JESIEŃ W MANILI
REFLEKSJE O WYKŁADACH I O KILKU FILMACH
I OTO STOJĘ I PUKAM DO DRZWI I CZEKAM, CZY KTOŚ OTWORZY
Parafraza z Apokalipsy św. Jana 3,20
Spróbuję dziś sięgnąć pamięcią wstecz na trzy tygodnie, by opisać co działo się w EAPI po pamiętnych rekolekcjach. Nie chciałbym nic stracić z tego cennego pobytu w Manili. Rekolekcje zakończyły się w ostatnim tygodniu września, gdy w Europie zapada jesień. Dla mnie ten czas po rekolekcjach to też swego rodzaju jesień w sensie refleksji, nostalgii, a nawet smutku, że coś się kończy. Wszystko się kończy. Połowa szkolenia poza mną i czas się pakować, czas robić refleksje nad tym, co ma mi pomóc przez kolejne 2 lata, by dotrwać do kolejnego, misyjnego urlopu. Ten mój urlop zaliczam do najpiękniejszych.
1. Dyrektor Artur
Dyrektor Artur nie jest człowiekiem błyskotliwym. Pochodzi z Fidżi, to niedaleko Papui i Wysp Salomona... Jest moim rówieśnikiem, z pochodzenia Francuzem, ale dużo innych domieszek, również tubylczych z Melanezji. Lubi krótkie kazania i błyskotliwe, dobitne twierdzenia. Maniera mówienia jakby rąbał drzewo. Każde uderzenie toporem fiksuje słówkami w stylu "that' it", co może oznaczać "właśnie to", "o to mi chodziło". Gestykulacja minimalna, ciało jakby na sprężynie, gotowe wybuchnąć lub podskoczyć, ale trzymane w dyscyplinie. Głowa zgolona na łyso, skóra żółta, blada, nos kruczy, uśmiech szyderczy albo żaden... Na zakończenie rekolekcji, wygłosił jak dotąd jedyne, długie i płomienne kazanie, w którym podziękował nam za "modlitwę o rozeznanie." Gdy trwały rekolekcje, on miał podjąć decyzję o swym losie, bo kończy się jego kadencja w Instytucie i ma propozycję powrotu do ojczyzny, w towarzystwie 5 jezuitów, czyli na Fidżi, żeby kierować seminarium duchownym. Przed rekolekcjami opowiadał nam, że jest zdecydowany na NIE, ale nie był do końca pewien. Podczas rekolekcji, wiele osób się za niego modliło, w tym ja również. Nawet mu o tym powiedziałem, na co on się uśmiechnął, trochę inaczej niż zwykle. Teraz wyznał, że decyzja jest na TAK i że przyszła od samego Jezusa. To się czuło, bo on cały płonął, gdy to mówił. Nie było w jego twarzy nic z szydercy i cynika, na jakiego pozował. On niemal krzyczał z radości: JEZUS MI POWIEDZIAŁ: "Wracaj do domu - wracaj do Fidżi". Myślę, że i ja kiedyś usłyszę taki głos, bo na razie jestem na NIE i mój kontrakt się kończy w 2020, a jego wygasa za rok..
2. Ksiądz Łukasz z Belgii
Ksiądz Łukasz jest jednym z naszych wykładowców i wkrótce będziemy z nim mieć wykłady pod koniec października z biblistyki. Póki co, pomaga w bibliotece, widujemy się na refektarzu no i czasem na Mszy świętej. Na rekolekcjach wygłosił nam najbardziej płomienne i najdłuższe ze wszystkich kazanie, bo Ewangelia była z Łukasza, więc poświęcił wiele uwagi swojemu patronowi. Przyznam szczerze, nie mogę sobie przypomnieć ani jednej frazy z tego długiego kazania. Chcę tylko dostrzec, że się przeobraził, gdy przemawiał. Ma po 70-tce. Jest chudy, troszkę przygarbiony, z nieznacznym loczkiem siwej grzywy. Warga górna mięsista drży, gdy mówi. Nos masywny, twarz nordycka z domieszką francuskich cech. Życzliwy, zdawkowy, a nawet jakby zabiegany w swej flegmatyczności. Coś wspominał w rozmowie ze mną o generale Maczku. Jestem naprawdę zniecierpliwiony w oczekiwaniu na jego wykłady. To pierwszy Europejczyk, jaki będzie do nas przemawiać na tym szkoleniu. Podziwiam jego angielszczyznę.
Naprawdę żałuję, że nie notowałem na kazaniu, bo coś ważnego niewątpliwie powiedział, ale musiały to być głównie ciekawostki, które kończyły się salwami śmiechu ze strony słuchających. Rozładował atmosferę i to było potrzebne. Przeprosił, że nie uczestniczył w rekolekcjach i nie może w kazaniu do nich nawiązać.
3. Student z Polinezji
Kolejnym naszym kaznodzieją podczas rekolekcji był ksiądz z Polinezji. Nauczono mnie na tych rekolekcjach niedawno rozróżniać trzy rejony najmniejszego na świecie kontynentu, na którym mieszkam i pracuję czyli Oceanii. Papua jest w części, która się nazywa Melanezją i mieszkańcy tego regionu mają ciemną skórę oraz afrykańskie włosy, które Francuzi określają "Papua", stąd nazwa kraju, w którym pracuję. Należą do Melanezji Wyspy Salomona, Vanuatu, Fidżi, Nowa Kaledonia i Papua właśnie. Polinezja to region, który zaczyna się w Nowej Zelandii, gdzie mieszka plemię Maorysów, charakterystyczne dla regionu. Są to ludzie o jaśniejszej skórze i rysach, z domieszką azjatycką. Ich ciała są jak na Hawajach przysadziste, krępe, solidne. Są dużo wyżsi od innych ludów z okolicy i czymś również przypominają Indian. W trakcie szkolenia nasz kontynent Oceania miał wykonać regionalny taniec i wtedy się nauczyłem tańczyć Fidżi czyli wędrować z wiosłem oraz Hanka czy Hauka, taniec Maorysów, na którym dokonuje się dialog, przypominający wrzask kibiców. Skromne, ale dobitne gesty jak kroki w przysiadzie, bicie dłońmi o kolana i piersi zakończone krokiem w przód i "gestem Kozakiewicza". Tego właśnie uczył nas student z Polinezji , 150 kg żywej wagi. Gdy tańczył, to się przemieniał w energicznego wojownika. Bardzo mu z tym było do twarzy. W kazaniu natomiast, również przeprosił jak ksiądz Łukasz, że go nie było na rekolekcjach, ale że dostrzegł nasze ponure twarze i się zmartwił, dlaczego ludzie na rekolekcjach się nie śmieją. Opowiedział nam świadectwo o odwiedzinach na rodzinnej wyspie, gdzie przy spotkaniu wymienił uścisk z ojcem i pokłonił się swym dalekim krewnym, których nie widział wiele lat. Ojciec go zestrofował: "UŚCIŚNIJ WSZYSTKICH TAK JAK MNIE - TO PRZECIEŻ TWOJA RODZINA".
4. Ksiądz Wenancjo kontempluje filmy:
O KSIĘDZU WENANCJO JUŻ KILKAKROĆ WSPOMINAŁEM, BO TO CZŁOWIEK, KTÓRY NAJCZĘŚCIEJ SIĘ ZJAWIA NA NASZYCH WYKŁADACH W SPOSÓB NIEFORMALNY, ALE TEŻ KIERUJE WSZYSTKIM Z DYSTANSU Z RAMIENIA DYREKTORA. CZASEM NAWET SPRAWDZA FREKWENCJĘ.
Jest niskim sangwinikiem w średnim wieku, jakieś 45 lat. Pochodzi z Timoru, ale ma wiele cech latynoskich, łącznie z nazwiskiem, więc przodkowie musieli być z Portugalii, co w Timorze jest powszechnym zjawiskiem. Zna dobrze hiszpański, na zajęcia się zjawia z kubkiem kawy dużych rozmiarów. Lubi gawędzić i bywa, że traci poczucie czasu. Na jednym z kazań wykorzystał power pointa i kazanie miało 45 minut. Warto było, bo mowa była o francuskich jezuitach męczennikach Rewolucji Francuskiej. Na rekolekcjach miał do nas dwa kazania i raczej na temat, bo to on tak naprawdę prowadził te rekolekcje i robił wszystkie pożyteczne power pointy dla siostry Hazel.
Jego wykłady wypadły zaraz po rekolekcjach, więc pierwszy dzień robiliśmy podsumowanie, tego co się nam podobało i nie podobało, w grupach. Po południu mieliśmy napisać na ten temat raport. Pytania pomocnicze do dyskusji na temat rekolekcji były takie:
Jak się czułeś fizycznie - kondycja moja, owszem, była dobra i zarówno przed jak i po rekolekcjach robiłem duże spacery.
Jakie były twoje emocje - emocje były różne, nie potrafiłem zaakceptować rekolekcjonistki kobiety, wobec której buntowało się we mnie i kipiało wszystko.
Biologiczne efekty - pragnienia - gdy chodzi o głód, to raczej byłem wstrzemięźliwy, choć miałem natchnienie, by pościć, to jednak do tego nie doszło.
Stan duszy - w miarę pozytywny - pracowałem nad przekładem tekstów o błogosławionych i kandydatach na ołtarze, czyli świętych Azjatach jak to nazwałem, ludziach z Filipin.
Czy czułem obecność Boga - owszem, liturgia była ładna, kazania bardziej uroczyste, a w całym budynku "święta cisza" jak na rekolekcjach w czasach kleryckich.
Czy modliłem się nieustannie - tego nie powiem, ale nastrój do refleksji był.
Kolejne 3 dni na wykładach mieliśmy projekcję filmów i omówienie:
Człowiek z żelazną maską - to francuski film z epoki króla Ludwika i na jego temat. Wykorzystano w filmie legendę trzech podstarzałych muszkieterów, włącznie z romansem Dartaniana z królową. Z końcówki filmu wynikało, że to ten rycerz właśnie był ojcem biologicznym nie tylko Ludwika Słońce, ale i jego brata bliźniaka, o którym historia nie wspomina, bo najprawdopodobniej jest to fikcja artystyczna. Bliźniaka jakoby zakuto w żelazną maskę, by nie przypominał nikomu króla. Gdy jednak oryginalny Ludwik dał się wszystkim w kość i nadokuczał Jezuitom, postanowiono człowieka z maską uwolnić, a zakuć w nią rezydującego króla. Film z wieloma zabawnymi perypetiami kończy się konkluzją, że od tej pory Ludwik się bardzo zmienił i był jednym z najpopularniejszych królów Francji.
Dyskusja na temat filmu nie była burzliwa, bo tam wszystko jasne. Zły charakter musiał ustąpić.
Ultimate gift – film o ULTIMATE GIFT jest znaną produkcją i nasze zadanie polegało na zanotowaniu tych darów, jakie stary, mądry dziadek chciał zostawić wnukowi w spadku jako "najważniejszy dar", prócz wielkiej ilości pieniędzy, które były do odebrania pod warunkiem, że wszystkie inne dary zostaną wpierw rozpoznane i przyjęte. Bohater filmu Jason udaje się do Teksasu, by otrzymać "dar pracy", zostaje pozbawiony pieniędzy na wszystkich kartach kredytowych, by poznać "dar przyjaźni", niektórzy rozpoznali 12 darów: uśmiechu, rodziny, łez. Już nie pamiętam, a notatki zagubiłem. W każdym razie reakcje na film były burzliwe.
Peacefull Warrior - historia sportowca, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki, pije alkohol i jest próżny. Ma jednak kłopoty ze snem i odwiedza wieczorami pewną stację benzynową na trasie swojej "ścieżki zdrowia". Na stacji zadziwił go swoimi słowami i zachowaniem starzec i jego wnuczka, w której w końcówce filmu się zakochuje i z którą się żeni. Film oparty o prawdziwe zdarzenia. Starzec prorokuje chłopcu, że jeśli nie zmieni stylu życia, na olimpiadę nie pojedzie. Chłopiec nazywa starca Wielkim Buddą i nie wie do końca, kim on jest. Na olimpiadę jedzie jednak po wielkim treningu pod okiem dziadka, który się nim zajął po wypadku na motocyklu. Trener i wszyscy koledzy uznali, że człowiek z kilkunastoma pęknięciami kości i metalem w środku, nie wróci do sportu. On jednak wrócił na czas i zdobył medale.
5. TOMY CHESTNUT
W trakcie kolejnych zajęć, wykładowcy o jednym nazwisku Gonzales: świecki Denis i jezuita Ted, omawiali kwestie rodziny, ale bardzo ogólnie. Ustosunkowali się do naszej rzeczywistości i wygłosili wiele pożytecznych tez, które mam zanotowane. Jako przerywnik, młody kapucyn z Indii nauczył nas piosenki o małym Tomku, który wie, że kocha go Bóg.
Recytuje się w takiej stylistyce jak "siała baba mak", albo "tańcowały dwa michały"
W piosence zawarta jest gra słów i pokazywanie, które objaśnia, na czym humor piosenki polega. Treść jest bardzo prosta, ale z pokazywaniem może być dwuznaczna i zabawna:
To-ny Chest-nut knows TOMEK KASZTAN WIE
God love's him - 2 ŻE KOCHA GO BÓG - 2
That what To-ny knows - TO WSZYSTKO TOMEK WIE
Żeby pojąć grę słów, muszę sporządzić "słowniczek dwuznaczności"
TO (brzmi tak samo jak stopa -tong)
ny (brzmi jak knee - kolano)
chest (znaczy korpus - piersi)
nut - (oznacza orzech albo w żargonie łeb - głowa)
knows - (oznacza wie - ale brzmi tak samo jak nose czyli nos)
Tym sposobem, śpiewając tę piosenkę o tym jak Tomcio jest kochany, dotykamy pięty, kolan, piersi, głowy i nosa i sens piosenki się zabawnie zmienia...
Polecam to mojemu młodszemu bratu Piotrkowi i wszystkim jego kolegom po fachu - nauczycielom angielskiego.
6. GŁOWA DZIECIĄTKA W ŻŁOBKU
Na jednym z wykładów któryś z dwu Gonzalesów, myślę, że ks. Ted... opowiedział nam historię, którą polecam jako pomoc dla kaznodziejów. Zwłaszcza na rekolekcje kapłańskie.
Historia, jaką chcę przytoczyć jest o tym, że w jakiejś parafii zakrystianin zaproponował proboszczowi, by do żłobka włożyć główkę Jezuska zamiast całego dzieciątka. Gdy zdziwiony proboszcz zapytał czemu, stary i mądry kościelny odpowiedział. "Bo ksiądz proboszcz się troszczy o Jezusa, który jest głową Kościoła, ale o ludziach, którzy są CIAŁEM CHRYSTUSA często zapomina".
7. LISY BEZ NORY I PTAKI BEZ GNIAZDA
Ksiądz Tedy Gonzales opowiedział nam, że współczesny stan ludzkości pozwala na parafrazę słów Jezusa "Lisy mają nory, a ptaszęta gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma gdzie głowy przyłożyć o kamień". Okazuje się, że w świetle dzisiejszej ekologii, ludzkość tak się rozbestwiła, że już nawet lisy i ptaki mają problem gdzie stworzyć gniazdo lub norę...
Człowieczeństwo nasze tak się rozbestwiło, że nie tylko sami siebie przestaliśmy szanować, ale naturę od której zależy nasz byt i istnienie. Gałąź, na której siedzimy, z powodu egoizmu, narcyzmu rąbiemy uparcie.
8. PIEC NIEBEZPIECZEŃSTW
Kolejne ćwiczenie ks. Teda Gonzalesa polegało na tym, żeby w grupach omówić, jakie są największe zagrożenia dla konkretnego narodu. Mieliśmy wybrać 3 spośród siedmiu. Po burzliwej dyskusji Papuasi uznali, że gwałty, przemoc w rodzinie, brak szacunku do kobiety...natomiast w Chinach i Filipinach na pierwsze miejsce wyszła korupcja i migracja.
We wszystkich tych krajach do niedawna najważniejsza była bieda. Z tym sobie powoli wszyscy radzą, nawet Papuasi gdzie nędza aż piszczy, uznali, że brak szacunku do kobiety, alkoholizm czy seks zagrażają narodowi bardziej. Z tym się całkowicie zgadzam, bo nędza materialna, to skutek tych poprzednich. Nadmierna migracja rozrywa więzy rodzinne w Filipinach i doprowadza do moralnej nędzy, co dalej skutkuje biedą w opuszczonych przez ojców czy matki domach. W Chinach industrializacja idzie w parze z korupcją i ona zjada ten dochód, jakim naród mógłby się cieszyć. Podobnie rzeczy się mają w Indiach, gdzie biedy mogłoby nie być, gdyby nadmierny egoizm bogaczy nie paraliżował dobroczynności i sprawiedliwego podziału dóbr.
9. Refleksje o. Jojo
JAK ZROBIĆ DOBRY KURS KATECHETYCZNY:
- podziel się wiedzą - omów to w grupach dyskusji
- szokujące tematy dla refleksji - użyj talenty, nawyki, wiedzę
- pieśni - scenki - power point prezentacje - video
- elementy kultury - pieśń i taniec
10. Samarytanka przyszła w południe
Rozmawialiśmy na wykładach o Samarytance. Rozmawialiśmy troszkę inaczej. Jakby oczami współczesności z uwzględnieniem tamtych realiów. Wyjaśniono nam, co samo się narzuca, że rozmowa z Jezusem miała miejsce w południe. Znaczenie tej wizyty jest takie: ludzie przychodzą po wodę z rana lub wieczorem. Południe jest nazbyt skwarne i jeśli ktoś przychodzi o takiej porze to znaczy, że chce być przy studni sam. Samarytanka 5 razy zamężna, owszem, miotała się ze swym życiem i problemami, dlatego nie chciała nikogo spotkać przy studni, ale spotkała Jezusa. Jezus przychodzi o takiej właśnie porze, kiedy się go nikt nie spodziewa. Przychodzi do takich ludzi, którzy już nie mają na nic nadziei i to jest piękne, że ma tym ludziom coś ważnego do powiedzenia i tym czymś jest katecheza o "wodzie żywej". Woda żywa może oznaczać chrzest, oczyszczenie, miłosierdzie wieczne.
11. UWSPÓŁCZEŚNIONA BIBLIA:
Ksiądz Tedy Gonzales pokazał nam kilka przykładów podobnych do historii Samarytanki na to, że trzeba na Biblię popatrzeć po nowemu
Bezrobocie - Rut - kobieta, która jest w Izraelu cudzoziemką i jest bezrobotna i wygłodniała, szuka pożywienia i pracy jako tułaczka, ale staje się żoną gospodarza tej ziemi, z której podnosiła kłosy. To obraz wszystkich chrześcijan, którzy jak żebracy zebrali okruch żydowskiej mądrości i stali się gospodarzami, współwłaścicielami Biblii.
Migracja - Mojżesz - dzisiejszy problem migracji poprzez pryzmat historii Mojżesza czy jego praszczura Józefa pokazuje, że migracja się kiedyś kończy i każdy wcześniej czy później odnajduje dom i w ten czy inny sposób powraca w tym lub w innym pokoleniu. Migracja jest stanem przejściowym i nie może trwać wiecznie, choć w przypadku Mojżesza to było 40 lat i jak wiemy, do celu sam nie dotarł, tylko potomkowie tych, co wyszli.
Bezdomność - Jezus – owszem, Jezus był bezdomny i sam o tym kilkakroć wspomina. Przyjmując bezdomnych tak jak Piotr i Andrzej, przyjmujemy jego mądrość, jego łaskę, jego moc.
12. PRZEMIENIĆ ŚWIAT:
Kolejna gra słów, którą trudno zastosować w języku polskim, ale kto zna lub uczy się angielskiego, zabawa, jaką wymyślił ks. Ted, może się wydać miła:
mess-message - bałagan informacyjny - przemienia się w jasny przekaz
test - testimony - egzamin, sprawdzian - prowadzi do świadectwa
trial - triumph - sąd, osąd, oskarżenie - prowadzi do zwycięstwa osądzanego
victim -victory - ofiara, zwyciężony staje się - zwycięzcą
13. SŁOWNIK DOBRA I ZŁA = ZŁO JAKO KRZYWE ZWIERCIADŁO DOBRA
Jeszcze jedna zabawa dla studentów angielskiego.
Pojęcia negatywne oraz lustrzane do nich pojęcia pozytywne, do których można dojść przez wiarę. Na skali wartości idziemy jakby z górki w dół. Na samym dole jest PRIDE - Duma i HUMILITY czyli Pokora:
GLUFTONY - drugs, alcohol, nutricion, obesity.......DISCIPLINE
AVARICE - materialism.........................................SERVICE - YES - SIMPLICITY
LUST - porn, infidelity............................................PERSERVERANCE
TEMPER - impatience.............................................PATIENCE
ENVY - lack of self esteem........................................APPRECIATION
PRIDE - narcissism..................................................HUMILITY - REALISTIC SENCE OF SELF
To tak jak w polskim powiedzonku, że każda pałka ma dwa końce. W każdym złym zdarzeniu człowiek wierzący stara się dostrzegać jakieś plusy, a każdy bezbożnik dopatruje się w rzeczach dobrych podstępu i kłamstwa. „Po owocach poznacie” - powiada Jezus - a w innym miejscu mówi: "Nie może złe drzewo wydać dobrych owoców".
14. KTOŚ, KTO ZAPALI ŚWIATŁO
Temu światu już niepotrzebni są nauczyciele, lecz świadkowie. Potrzebny jest ktoś, kto zapali światełko w tunelu. Pewna wschodnia mądrość uczy, że najpiękniejsze na świecie czyli szczęście, to jest oglądanie dziecka, które do niedawna nie potrafiło chodzić i nagle wstaje i idzie samo w tym kierunku, w jakim go proszą rodzice. Ich zadaniem jest właśnie ukazanie tej drogi i zapalenie światła.
15. NIE BĘDZIE SŁUG - GDY NIE BĘDZIE JUŻ PANÓW - RIZAL
Rizal, bohater narodowy Filipin, miał podobno powiedzieć w ten sposób jak powyżej. O to się starał. Jezus tymczasem pouczał : "Nikogo nie nazywajcie Rabbi i nikogo nie nazywajcie Ojcami".
Jeden jest wasz Ojciec w Niebie. Do tego trzeba jednak dorosnąć. Ja sam się nieraz obruszam i obrażam, gdy ktoś w te pędy jak w Ameryce, zaczyna mi mówić na ty. Jezus jak widać jednak w tym sensie był Amerykaninem. Nie oczekiwał dla siebie i nie żądał tytułów. Wystarczyło, że był Synem Człowieczym i to wyrosło do rangi symbolu i tytułu, Natalia Niemen śpiewa: "Jestem Mama, to moja kariera". Jezus na odwrót: "Jestem synem - to moja kariera".
Być "Dziećmi Boga" to zapomniany, ale piękny tytuł. Dostaliśmy go na chrzcie.
Manila-Taclobag
15 października 2016