Wybierz swój język

OCEAN ŚW. ŁUKASZA - EKOTURYSTYKA

W połowie października mieliśmy wyjazd na wieś, na eko-fermę prowadzoną przez pewną egzaltowaną kalwinkę ze Szwajcarii o imieniu Russel. Ponieważ cały tydzień były wykłady z ekologii, ta wycieczka była jakby ćwiczeniem na temat zdobytej wiedzy.

1. Żelazne zasady

Uprzedzono nas, że na fermie nie wolno używać ani po sobie pozostawiać plastykowych śmieci. Mydło na wszystkich zmywakach z małą ilością chemikaliów “by dać szansę bakteriom”. Toalety w podwórku bez wody, ale z piaskiem we wiadrze. Kał opada do kontenera, skąd trafia z czasem na ogród, gdy się zbrykietuje. Domki przeznaczone dla “eko-wczasowiczów”, bezdomnych i “grup rekolekcyjnych”, zbudowane z bambusa impregnowanego solą, by nie dawać szansy termitom.

Elektryczność również ekologiczna z baterii słonecznych. Na kilkudziesięciu hektarach jest poletko, które uprawiają goście ośrodka.

2. Ćwiczenia

Myśmy mieli do posadzenia 40 kilka drzew.

Z wielką radością pogawędziłem sobie z tutejszym drobiem: kaczki, kury, gęsi. Wałęsały się tam również koty i dwa miłe psy.

Warto dodać, że to już 3-cia wycieczka naszego Instytutu i pierwsza, na którą udaliśmy się skromnymi pojazdami “dla ubogich”, trzy furgony o nazwie dzipni, w każdym było od 15 do 18 osób. W rzeczy samej zdarza się, że do środka pakuje się 30 ludzi, ale to ekstremalne warunki Manili. Myśmy zamówili te trzy samochody poza ich codziennym przeznaczeniem, na wyjazd poza miasto, a nie w metropolii.

3. Liturgia

Msza była w południe w miejscowym języku Tagalog, ze względu na obecność nielicznej miejscowej wspólnoty. Uprzedzono nas, że w okolicy jest wielu protestantów i że raczej na Mszę nie przyjdą. Odbywała się w tzw. “windhousie”, w formie rotundy z pięknym widokiem na okoliczne pagórki.

4. Wieczerza

Obiad miał być ekologiczny, ale Russel lojalnie uprzedziła, że kurczaki kupiła na rynku. Było sporo miejscowych owoców, których nazwy nie powtórzę, plus banany z fermy.

Po obiedzie dzieliliśmy się wrażeniami i ja się zgłosiłem jako pierwszy.

5. Świadectwa

Opowiedziałem, że ferma mi się skojarzyła ze św. Franciszkiem, patronem ekologów i z tą sceną na filmie “Brat słońce-siostra księżyc”, kiedy to Franciszek rozmawia z przyrodą. Tutaj natomiast na farmie, na odwrót: “to przyroda gada do nas – głosem drobiu, psów i kotów”. W rzeczy samej, gdy Russel próbowała zrobić wstęp do spotkania, przywiązany pod rotundą kogut darł się wniebogłosy i nie dał jej nic powiedzieć...

Następna mówiła Agnes, Filipinka, o swym tacie uczonym “od motylków”, którego farmę dzieci sprzedały i teraz żałują. Odezwał się też ksiądz z Indonezji, który lubi fotografować robaczki. Znalazł tu wiele modeli do swej twórczości.

6. Uroczystość św. Łukasza

Na uroczysty dzień św. Łukasza Apostoła, grupa liturgiczna wytypowała mnie na głównego celebransa i kaznodzieję. To już drugi mój dyżur, bo pierwszy był 5-go września na dzień Matki Teresy z Kalkuty. Zwyczajem naszego Instytutu jest “jezuicka lakoniczność”, toteż miałem trudne zadanie, by w krótkim kazaniu dużo zmieścić.

Zacytowałem we wstępie fragment Ewangelii z dnia: “Żniwa wielkie, ale robotników mało” i zaproponowałem intencję o liczne powołania. Tego dnia również zmarł biskup z Pakistańskiej diecezji Islamabad czyli ze stolicy. Modliliśmy się więc również za jego duszęPodałem w błyskawicznym skrócie encyklopedyczne wiadomości o patronie dnia: Św. Łukasz – zmarł w 84 r. w Grecji koło Boecji – wedle tradycji powieszony na drzewie oliwnym. Oprócz katolików czczą go liczni protestanci, a zwłaszcza anglikanie i luteranie. Posiada sanktuarium w Padwie, czyli w tym samym mieście gdzie bardzo czczony jest św. Antoni. Jego atrybutami są: skrzydlaty byk, w nawiązaniu do pięknego opisu Narodzin Jezusa pośród zwierząt domowych, w tym byka właśnie. Czasami Łukasz na ikonach ma przy sobie atrybuty i strój lekarza lub biskupa, a nawet malarza, który trzyma w dłoni pędzle i paletę. Na niektórych obrazach widzimy go w trakcie malowania ikony Matki Bożej, owszem, przypisuje mu się nawet autorstwo dwu słynnych obrazów: “Maria Salus Populi Romani” w Rzymie i naszej Pani Jasnogórskiej.

7. Kazanie medialne

Na kazanie miałem dla wszystkich niespodziankę.

Ponieważ Jezuici promują wykorzystanie “power pointa” i innych nowinek w liturgii, ja zaprezentowałem 5-minutowy film, którego współautorem był papuaski kleryk, który ma akademicki urlop i nie wiadomo, czy wróci do seminarium. Jak to często bywa, najzdolniejsi klerycy mają najwięcej rozterek, bo muszą zrezygnować z “wielu dóbr i talentów”, albo wszystkie położyć na ołtarzu swego powołania, tak jak to ja próbuję z różnym skutkiem robić.

Film zaprezentowałem z dwu powodów: jako intencja za kleryków i jako afirmacja Matki Bożej Fatimskiej, o której ten filmik traktował. Ku mojemu oburzeniu, 5 dni wcześniej na naszej wspólnotowej Mszy świętej, nikt nawet nie wspomniał, że właśnie mamy 99 rocznicę objawień fatimskich.

8. Ocean

Gdy film się skończył, miałem nic nie mówić, bo harmonizował on z zajęciami sprzed tygodnia. Pierwszego dnia wykładów z dialogu ekumenicznego, nasz wykładowca z Indii wspomniał o rybce w oceanie, która oceanu nie czuła, bo on był w niej. Nagle zrozumiałem, że muszę ten temat pociągnąć, bo w moim filmiku, Matka Boża Fatimska została sfilmowana na dnie Oceanu Indyjskiego i nikt nie wie, jak się jej wielka 5 metrowa statua tam znalazła. Na filmie australijscy nurkowie obejmują ją za szyję, żegnają się pobożnie, klaszczą do kamery, są rozentuzjazmowani swoim odkryciem, a piękna muzyka dopasowana przez kleryka, dopełnia harmonii znanego w świecie dokumentu. Początkowo jest to muzyka współczesna, młodzieżowa i nagle, gdy już większość nurków odpłynęła i tylko jeden najwytrwalszy fotografuje się na tle figury, zaczyna dźwięczeć hymn gregoriański.

Opowiedziałem więc przypowieść z Indii o tej rybce, która chciała zobaczyć i poczuć wodę. Rodzice poradzili jej, by wypłynęła na powierzchnię. Rybka posłusznie wypłynęła. Zobaczyła ląd i niebo. Zachłysnęła się powietrzem i na pół żywa, w te pędy wraca do rodziców, by stwierdzić: “Teraz już wiem, co to woda – woda to życie i jak się ją opuści, można się udusić”.

Dalej opowiedziałem o małym ptaszku, który chciał wiedzieć coś więcej o powietrzu, którego nie widział i nie czuł, ale gdy za radą rodziców zanurzył się w wodzie, to jego reakcja i relacja o swym przeżyciu była podobna jak reakcja rybki: “Już wiem, co to powietrze, bez powietrza nie ma życia, można się udusić!”.

Finał opowieści jest jednocześnie morałem, bo gdy mały chłopczyk pytał rodziców o Boga, a ci mu mówili, że on jest jak woda i jak powietrze, że jesteśmy w Nim zanurzeni, że On jest wszędzie, chłopczyk jak mała rybka czy ptaszek, oburzał się mówiąc, “Ale ja tego nie czuję...” Popróbuj więc żyć bez Boga” uprzedzali rodzice: “Zachłyśniesz się – udusisz się”!

9. Rozesłanie

W słowie kończącym Mszę wspomniałem ponownie o Jasnogórskiej Pani i o tym, że Łukasz mógł być jej autorem i zachęciłem, by nasza wiara była inspirująca, twórcza... jak wiara Łukasza i jego Ewangelia oraz Dzieje Apostolskie.

Msza trwała 45 minut, więc zgłodniali studenci udali się szybko na śniadanie. Kilku Malezyjczyków podziękowało mi za film. Powstał w trakcie poszukiwań zaginionego w oceanie malezyjskiego samolotu. Do dziś go nie odszukano, ale znaleziono zagadkową figurę!