"WALKA KOGUTÓW"
MOKRY EKSPERT OD MANILI
Przez ostatni weekend odwiedziłem 15 kościołów na przedmieściach stolicy i w samej Manili. Muszę przyznać, że sam siebie wprawiłem w podziw tym wyczynem. Zrobiłem bowiem ponad 30 km w przeciągu całego dnia. Na jednym z ćwiczeń, mój wykładowca z psychologii, naturalizowany w Filipinach Chińczyk Earnest L. Tan, zadał pracę domową wszystkim księżom i zakonnicom z naszej grupy, byśmy sobie znaleźli jakieś pomieszczenie z dużym lustrem i powiedzieli sami sobie: "Jesteś mądrala i przystojniak". Przyznam się od razu, że tego ćwiczenia nie wykonałem aż do dziś. Dziś po wykonaniu 10-godzinnego spaceru po mieście, powiem sobie na głos i bez lustra: "Jesteś chłopie mokry jak kura - ale Manilę masz już w paluszku!" Potem dodam tak, żeby inni usłyszeli, żadnych tajemnic:
"Możesz się od tej pory nazywać : "Mokry ekspert" - z Filipin!”.
Oto okolice, które lepiej poznałem i kościoły, jakie dołączam do mojej "pamięciowej kolekcji portretów...". Ktoś, kto ma trochę wyobraźni, może narysować to, co ja mówię. Tak, jak się rysuje portret pamięciowy osoby poszukiwanej przez policję...
Czemu nazwałem tekst "walka kogutów"? Tak mi się nasunęło w trakcie pisania, jako metafora mych studiów w EAPI. Ponadto napotkałem je na trasie swej pielgrzymki, nie jakieś kury domowe, ale prawdziwych zawodników. Proszę się uzbroić w cierpliwość. O kogutach opowiem troszkę później. To ulubiona zabawa Latynosów i Jankesów z południa USA. Lubią ją również na Filipinach. Chiny zabroniły i można za to trafić do ciupy, bo to niby hazard.
1. Maria la Strada
La Strada - Nie wiem, kto dał pomysł włoskiego tytułu tej świątyni, być może Jezuici?
Ignacy Loyola był prekursorem pracy z "ulicznymi kobietami" w Barcelonie i obecnie we Włoszech, ale i w Polsce działa organizacja "La Strada”, pomagająca upadłym kobietom w załatwieniu papierów, pracy i powrotu do domu. Wiele całkowicie zniknęło. La Strada prowadzi ewidencję i poszukiwania zaginionych w wyniku "trafiku" kobiet i dziewcząt...
W danym wypadku, nazwa mogła być spowodowana bliskością ruchliwej trasy, po sąsiedzku z dwoma uniwersytami i Colegium Miriam.
Odwiedziłem ten kościół po raz drugi, lecz pierwszy raz byłem tu na mszy. Pewne rzeczy umknęły mojej uwadze przy pierwszej wizycie, inne przy drugiej. Kościół nie jest monumentalny, ale ma typową dla współczesnych Filipin architekturę.
Filipińczycy lubują się w owalnych kształtach i ten kościół również ma kształt rotundy. Sufit ma drogą, drewnianą boazerię. Ścian pionowych praktycznie nie ma, tylko 17 słupów, na których podwieszona jest konstrukcja dachu. Te 17 słupów pełni jednocześnie funkcje bram wejściowych i tła dla drogi krzyżowej. Miejsc siedzących około 400.
Kazanie z obrazkami - Trafiłem dziś na kazanie młodego kapłana, który sobie pomagał obrazkami z rzutnika, na dwu ekranach. Coś podobnego uczą nas robić w EAPI nieświadomi, że prąd to rzadkość w niektórych krajach, takich jak Papua...
Hate = Less - Dzisiejsza Ewangelia jest dziwną zachętą, by nienawidzić rodziców, a kochać Jezusa. Młody kapłan wyjaśnił, że słowo "nienawidzić" nie należy tłumaczyć w sposób dosłowny, lecz postawić raczej słowo "mniej kochać", "Mniej kochać rodziców niż Jezusa"...
2. "Maria of Good Journey"
Trening kogutów - Teraz nadeszła pora porozmawiać o kogutach. Wiadomo, że dla Francuzów to święty ptak i zdarza się spotkać blaszanego koguta na dachu kościoła zamiast krzyża lub obok niego...Gdy byłem klerykiem, w dniu skupienia wysłuchałem pięknego kazania o pewnym właścicielu koguta, który chciał wygrać konkurs.
Oddał on młodego koguta trenerowi do innego miasta, a ten mu co chwila wysyłał listy z raportem o postępach pupila. Od początku bardzo koguta chwalił, ale wciąż nalegał, by kogut został u niego dłużej. Maluch rwał się do walki i zawsze zwyciężał, nawet z lepszymi i starszymi od siebie. "O co więc chodzi?" pytał zniecierpliwiony właściciel. Daj mi koguta z powrotem na turniej. "O nie, na turniej jeszcze za wcześnie."
Po jakimś czasie w liście była wiadomość: "Kogutowi się znudziło. Nadal ma talent, ale już nie chce walczyć"...Właściciel się zmartwił. Jeszcze później trener napisał: "Wszyscy go dziobią, a on nie rewanżuje ciosów". Aż wreszcie: "Poranili go, ale on mimo wszystko nie rewanżuje się i myślę, że dopiero teraz jest czempionem, który na prawdziwej walce wygra, bo właśnie na nią zbiera siły"...
Ta ciekawa opowieść wróciła mi z głębokich pokładów pamięć, gdy oto ujrzałem dwu trenerów, po sąsiedzku z trasą szybkiego ruchu na przedmieściach Manili, obok Uniwersytetu Filipińskiego (UP). Widziałem trening tuż przed kościołem Matki Bożej "Szczęśliwej podróży " . Widziałem, jak dwaj trenerzy uczą małe, zadziorne koguty sztuki walki, trzymając je w swoich dłoniach, by nie doszło do zranień. Jak wiadomo, te małe gladiatory potrafią w czasie walki zabić na śmierć swego przeciwnika, powodując obszerny krwotok mózgu.
Po co nam rekolekcjonista to mówił? Myślę, że po to, byśmy się nie dziwili, że studia w seminarium trwają tak długo i byśmy nie oceniali swej gotowości bojowej po zachowaniu przed meczem. Najlepsi klerycy mogą się okazać słabymi księżmi, jeśli nie rozłożą sił na całe życie i po to również są potrzebne rekolekcje... A ja je właśnie odbywam, takie duże rekolekcje, by się nie dać zadziobać Papuasom... Ale też, by samemu nie dziobać bez powodu...
Ładna spódniczka Maryi - Do kościoła Matki Bożej Szczęśliwej Podróży wdepnąłem na chwilkę, owszem już drugi raz. Msza miała się zacząć za 20 minut, więc tłumów nie było. Podobnie jak La Strada, filigranowy kościółek leży przy trasie szybkiego ruchu i Maryja wymadla podróżującym łaski.
Maryja ma wysoką figurę, a jej stopy spoczywają na chmurce.
Jej ciało pokrywa długa, biała suknia ślubna.
Jako wieczny tułacz, mam szczególny tytuł i powód, by wpadać do tej świątyni.
Choćby na chwilkę.
Obrazek francuskiego karmelity - Na stoliczku przy wejściu, zauważyłem zdjęcie pewnego karmelity, który czeka na cud, by ogłoszono go błogosławionym i świętym.
Bywał w Quezon City i osobiście zainicjował nowy rodzaj grup modlitewnych, wspierających misje na Filipinach. Stąd prośba, byśmy tutaj się modlili o cud!
Nazwisko Sługi Bożego: Marie Eugene od Dzieciątka Jezus.
3. "New Era" University
Opuściwszy świątynię, dostrzegłem, że slamsy, jakie stały na chodniku dwa tygodnie temu, ktoś usunął, ale na kartonie pośrodku chodnika wciąż jeszcze leżał jeden człowiek, który owszem miał kończyny, ale bezwładne i gdy na niego patrzyłem, to przypomniałem sobie Nicka Vujicia, który mimo że nie ma kończyn, to stara się nie leżeć bezwładnie jak kłoda, ale jeździ po świecie i głosi Chrystusa.
Iglesia ni Cristo - Po raz trzeci jestem w okolicy, ogromnych rozmiarów, świątyni Iglesia ni Cristo. Byłem przygotowany psychicznie na odwiedzenie ich świątyni, ale odgrodzili się tak wysokim murem i ażurowymi prętami z metalu, że ochota na odwiedziny mi przeszła.
Wszystkie bramy zamknięte – Mimo, że to dzień Święty i powinna być masa wierzących w środku, nie zauważyłem żadnego ruchu ani wewnątrz ogrodzenia, ani na zewnątrz.
Na wejściowych furtach i bramach dyżurowali ludzie z security i ja próbowałem wytłumaczyć sobie, że to taki filipiński zwyczaj. EAPI nie ma tak wielu bram i ochroniarzy, ale podobną pracę wykonuje wiele osób na Ateneo.
New Era - Na podwórcu, a raczej na parkingu obok świątyni stał duży autokar z napisem "Uniwersytet Nowa Era". Pomyślałem, że taka nazwa pasuje do sekty i że to musi być nazwa jakiejś szkoły, prowadzonej przy Iglesia ni Christo. Jeszcze tego nie sprawdziłem, ale taką mam intuicję.
Instytut turystyczny UP - Po jakimś czasie natknąłem się na Kampus Uniwersytetu Filipin, w którym mieści się podlegający pod UP Instytut Turystyczny. Myślę, że widok instytutu jest metaforą turystyki w tym kraju.
Porośnięty krzewami, góry śmieci wokół, okna zabite dechami i napis: remont.
Instytut agrotechniczny - Jeszcze kilkaset metrów i dostrzegłem na rondzie koło dużego pomnika korpus ministerstwa rolnictwa z sąsiadującym z nim Kampusem Instytutu Rolnictwa.
4. St. Augustin Seminary
Gdy wędrując na południowy zachód od Queson City próbowałem zgadnąć, na jaką ulicę mam skręcić, by trafić do centrum Manili i patrzyłem na znaki drogowe na rondzie rozwidlającym się w czterech kierunkach pojąłem, że rozwidlenie numer 3 będzie najrozsądniejsze. Poszedłem jednak wbrew rozsądkowi i samemu sobie na pierwszy skręt na północny zachód, czyli o 90 stopni inaczej niż trzeba było. Mówiłem sobie w myślach, że sprawdzę, co tam w miasteczku Visajas jest ciekawego i wrócę na rondo lub skoryguję kierunek.
Owszem, było ciekawie.
Historia Magellana 1521 - Dzięki dzisiejszej wycieczce otrzymałem powtórkę z historii.
Dostrzegłem w głębi miasteczka duży krzyż nad czerwoną sylwetką nowoczesnej świątyni. Intuicja mi podpowiadała, że to musi być kościół katolicki, bo modernizm to nasza specjalność...Owszem, dostrzegłem na ścianie na pół zdrapany napis: "Augustiańskie Seminarium 1984". Brama na oścież otwarta, w krzakach jednak siedział gość z security. Na zwięzłe pytanie "Dokąd?" odpowiedziałem, że" Do kościoła". Jak się okazało, to był pożyteczny patrol, podejrzliwy security man się uspokoił i powiedział "Welcome."
Kolejna owalna świątynia z minimalną ilością dekoracji. Nawet oświetlenia nie dostrzegłem i zrozumiałem, że kościół jest sporadycznie używany przy okazji świąt kleryckich.
Nino w spalonym domu 1595 - U wejścia 5 tablic informacyjnych z historią augustiańskiej figurki el Nino, którą jakoby przywieźli marynarze Magellana, a ich potomkowie i misjonarze rozwinęli kult figurki po cudownym ocaleniu od ognia. Pod koniec stulecia cały kościółek miał spłonąć, ale figurka pozostała nietknięta.
Ulewa – Opowieść, jaką przeczytałem, była dla mnie natchnieniem. Wiem, że kult Dzieciątka Jezus w danej figurce zaczął się w Pradze w średniowieczu, ale rozpowszechnił, dzięki Hiszpanom i dziś właśnie dowiedziałem się w jaki sposób.
Rosjanie powiadają: "Żyj sto lat i sto lat się ucz"!
5. St. Nicolas
Odpustowe dekoracje
Tak więc osiedle Visajas dało mi wiele przeżyć, ale jeszcze więcej natchnień dał mi deszcz, który lunął, gdy tylko opuściłem Augustianów. Szedłem dalej prosto i dostrzegłem, że miasteczko się kończy. Znak pokazywał skręt na Aleje Mindanao. Uznałem , że teraz skręcając na południe, koryguję kurs o 45 stopni. To było następne miasteczko o nazwie Seito lub Seipo, nie zapamiętałem z wrażenia.
Szedłem prosto, w nadziei spotkania następnej świątyni z piękną historią.
Nie zawiodłem się znowu.
Na granicy osiedla była duża dekoracja z napisem: "Odpust św. Mikołaja". Chodziło o jakiegoś wielkiego świętego. Cała ulica była udekorowana flagami błękitno-żółtymi jak na Ukrainie.
Kaluza - Trwała Msza, a ja się wstydziłem, że jestem cały mokry, więc stanąłem pod wiatą u samego wejścia.
Ryby i różańce - Obok mnie stała kobieta sprzedająca drobne rybki i człowiek w wózku inwalidzkim sprzedający różańce. Gdy po chwili spojrzałem na swe stopy, to ujrzałem, że stoję w kałuży, która powstała z ociekających moich ubrań... W kościele trwała zbiórka drugiej tacy na cele charytatywne. Proboszcz ogłosił, że w sobotę na zakończenie odpustu ma ich odwiedzić wieczorem Biskup i wszyscy chętni mają się czuć zaproszeni na spotkanie z nim.
5. Jesu ni Christo
Mindanao Avenue - Szedłem dalej w kierunku Mindanao Avenue i pojąłem, że ulica, w jaką skręciłem, nazywa się Congessionial Avenue. Miałem zamiar skręcić w Mindanao, żeby dopełnić następne 45 stopni potrzebnej korekty w podróży, ale dostrzegłem zbór sekty Iglesia ni Christi i zakipiało we mnie: "Już was widziałem dużo razy - dziękuję, więcej nie chcę".
5. St. Mary Perpetual Help
Congressional Avenue - Rzeczywiście intuicja dobrze działała. Natrafiłem na niewielki kościół Nieustającej Pomocy i dowiedziałem się o 50-tym jubileuszu istnienia tej parafii.
Tutaj również cała okolica była udekorowana świątecznie w związku z tym jubileuszem.
Długie włosy Jezusa
Zapukała - Msza się kończyła i ludzie gawędzili z księdzem, choć procesja już weszła do zakrystii. Nie brakło interesantów. W Polsce by przyszli do zakrystii lub kancelarii, tutaj jednak księża są prostsi w obcowaniu i nie odpędzają się od interesantów. Jedna z młodszych parafianek wolała porozmawiać z samym Jezusem, który na Filipinach ma w wielu kościołach wizerunki w pozycji leżącej, czyli takiej, jaką w Polsce używamy do dekoracji grobu Pańskiego. W Filipinach taka dekoracja stoi u wejścia lub przy ołtarzu okrągły rok.
Tak więc do tej figury umieszczonej w szklanej szkatule podeszła dziewczyna, coś powiedziała Jezusowi po cichu i klapnęła pudło, jakby ponaglając: "Zrób, o co proszę, nie zwlekaj"!
6. Apostolic Catholic Church
Skorygowałem swoją wędrówkę o potrzebne 45 stopni na następnej avenue o nazwie Esda, dzięki czemu czekała mnie następna niespodzianka. Po pierwsze - kolejny kościół ni Christo i nieznany mi wcześniej Apostolski Kościół Katolicki.
Przebiegłem ruchliwą jezdnię, bo dostrzegłem typowo rosyjskie kopuły cerkiewne i 3-ramienny prawosławny krzyż. W środku się jednak zorientowałem, że to jakaś katolicka sekta założona w 1992 roku.
1992 - Security nie był entuzjastycznie do mnie nastawiony. Powiedziałem, że chcę się pomodlić. On mi na to, że muszę wpisać swe dane do zeszytu... Wpisałem. Spytałem, o której Msza. Odrzekł, że o 17.00, czyli za 5 godzin. Więcej nie miałem pytań.
Kopuły z rosyjskimi krzyżami - w środku było tak wiele figur katolickich, włącznie z Niepokalaną i Czarnym Nazarejczykiem, że o prawosławiu tu nie mogło być mowy.
Palmiarnie w ołtarzu - W części ołtarzowej barokowy baldachim z drewna i betonu, za baldachimem pseudo kamienna ściana z wnękami dla kwiatów. Taka sobie mini "palmiarnia".
7. Radio Veritas
North Avenue - Na ulicy Północnej uzyskałem potrzebny kąt do dalszej wędrówki i gdy to zrozumiałem, nadeszła kolejna niespodzianka, jakiej nie mogłem przewidzieć ani zaplanować w żadnym scenariuszu.
Kaplica z relikwiami Teresy - Na North Avenue odszukałem całkiem przypadkowo biuro rozgłośni katolickiej Veritas, studio i kaplicę z dużą figurą świętej, która właśnie tego dnia miała być kanonizowana, wedle czasu rzymskiego rano, ale u nas to już było popołudnie.
Novenna do Judy Tadeusza - W kaplicy kilka kobiet modliło się pobożnie, a ja po prostu modliłem się, pytając Boga co to ma znaczyć, dlaczego nogi przyprowadziły mnie do rozgłośni. Czyżbym miał coś do zakomunikowania Filipińczykom? Poprzedniego dnia byłem w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia i mogłem się naocznie przekonać, jak ten rodzaj pobożności podoba się Filipińczykom...
Rozmowa z dziennikarzem - Zapytałem się pewnej kobiety, czy wie, kto tu jest redaktorem. Wskazała mi młodego chłopca, który okazał się szefem redakcji. Powiedziałem, że jestem z Polski, że chciałem się podzielić swoim świadectwem o Bożym Miłosierdziu, a ten odrzekł, że mają w czwartki audycję na ten temat i poprosił moje dane kontaktowe.
Nie łudze się, że to będzie natychmiast i że w ogóle będzie. Przez chwilę stchórzyłem i wyszedłem nawet z budynku, by ochłonąć z wrażenia. Wróciłem jednak i załatwiłem wszystko tak jak trzeba...Myślę, że Faustyna razem z Michałem Sopoćką tam w niebie się bardzo cieszy.
Uczynki miłosierne względem duszy i ciała - Stanąłem na podwórzu, by popatrzeć na ogłoszenia i dojrzałem listę uczynków miłosiernych dla duszy i ciała. Zwróciłem uwagę na uczynek o treści: "błądzących pouczyć". Postanowiłem, że jeśli dojdzie do programu, to upomnę Filipińczyków za brak powołań. To zły znak w kraju, który ma bardzo dobry wskaźnik demograficzny...Z racji na wprowadzone niedawno pozwolenie na aborcję stan kościoła i jego przyszłość rysuje się czarno. Teraz nie ma powołań, gdy jest wyż, a co będzie za dwadzieścia parę lat, gdy nadejdzie pokolenie małych rodzin, jakich sobie życzy prezydent Duterte i spółka???
8. Holy Trinity - Lutheran Church
Queson City Avenue - Odszukałem Aleje Quezońskie, na których rozpocząłem wędrówkę i byłem bardzo strapiony pytaniem "Co dalej?". Przemoczone ciało domagało się odpoczynku, ale duch był nadal mocny. Gdy się wypytałem o godzinę i była dopiero druga z minutami, uznałem, że zbyt wcześnie wracać do domu.
Decyzję podjąłem na podwórcu Luterańskiego kościoła Trójcy Przenajświętszej. Bardzo chciałem wejść do środka, bo panuje w Polsce przekonanie, że Luteranie sektą nie są, ale kościołem, równoprawnym partnerem dialogu ekumenicznego. Tak samo uważają biskupi i kardynałowie z Niemiec...
Postanowiłem, że udam się w kierunku katedry z Cubao, w której już byłem wczoraj, odpocznę trochę u sióstr Notre Dame, które mają nieopodal swój dom zakonny i powędruję do centrum Manili, tak jak z rana planowałem. Duch pokonał pokusę i czekała mnie, za to zwycięstwo, sowita nagroda. Opowiem o tym w kolejnym odcinku. Teraz mała przerwa.
Quezon City - Manila
5 września 2016