CZARNY NAZAREJCZYK
oraz
KONWENT NOTRE DAME - ULICA KWIATOWA
Podwójny tytuł opowieści wynika z inspiracji do najciekawszej wędrówki po mieście, jaka wyszła od siostry Corazon ze zgromadzenia Matki Bożej Notre Dame, spokrewnionego z Oblatami Matki Bożej i osobą św. Eugeniusza Mazenoda.
Siostra Corazon zaagitowała mnie, jak również mojego rodaka ks. Artura, który właśnie wrócił z Krakowa i jakiś czas będzie mieszkał w rezydencji Jezuitów na terenie Ateneo. Artur ma 20 lat kapłaństwa i przeżył wszystkie te lata w Makao w Chinach. Podobnie jak ja poprosił o urlop i go otrzymał w EAPI tak jak ja, tyle że zaczął turnus sabatykalny o pół roku wcześniej, a teraz sobie przedłużył, bo ma taką potrzebę...
1. Katipunan
Dzień zapowiadał się świetnie. Mimo, że ostatnio ciągle lały deszcze, dziś ani kropli. Ładne umiarkowane słoneczko. Powędrowaliśmy na stację Katipunan pieszo. To jakieś półtora kilometra pośród korpusów uniwersyteckich, których wcześniej nie znałem. Dostrzegłem dwa pomniki i duży stadion z tartanem. Sporo młodzieży od rana uprawiało sport.
Na stacji był wyjątkowo duży tłum. Nigdy nie byłem w środku, więc wszystko mnie ciekawiło. Okazuje się, że są oddzielne wejścia do metra dla kobiet i dla mężczyzn oraz oddzielne kolejki do wejścia już na peronie.
Siostra Corazon kupiła nam bilety po 130 peso, co jest około 10 złotych i choć zrobiliśmy w ciągu dnia 5 przesiadek i skorzystaliśmy ze wszystkich trzech linii metra, wykorzystaliśmy tylko 100 peso. Dość przystępne ceny.
Na stacji dostrzegłem dwa stendy z portretem i cytatami papieskich wypowiedzi. To już półtora roku minęło od pamiętnej wizyty, a ludzie wciąż pamiętają. Jeden ze stendów cytował 7-me przykazanie "Nie kradnij", drugi był komentarzem wobec korupcji "Źle się dzieje, gdy pieniądze z korupcji są kradzione u biednych". Gdy nadjechał pociąg i wsiadłem do środka, nie przestawałem czytać dalej wypowiedzi papieskich.
Dobrze zaczął się dzień.
2. Cubao - Araneta
Na Cubao zrobiliśmy przesiadkę i szukaliśmy przejścia z czarnej na błękitną linię. Dostrzegłem jeszcze jedną wypowiedź papieską "Jest na tym świecie wiele rzeczy, które można kupić, ale za żadne pieniądze nie da się kupić godności własnej, o ile się ją straci. Ta ma walor większy niż rzeczy materialne i warto to cenić". Kolejny stend to "Dekalog papieża Franciszka".
Punkt numer jeden "Nie plotkuj"!
3. Boni - Mercy Shrine
Celem numer jeden naszej wycieczki było sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Stosunkowo niewielki budynek nieopodal stacji Boni. Wielki ruch od rana. Na parterze świątyni duże schody, kaplica z obrazem Miłosiernego i figurka MB Fatimskiej z boku. Pełno ludzi w środku słuchało konferencji przewodnika, na zewnątrz obok szklanych drzwi dużych rozmiarów, pies w okularach słonecznych przywiązany łańcuchem do poręczy schodów. Miał dobroduszny wygląd, leżał w zrelaksowanej pozycji i nikogo nie zaczepiał.
Schody do głównej świątyni wiodły na piętro. Obraz miał rozmiar jakieś 5 metrów, a poniżej Matka Boża Ostrobramska i portret Jana Pawła II.
W nawie bocznej portret Faustyny z lewej strony i jej duża relikwia. Z tej strony świątyni tłumek w kolejce oczekiwał, by się pomodlić w obecności relikwiarza. Wszyscy mieli podkoszulki żółtego koloru.
Skorzystałem ze spowiedzi, a siostra w międzyczasie odszukała wikariusza. Młody ksiądz w wieku 35 lat (na oko) o imieniu Ernesto Zonpa zaprosił nas do kancelarii i długo opowiadał o oblacie Mariuszu, który pracował w tej parafii 3 lata i prowadził się jak ks. Vianney, godzinami każdy dzień przesiadując w konfesjonale. Poczęstowano nas chińskimi bułeczkami z ryżu i sokiem. Każdy z nas dostał folderki oraz parasolkę o barwie biało-czerwonej. Na portierni wrzało. Wolontariusze dowiedzieli się o 2 księżach z Polski i każdy prześcigał się w grzecznościach.
Przyznam się, że byłem zaszokowany, bo po miesiącu pobytu na Filipinach po raz pierwszy odczułem szczerą gościnność i to gdzie? W diecezjalnym sanktuarium Faustyny i Bożego Miłosierdzia. Dodam, że mój rodak Artur to Krakus, więc tym bardziej było ludziom miło, że ktoś od Faustyny ich odwiedził.
4. Baklaran - Mandakuyon
Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy prowadzą Redemptoryści na przedmieściach Manili w Baklaran. Trafiliśmy na warsztaty poświęcone encyklice papieskiej "Laudato si". Z ogłoszenia wynikało, że warsztaty mają trwać jeszcze cały rok.
Świątynia przestronna, ma kilka tysięcy siedzących miejsc. Na wygląd ma jakieś 70 lat, ale nie wypytywałem, więc nie wiem. Cudowny obraz wisi wysoko na ścianie prezbiterium na tle gwiazdy Dawida.
Wokół świątyni ogromny, ciągnący się od stacji metro aż do sanktuarium, bazar.
Im bliżej bazyliki, tym więcej stoisk z dewocjonaliami.
Wokół pomnika na zewnątrz świątyni metalowy płotek ozdobiony kłódkami nowożeńców...
Siostra odszukała o. Williama redemptorystę, który razem z nami jest na sabatikalu, ale podczas weekendów pomaga w parafii. Zaprosił nas na plebanię. Nakarmili tam nas jeszcze sowiciej niż w sanktuarium Faustyny. To szczególny charyzmat naszej siostry z Senegalu...
Redemptoryści z dumą opowiedzieli, że w ich klasztorze gościł w 1978-m roku kardynał Karol Wojtyła, tuż przed wyborem na papieża...
5. Kiapo - D. Jose
Opuściliśmy sanktuarium wpół do drugiej.
Metrem dojechaliśmy do kolejnej wielkiej świątyni pw. "Czarnego Nazarejczyka". Ona również była otoczona bazarem i stoiskami z dewocjonaliami. Na wygląd dużo starsza niż dwie poprzednie świątynie. Na podwórcu potężny brązowy pomnik Jana Chrzciciela. W środku duża tablica pamiątkowa z informacją, że świątynię odwiedził Jan Paweł II w "dziesiątym roku pontyfikatu". Zaczynała się właśnie Msza w języku tagalog, podczas której miał być ślub. Kobiety z grona świadków były odziane w kreacje czerwonego koloru. Panna młoda w europejskiej sukni ślubnej, ale welon zwisał na jakieś 3 metry i ciągnął się po ziemi za niewiastą. W połowie dystansu welon o coś zaczepił i dzielna dziewczyna oderwała welon od ławki. Jej wybrany, dużo wcześniej ze świadkami, podszedł do ołtarza i czekał cierpliwie na nią.
W centralnej nawie, dużych rozmiarów drewniany Jezus przyklęknął na jedno kolano jakby przyciśnięty ciężarem krzyża. Figura około 2 metrów wysokości. Twarz śniada, na głowie wieniec z ciernia, a na korpusie strój z czerwonego materiału.
Na podwórcu wiele kopii Czarnego Nazarejczyka z prawdziwymi ludzkimi włosami i w prawdziwym czerwonym płaszczu. Mnóstwo świec i podobnie jak w sanktuarium Bożego Miłosierdzia, wielki na 5 metrów portret Jezusa Miłosiernego. Zamiast ikony Ostrobramskiej odszukałem tu duży obraz Matki Bożej Częstochowskiej. To była bardzo miła niespodzianka...
6. Berty Go - Cubao Diocese
Kardynał Sin, który zmarł jakieś 10 lat temu, poprosił Jana Pawła II o podział metropolii Manila na 5, czy nawet 6 diecezji. Toteż na przedmieściach mamy obecnie kilku ordynariuszy, w tym również w Cubao. Odwiedziliśmy po południu niewielką katedrę Niepokalanego Poczęcia. Wokół katedry ogromne zabudowania Kolegium Niepokalanej i pałacyk Biskupa, który należy do Opus Dei. Jego katedra jest bardzo zadbana, a on sam ma opinię jedynego na Filipinach hierarchy, który lubi tańczyć i śpiewać publicznie.
Trafiliśmy znowu na ślub.
Ksiądz mówił z namaszczeniem. Był przygotowany dobrze do katechezy i nasunęła mi się myśl, że pewnie też jest z Opus Dei. W krypcie kościoła, katakumby cmentarne bardzo zadbane z dużą ilością pustych półek, najprawdopodobniej przeznaczonych dla "dobrodziejów parafii".
Do diecezji Cubao należy też Quezon City, a więc również Ateneo.
Jak widać metropolia terytorialnie niewielka, ale z ludnością powyżej 20 milionów - tak szacuję z tego, co mi się obiło o uszy. Posiada 6 diecezji i tyluż biskupów ordynariuszy.
Po odwiedzinach w katedrze powędrowaliśmy do wspólnoty sióstr Matki Bożej Notre Dame. Najedliśmy się egzotycznych owoców z Mindanao.
Epilog
Zadowoleni z pożytecznie spędzonego dnia, wróciliśmy na stację metro i do Ateneum.
Podczas kolacji dowiedziałem się, że w Mindanao - skąd pochodzi siostra Corazon - był zamach terrorystyczny przypisywany muzułmanom. Zginęło około 50 osób. Jak widać, na Filipinach te same trudności co w Europie. Świat żyje wedle praw fizyki, również wg zasady naczyń połączonych. Co się dzieje w jednym końcu świata, wcześniej czy później jak fala na morzu, dotrze na drugi kraniec.