniec”.
2. Mikołajew
Mikołajew to po Winnicy i Doniecku kolejna parafia księży Chrystusowców, w której sobie nieźle radzą. Obecnie tam pracuje ks. Jarek Giżycki i dawny misjonarz z Papui ks. Henryk. Kościół z dawnych czasów zachował się w samym centrum miasta, natomiast ze zwrotem domu parafialnego były zawsze klopoty. Nowa parafia powstaje dzięki staraniom księdza Henryka, którego spotkałem kilkakroć odzianego we franciszkański habit. Okazuje się, ze jest to diecezjalny ekscentryk bardzo lubiany przez ludzi ale tez ceniony przez biskupa Bronisława.
Podobnie jak i w Doniecku w Mikołajewie były napięcia na linii parafia-polonia.
Polonusi stawiali duże wymagania swoim opiekunom Kaplanom i dochodziło do nieporozumień.
Choć żadnej z tych wspólnot nie widziałem na oczy to znam z opowieści, bo Donieck i Mikołajew bardzo blisko współpracują i duszpasterze wędrują tam i z powrotem. Zarząd towarzystwem Chrystusowym na Ukrainie tez zmienia często swe siedziby.
To Donieck to Mikołajew.
3. Oczaków
Chrystusowcy z Mikołajewa maja jeszcze do obsługi parafie w Oczakowie nad samym morzem malowniczo położona.
4. Ukraińsk
Kolejna parafia dojazdowa Chrystusowców ponad 100 km.
W tej miejscowości mieszka rodzona siostra starościny z Artiomowska Haliny.
Razem z córką “ministrantką” odwiedzała nas w czasach kiedy Msza Święta odbywała się jeszcze w Szkole Medycznej na pół legalnie.
5. Chersoń
Nie mając mapy przed oczyma mogę śmiało powiedzieć, ze Chersoń to lewy brzeg tym niemniej trafił razem z Krymem do mej opowieści z tej przyczyny, ze centrum diecezji jest prawobrzeżnej Odessie.
Chersoń i Krym można by nazwać mianem Centralnej Ukrainy lub rozpatrywać jako oddzielna autonomiczna rzeczywistość. Na mapie politycznej rzeczywiście Krym ma autonomie.
Tym niemniej jako Kaplan staram się akcentować rzeczywistość kościelna a w tej rzeczywistości ani Chersoń ani Krym nie są podmiotami. Maja słaba siec parafialna i jeśli się kiedyś zdarzy, ze rezydujący w Symferopolu biskup pomocniczy otrzyma samodzielność i będzie erygowana diecezja to z satysfakcja powiem, ze sprawiedliwości stało się zadość. Krym to na rzeczy samej kolebka chrześcijaństwa. Miejsce męczeństwa dwu papieży Klemensa i Kaliksta.
Punkt wypadowy dla wielu misjonarzy średniowiecza a co najważniejsze miejsce chrztu księcia Włodzimierza w 988 roku. Wbrew powszechnej opinii chrzest Rusi miał miejsce nie w Kijowie ale w Chersoniu właśnie. Co prawda lokalizacja miasta o tej nazwie była ponoć inna tak jak i Zaporoże nie pokrywa się geograficznie z siedziba Wielkiej Siczy. Tym nie mniej kontynuuje tradycje na jakie wskazuje.
Wspomnę wiec tutaj banalna legendę o Chrzcie Rusi, który miała poprzedzić wyprawa gońców Włodzimierza, którzy mieli się przyjrzeć różnym wyznaniom. Gdy powrócili i relacjonowali swe spostrzeżenia o islamie, Żydostwie i chrześcijaństwie to najbardziej do gustu przypadła mu opowieść z Konstantynopola.
Wybór padł na chrześcijaństwo w wersji bizantyjskiej. Trudno tu mówić o prawosławiu, bo to pojecie pojawiło się po oficjalnej schizmie. Tym nie mniej taka jest legenda. Pośród historycznych realiów znany jest fakt ze Włodzimierz rzeczywiście po chrzcie się zmienił oddalił kilka pogańskich zon pośród których był i Czeszka i Litwinka. Zajął się budowaniem świątyń. Uspokoił się.
Podobne relacje mamy o kolejnym świętym na Rusi a moim patronie. Był on bratem zamordowanych Gleba i Borysa tzw. “Świętych cierpiętników”. Rezydował w Rostowie Wielkim a potem w założonym w 1012-m roku Jarosławiu.
W 1018-m roku przeniósł się do Kijowa gdzie zbudował cerkiew św. Zofii i wiele innych świątyń. Za jego czasów swojej świetności dosięgła Pieczerska Ławra.
Przez te działania usprawnił stworzona przez ojca kościelną hierarchie.
Nie ustrzegł jednak kraju od rozdrobnienia. Z czasem stal się on lekkim łupem dla Litwinow i Mongołów.
6. Krym
O Krymie już była mowa w kilku miejscach tutaj dodam, ze przynależał on do wielu krajów i plemion. Była to grecka kolonia, cześć imperium Chazarów, potem fragment Złotej Ordy, Turcji i tatarskiego Chanatu.
Upokorzony przez Katarzynę zdobyty ostatecznie w 1854-m roku w trakcie bojów z flota Francji i Wielkiej Brytanii, które występowali na stronie Turków.
Na dzień dzisiejszy funkcjonuje tam kilkanaście wspólnot katolickich. Najlepiej maja się Dominikanie w Jałcie, którym szybko zwrócono kościółek na promenadzie.
Kościoły w Symferopolu i w Sewastopolu dwu strategicznych miastach krymskich mimo wielu starań nie są zwrócone.
W Sewastopolu pracują Marianie Symferopol od 2008-go roku stal się siedziba biskupia. Biskup jest wychowankiem ryskiego seminarium a wiec z pokolenia najbardziej umotywowanych kapłanów schyłkowej sowieckiej epoki. Należy do zakonu ojców Bernardynów, którzy maja dom prowincjalny w Żytomierzu i około 100 braci kapłanów. Do tego samego zakonu należał biskup w Kamieńcu Podolskim.
Myślę, ze jakoś sobie Poradza w tym niełatwym dla obojga terenie.
Ordynariuszem i przełożonym biskupa w Symferopolu jest jednak biskup Bronisław z Odessy, człowiek z tej samej generacji i światopoglądu.