LOGOS WIBRUJE - ŚWIĘTA TRÓJCA TAŃCZY
DIALOG RELIGII
Sądziłem, że 39 odcinków opowieści o Manili to dla mnie i czytelnika nazbyt wielka cegła do pisania i czytania. Może trzeba będzie to podzielić na odcinki. Taka “powieść rzeka” wbrew zamiarom wyszła. Tym nie mniej nie wytrzymałem i piszę dalej, tym razem relacje z wykładów ekumenicznych, a nawet coś więcej, bo ekumenizm to w zasadzie dialog chrześcijan między sobą. Nie jest to prosta rzecz i raczej mamy impas ekumeniczny niż sukcesy. Niespodzianie jednak trwa “dialog między religiami”, bo taki konkretnie temat wykładał nam jezuita z Kerali, który założył “Asram Dialogu” i podobno ma sukcesy.
Ksiądz Sebastian, niziutki i chudziutki, brodaty jegomość, przedstawił się jako absolwent niemieckich uczelni katolickich i nie obiecywał nam “bajek ni przypowieści”, a jedynie suchy, systematyczny wykład bez “power pointa”. Klasyczne wykłady.
Mimo jednak klasycznej formy, treść wykładów i “miedzyreligijne”eksperymenty wykładowcy zaniepokoiły mnie bardzo do tego stopnia, że zacząłem rozumieć, dlaczego Ateneo de Manila ma opinię “liberalnej uczelni”. Ksiądz Sebastian kilkakroć nazwał pewne etapy historii kościoła “kryminalną przeszłością”, a “Upaniszady” i “Koran” miejscem, w którym “przemawia Logos”, czyli nadał tym księgom i choć to nie padło z ambony, ale sugestia była taka, że to również “Księgi Natchnione”. Jezus, Budda i Mahomet jakościowo równi sobie “prorocy”. Poczułem się kilka razy obrażony i w ostatni dzień coś we mnie pękło. Jeśli ciekawi was, jak to było i co to było za pęknięcie, proszę czytać cierpliwie do końca i myślę, że ta historia spodoba się klasycznym katolikom z Polski.
Aby zrozumieć przesady
Przez dwa pierwsze dni ksiądz Sebastian głosił nam historię kościoła pod takim kątem, jaki był mu wygodny dla osiągnięcia celu, jakim było “zepchnięcie katolików z nieba na ziemię” i zrównanie w godności z innymi wyznaniami, co jakoby może sprzyjać “międzynarodowemu dialogowi”.
Jeśli można w wielkim skrócie, ten nasz wykładowca podsumował pewne etapy naszych dziejów, w taki oto sposób:
- pierwsze 100 lat – pielgrzymowanie kościoła
- czwarty wiek z katakumb na tron
- dominacja chrześcijaństwa w Europie - kulturalna wyższość nad innymi religiami
Logos jako element wibrujący
Potem nasz Hindus-Jezuita wygłosił ciekawe, ale kontrowersyjne idee teologiczne, które określam krótko: “Zbyt piękne, by było prawdziwe”: Wedle niego, skrótowo:
Greckie spekulacje o “Boskim Logosie” warto rozszerzyć na wszelaką mowę drugich religii, bo Logos to wibracja, a więc Jezus w postaci “wibrującego Słowa” mógł istnieć w Starym Testamencie i wielu innych”świętych księgach” buddyjskich, hinduskich czy w Koranie.
Taniec, śpiew, obraz – pełnia ekspresji w opisie Boga, której nie posiada europejska kultura. Inne kultury z dobrym skutkiem wyrażają boskość przez taniec, śpiew czy rysunek.
Inne święte księgi są w tym samym stopniu natchnione jak Biblia i naszym zadaniem w dialogu między religiami jest wspólne poszukiwanie tych natchnionych miejsc.
Non violent message – wartość buddyzmu miała się wyrazić w “oświeceniu Buddy”, który natchnął króla Asioka, by nie tylko wstrzymać się od wojen, ale rozesłać mnichów buddyjskich na cały świat, by te pokojowe idee głosić. Tak miały powstać 300 lat przed Chrystusem pierwsze klasztory buddyjskie nie tylko w Tybecie, Wietnamie czy Korei, ale również w Iranie, Izraelu i Egipcie...
Misjonarze Asoki – byli paradoksalnie skuteczni za granicami, ale nie potrafili obronić swego wyznania w ojczyźnie Buddy czyli w Indiach.
Dla historii kościoła najważniejsze okazały się wspólnoty buddyjskie w Aleksandrii, na jakich miał się wzorować św. Antoni z Teb.
Klasztory w Egipcie - oraz Esseńczycy w Izraelu zdobyli sobie zwolenników poprzez ziołolecznictwo.
Celibat nie jest semickim wynalazkiem, a właśnie buddyjskim, to kościół przyjął w przeszłości i do dziś są podobne rzeczy, które można poznać i asymilować.
Rozum – Psyche – Święte Wrota
Ksiądz Sebastian, podobnie jak chiński psycholog Ernest Tan, lubi rysować i za rysunek mózgu jestem mu bardzo wdzięczny. Podzielił on schemat głowy na 3 części. Sam czubek to sfera kierowana przez zmysły i jest to rozum. Środkowa partia to tzw. “psyche”, które nie potrzebuje zmysłów, bo jest to sfera naszych snów i mitów. Nasza podświadomość. Ostatnia, trzecia partia mózgu w różnych językach określana jako:
inner heart-insight-nous-buddhi- świadomość mitologiczna – mistyczna –jest to miejsce spotkania wszystkich religii. Ta sfera otwiera wrota naszych myśli na Boga i jest to biblijna “izdebka”, o której Jezus mówi, że w niej mamy się zamknąć, gdy nie chcemy, by na modlitwie widzieli nas ludzie i chwalili naszą pobożność...
Inaczej o Trójcy
Zapoznaliśmy się ze słowniczkiem terminów sanskryckich, greckich i angielskich, by zrozumieć istotę ruchu Trójcy Świętej:
- peri-choresis - Trójca tańczy sama w sobie
- brahman – ekspansja - istota Trójcy i zadanie
- atman - ruch - możliwy tytuł zastępczy dla Trójcy
- suniya – swi - cała rzeczywistość jest wibracją materii “wyjdź poza imiona i formy”.
Dialog w 4 sferach
Otrzymaliśmy dokładny instruktaż jak prowadzić “dialog między religiami”:
- życie - przyjazne relacje z teologami lub zwykłymi wyznawcami innych religii
- sfera socjalna - wspólna opieka nad chorymi i bezdomnymi, klęski żywiołowe
- sfera duchowa - wspólnie się modlić
- teologia - dyskutować określone punkty świętych ksiąg. W Asramie, w Indiach co jakiś czas liderzy muzułmanów czytają biblię, a katolicy koran i relacjonują, co z tego im się podoba, a co nie...podobnie hinduiści i buddyści wymieniają się tekstami.
Basic Human Communities
Nasz wykładowca zachęcał, byśmy unikali ostrych i jasnych sformułowań z przeszłości. Na cenzurowane trafiło wiele sympatycznych terminów, takich jak:
- no mission - bo się kojarzy z kolonizacją
- no evangelisation - bo rani słuch pogan
- no christianisation - bo nie lubimy słowa islamizacja
- sharing only - wyłącznie świadectwo wiary
Jak oceniam, mamy do czynienia ze swoistą ekumeniczna “poprawnością polityczną”.
Gdy byłem w Rosji to “polakożercy”, którym się zdawało, że stworzą kościół katolicki “dla Rosjan”walczyli z terminem “kościół” i “ksiądz”, bo to niby obce dla rosyjskiej mentalności “polonizmy”. Podczas gdy w rzeczy samej termin kościół przyszedł do nas z Czech i jest to słowiańska forma łacińskiego słowa “castellum”- twierdza. Słowo “ksiądz” przebyło podobny “czeski szlak” i ma swoje wersje w języku słowackim “knez'” i litewskim “kunigas”.
Uwalniająca siła religii - “gdzie ręce łączą serca”
Wiele wypowiedzi ks. Sebastiana było błyskotliwych i “natchnionych”. Z wielkim podziwem cytował on Jana Pawła II i przypisał mu “obalenie muru berlińskiego” w bardzo specyficznych słowach. Stwierdził, że ponieważ w Asyżu w 1986-m roku spotkali się liderzy kilkudziesięciu religii, by wspólnie się modlić o pokój, toteż skutek tej modlitwy był jednoznaczny i natychmiastowy. Po 3 latach “mur berliński runął”.
Trzy “odkrycia”, jakie spowodowały wykłady
Ksiądz Sebastian poprosił na piąty dzień wykładów, byśmy się rozeszli po kątach w “grupach wyznaniowych” w tym sensie, że te kraje, które mają dominujące wyznanie islam, by podyskutowali o dialogu z islamem; gdzie hinduizm, by pogadali o hinduizmie, a gdzie buddyzm, by wybrali sobie pomieszczenie i dialogowali całą godzinę. Inna grupa to dialog z sektami ewangelicznymi, z tubylczymi kultami, oraz grupa tradycyjnych katolików jak Filipiny, Argentyna czy Polska.
Ponadto, mieliśmy podsumować i wyartykułować trzy rzeczy, które na tych wykładach nas zainspirowały lub zadziwiły. Miałem niełatwe zadanie do jakiej grupy się udać. Jestem z katolickiego kraju, ale na misjach mam inny kontekst wyznaniowy. Poszedłem ostatecznie jako “tradycyjny katolik” do grupy dyskusyjnej “sekciarzy”, bo w takim kontekście pracowałem w Rosji, na Ukrainie i w Uzbekistanie. Niestety Papua Nowa Gwinea, mimo że wyrosła z kultów totemicznych, boryka się z tym samym problemem sekt.
Miałem w grupie 3 zakonnice. Dwie z nich, jedna z Polinezji a druga z Maurytiusa miały rodziców protestantów i opowiadały jak do tego doszło, że przyjęły katolicyzm. Maurytiuska powiedziała, że poprosiła krewnych, by uszanowali jej wybór i to samo im obiecała wzajemnie. Polinezyjka miała łatwiej, bo tylko ojciec był protestantem. Trzecia Filipinka, owszem jak ja tradycyjna katoliczka, ale jej wujek był sekciarzem i na cały rok wciągnął ją do sekty New Born Christians. Sekta głosiła głupawe obietnice, że każdy w niebie dostanie gwiazdy na własność, w takiej ilości ilu swych krewnych i znajomych “nawróci”. Siostrze te baśnie się nie podobały i również nie podobało się jej, że chcieli ją przechrzcić, bo większość protestantów na Filipinach respektuje katolicki chrzest, ale nie ci...
Każda więc z sióstr ma swoją historię dialogu z protestantami.
Gdy chodzi o podsumowanie wykładów, to siostry pozwoliły mi się wygadać, ale same milczały. Może dlatego, że byłem bardzo poruszony i koniecznie chciałem wypowiedzieć te 3 rzeczy, jakie mnie strapiły. Tak więc, nie zgadzam się, że między Jezusem, Buddą i Mahometem można stawiać znak równości na poziomie rozumu, podświadomości czy medytacji. Na żadnym z tych poziomów, Budda czy Mahomet nie zbliżyli się do Jezusa w “swym oświeceniu”. Budda twierdził, że religie są szkodliwe i tylko ateizm jest opcją do przyjęcia. Nie ma bogów wedle Buddy, a to że sam otrzymał status Boga jest paradoksem historii na miarę “kultu jednostki” sowieckich pseudo-ateistów Lenina czy Stalina.
Święte Wrota - ten temat w miarę spokojnie przyjąłem i uznałem za najbardziej inspirujący ze wszystkich wypowiedzi ks. Sebastiana.
Świadectwo - konieczność świadectwa zamiast misji, ewangelizacji czy chrystianizacji, to kolejna sprawa, jaka mnie poruszyła w wypowiedziach wykładowcy. Owszem, można jakiś czas lawirować i łechtać ambicje muzułmanów, hinduistów i buddystów, przyznając ich “świętym księgom” duży walor literacki czy nawet teologiczny, ale jak powiada Jan Paweł II, tam gdzie są szczyty mistyczne Buddyzmu czy Hinduizmu, św. Teresa z Avila zaczyna swą wędrówkę i idzie dalej na wyżyny, jakich żaden mistyk “Wielkich Religii” nie widział, nie słyszał i nie czuł.
Dialog z religiami – moje doświadczenie
Prócz tych płomiennych słów wygłosiłem też siostrom swoje wspomnienia z moich relacji z protestantami.
W dzieciństwie widziałem luterański kościółek w moim rodzinnym miasteczku Rypin i marzyłem przekroczyć jego próg, zwłaszcza jako nastolatek. Wspólnota jednak była malutka i pastor przyjeżdżał z daleka raz na miesiąc, więc klamka była zawsze zamknięta.
Opowiedziałem też jak mnie intrygowali Prawosławni i jak wstąpiwszy do seminarium w Białymstoku, gdzie była Prawosławna katedra, poprosiłem przełożonych o pozwolenie, by ją odwiedzić. Bez trudu uzyskałem to pozwolenie w 1985-m roku i była to moja pierwsza wycieczka na Białystok.
W Rostowie nad Donem na spotkaniach z protestantami nie dyskutowaliśmy o teologii, ale mieliśmy wspólne tzw.”ekumeniczne śniadania”. Inicjowali je Zielonoświątkowcy i w mej opinii ich intencja była taka, by koordynować, a jednocześnie “infiltrować” inne wyznania. Intencja nie była jasna i sprawa po kilku latach upadła.
Silniejsza była Rada Kościołów w Doniecku na Ukrainie. Tam się modliliśmy w konkretnych intencjach, wymienialiśmy informacje o różnych kursach, prelekcjach, chodziliśmy na nie razem. Jedna z sekt pomagała mi karmić bezdomnych, jej wyznawcy dyżurowali u nas na plebanii z dość dobrym skutkiem, bo sami katolicy nie byli na 100% przekonani do tego pomysłu. Gardzili bezdomnymi i za moimi plecami zniechęcali do odwiedzin naszej parafii.
W Uzbekistanie, gdzie wszyscy chrześcijanie czuli się zdominowani przez islam i policyjny system państwowy, stworzyli kodeks “fair play”, wedle którego każdy pastor szanuje inne wyznanie i tak uczy swych parafian. Pomaga kolegom i się modli za wszystkich. Takie mam wspomnienia z pobytu w Taszkiencie. To najlepsze wspomnienia o protestantach. W Papui spotkałem sekciarzy o bardzo niskiej kulturze osobistej i słabym wykształceniu. Hitem sezonu od 20 lat jest “czarna legenda” o katolikach, że księża spółkują z siostrami w pewnym tunelu, a dzieci z tych stosunków gotują i zjadają. Coś takiego w 19-m wieku głosili policaje w zaborze rosyjskim i ślad tych plotek można znaleźć w “Syzyfowych Pracach” Stefana Żeromskiego. Jak takie legendy przekoczowały na drugą półkulę, nie mam pojęcia.
Konstruktywna krytyka
Poprosiłem o głos i powiedziałem coś, co mogło przypominać “mowę Stasia Tarkowskiego do Mahdiego”.
Zacytowałem świętego Pawła, który powiada wyraźnie:”Biada mi, gdy przestanę głosić Ewangelię”, a więc nie wystarczy składać świadectwo innowiercom, ale również uświadomić im jeśli się w czymś mylą, że się mylą. Takie konieczne do wskazania momenty, to w wypadku Muzułmanów, ich brak wiedzy o Trójcy, ignorowanie ofiary Jezusa i wszelakich sakramentów, bez których nie ma duchowego wzrostu nawet w łonie ewangelicznych sekt. Jest przelewanie z pustego w próżne i zaklinanie rzeczywistości wkuwanymi na pamięć cytatami z Koranu czy Biblii.
Zły i nie do przyjęcia jest ich stosunek do kobiet i tu nie ma o czym dialogować, nie mówiąc już o pobłażliwości wobec terrorystów. Ja nie pamiętam żadnej istotnej “anatemy” wobec terroryzmu, którą by ci na poważnie rozważyli, jak na przykład w naszym kościele zakaz wydawania komunii dla polityków, którzy popierają aborcję. Podobne instrumenty napiętnowania posiada islam, ale żadnego publicznego bojkotu dżyhadystów nie ma i w tej sprawie żaden dialog się nie uda.
Co do Buddystów jeszcze więcej błędów się znajdzie. Cała ich eschatologia rodzi nihilizm i nie motywuje do tworzenia pozytywnej rzeczywistości. Jest zachęta, by przyjąć wszystko co nam się przytrafia jako Karmę. Taka sobie “predestynacja” bardzo wyraźna u kalwinistów, a nawet u św. Augustyna, ale nie przyjęta za fakt naukowy w żadnym dokumencie kościoła. Podobny problem mają Hinduiści, których całym swoim życiem, bez słowa krytyki werbalnej, potępiła Matka Teresa z Kalkuty. Bezczynność wobec zła, choroby, nędzy i śmierci oraz wszelakie dzielenie ludzi na kasty jest anachroniczne w naszych czasach, ale niezmienne w Hinduizmie, z którym nasz wykładowca ma przyjazny dialog w Asramie.
Święty Justy i Piotr Miki – drugi punkt protestu to wypowiedź św. Justyna w 2-m wieku. Na sądzie przed prefektem rzymskim św. Justyn powiedział, że studiował wszystkie religie swiata i zatrzymał się na chrześcijaństwie, bo tylko tam znalazł pełnię prawdy.
Piotr Miki – Japoński jezuita na początku 17-go wieku z krzyża umierając wołał: “Jestem Japończykiem tak samo jak wy i nie chcę, żebyście mieli złudzenia – wiedzcie, że poza Jezusem nikt wam nie da zbawienia”.
“Przekroczyć próg nadziei” - to trzeci punkt mojej apologetycznej wypowiedzi. W dużym skrócie zacytowałem wypowiedź Jana Pawła II we wspomnianej książce, gdzie określa buddyzm i hinduizm mianem “systemów etycznych”, a nie religii. Ci wyzawcy się obruszyli na niego i żądali przeprosin, ale ten “super-ekumeniczny papież” nigdy swych słów nie odwołał.
W odpowiedzi usłyszałem, że “ksiądz jest klasycznym katolikiem i ma prawo tak myśleć, kościół posoborowy jednak poszukuje szerszego modelu katolickości”.
Krótko mówiąc, każdy został przy swoim.
Podziękowanie - opowieść o Pahlavi
Ksiądz Sebastian ma ponad 60 lat i to poczciwina, który realnie poświęcił się dla sprawy. Skromny w słowach i ubiorze nie zasłużył sobie na krytykę wyłącznie, bo starał się jak mógł, jak pszczółka w ulu brzęczał nam od rana do wieczora, to w co święcie wierzy. Toteż gdy niespodzianie wytypowano mnie właśnie, bym wygłosił mowę dziękczynną, zrobiłem duży wysiłek, by dziadka udobruchać.
Podziękowałem mu za jego “niemiecką dyscyplinę”, dzięki której owszem poczułem się jak kleryk w seminarium, w tym czasie gdy on głosił. Maniera jego mówienia była 100% klasyczna europejska. Powiedziałem mu to i podziękowałem. Powiedziałem jeszcze, że to co klasyczne nie musi być złe.
Ponieważ zastrzegł, że nie lubi gadać baśni, poprosiłem, by jedną wysłuchał z mych ust. To fajna opowieść o sportowcu, który był też muzułmańskim poetą i świętym-sufi o imieniu Pahlawi. Człowiek ten wygrał konkurs walki w Indiach i miejscowy książę chciał go wynagrodzić. Na pytanie o to, co by pragnął, Pahlawi odpowiedział, że prosi o wolność dla swych rodaków z Chorezmu. “Ilu chcesz?” zapytał zaciekawiony książę. Pahlawi odpowiedział, że ilu się zmieści w krowiej skórze. Książę pomyślał, że wielu w tę skórę nie wlezie i obiecał wypełnić prośbę Pahlawi. Ten z kolei poprosił o skórę, nożyczki i słupki graniczne. Rozciął spiralnie skórę bawołu na długi rzemyk, którym powiązał ze sobą słupki graniczne, tworząc terytorium wielkości boiska. Na ten teren poprosił przyprowadzić jeńców. Weszły tysiące. Wolność odzyskali wszyscy więźniowie, a książę nie był już w stanie zmienić decyzji, podobnie jak wszyscy zebrani, był zauroczony sprytem poety.
Z racji na ekumeniczny profil wykładów zaśpiewałem dziadkowi kanon z “Taize” w ulubionym języku dziadka czyli po niemiecku. Szczerze mnie za to wyściskał.
Metro Manila
20 października 2016