“NAWRÓCENIE STÓP”
Rekolekcje Ojca Bochelarda
Po tygodniu zajęć z ekumenizmu trafił do nas z rekolekcjami staruszek mający 51 lat kapłaństwa. Rubaszny jak ojciec Leon Knabit. Podobny wiekiem i posturą do naszego Benedyktyna z Tyńca. Jedna różnica, że Benedyktyn jest zawsze w habicie, a jezuita Hindus używa azjatyckiej białej koszuli z dwoma rozcięciami po bokach. Podobne koszule noszą w Indiach, ale tamte są po kolana, a w Manili tylko po pas. Taki strój obowiązuje na przykład starszych ministrantów, którzy w niedzielę zbierają tace w kościołach.
Ojciec Bochelard, podobnie jak wykładowca z Indii ks. Sebastian, również wyśmiał “power pointy” czyli komputerowe prezentacje. Rozdał nam papierowy schemat rekolekcji, obiecał, że się będzie trzymał schematu i że jak się rekolekcje skończą, nauczy nas robić papierowe samoloty.
Prosił, byśmy się przesiedli niżej, ale gdy nikt nie zareagował, sam z mikrofonem podszedł na górę i zaczął każdemu po kolei patrzeć w oczy obiecując, że jeśli będziemy gadać na rekolekcjach, wyrzuci nas za drzwi.
Podzielił się wrażeniami z akademickiej kaplicy, w której bywa dziesięć osób na krzyż i wszyscy siadają w ostatniej ławce. Gdy zaczyna Mszę słowami “Pan z wami” to w odpowiedzi słyszy ciszę...
Rekolekcje trwały całą dobę z wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Dwie konferencje, jeden film i „wielka cisza na posiłkach”.
1. Biografia rekolekcjonisty
Przedstawiono nam go jako Filipińczyka, ale on wniósł poprawki do swej biografii, opowiadając o swym dziadku, który był agentem handlowym w brytyjskiej firmie “wschodnich Indii”, często podróżował do Kostaryki, do Sierra Leone i wielu innych dziwnych okolic. Podobno lubił bardzo swój zawód.
Zdarzały się też delegacje na Filipiny, gdzie spodobał mu się klimat i ludzie, więc zamieszkał najpierw w Cebu, potem w Davao i tam nasz rekolekcjonista przyszedł na świat.
Podobno jest najlepszym rekolekcjonistą i spowiednikiem w mieście. Na pewno ma duże poczucie humoru. Ledwie się trzyma na nogach. Cały dzień egzaminował studentów, ale zgodnie z planem zawitał u nas wieczorem i przedstawił swoją wizję rekolekcji, a właściwie dnia skupienia, jaki właśnie się rozpoczynał.
2. Cel rekolekcji
Zadaniem rekolekcji wedle niego ma być nawrócenie kolejno:
- głowy – zrozumieć kontekst zła na świecie – czemu państwo wymusza ludzi do emigracji i życia w slamsach
- stóp – przestaję czytać biblię, a zaczynam działać
- serca – zmieniam styl życia i próbuję tego wymagać od innych, również od państwa.
Jako motto do rekolekcji, ks. Balchand zaproponował cytat ze św. Łukasza 5,1-11 czyli cudowny połów ryb. Zwrócił uwagę na pokorę zmęczonego Piotra, który całą noc nic nie złowił, ale posłuchał Jezusa i próbuje znowu.
3. Przemiana życia Loyoli
O Loyoli wiadomo tak dużo, że Ameryki tu nie odkryjesz, ale stary Hindus znalazł pewne rodzynki, dzięki którym słuchałem z zaciekawieniem. Ignacy chciał być lowelasem i czarować kobiece serca, chciał być przystojny zawsze i gdy groziła mu utrata nogi lub kulawość, uczynił wielki wysiłek duchowy, by się przemienić i obiecał Bogu, że będzie mu wiernie służyć. Noga się zrosła. Pokutę odbył w Monserrat i w pieczarze koło Manrezy. Ponieważ postanowił swą służbę Bogu rozpocząć pielgrzymką do Ziemi Świętej, a nie miał grosza przy duszy, zajął się żebraniną w Barcelonie. Nazbierał sporo i za przysłowiowe 6 złotych peso siadł na statek. Gdy zauważył, że użebranych pieniędzy było więcej niż trzeba, wrócił pod kościół i rozdał nadwyżkę, takim jak on sam nieszczęśnikom i dopiero wtedy ten hidalgo, szlachcic i bogacz w przeszłości, syn właściciela wytwórni zbroi, bez grosza przy duszy jedzie do Jerozolimy, by się ze wszystkiego co niepotrzebne oczyścić.
Piękna, zaiste historia. Tego drobiazgu z biografii świętego nie znałem. Myślę, że to cenna dla mnie lekcja. Czasem mam pustą kieszeń i czuję się taki nieszczęsny, a tu się okazuje, że to warunek szczęścia w rozumieniu świętych.
4. Przemiana życia Borgiasza
Borgiasz to kuzyn jednego z papieży czasów Loyoli. Człowiek bogaty, żonaty i dzieciaty. Gdy miał 29 lat i był na szczycie kariery dworskiej, jako książę dostał niespodzianie dla siebie zadanie, by asystować przy pochówku młodej i pięknej królowej, której ciało wedle zwyczaju przetransportowano z Madrytu do Grenady, gdzie znajduje się hiszpański Wawel. Podróż trwała 2 tygodnie i Borgiasz miał notarialnie zaświadczyć, że w drodze nikt ciała nie ukradł ani nie zamienił. Taka jurydyczna formalność. Gdy ten próżny człowiek zobaczył, co przez 2 tygodnie się stało z ciałem pięknej i bogatej kobiety, u stóp której leżało całe wielkie imperium, doznał wstrząsu, który opisał w liście do Ignacego Loyoli. Poprosił ni mniej, ni więcej, lecz o przyjęcie do zakonu!
Ku wielkiemu zaskoczeniu, Loyola przyjął nieszczęśnika do zakonu, ale w sposób tajny. Polecił Borgiaszowi podjąć studia teologiczne i zająć się sprawami dzieci, by wszystkie otrzymały dobry start w dorosłość. Podobnie miał postąpić wobec małżonki, by nie znała biedy. Po jakimś czasie ściągnął go do Rzymu, ale tam wujek Borgiasza zapałał pragnieniem, by swego krewniaka zainstalować jako biskupa i kardynała przy sobie, czemu ostro sprzeciwił się Loyola. Przepychanka trwała jakiś czas, w rezultacie Borgiasz zajął się administrowaniem zakonu jako trzeci z kolei i bardzo udany generał, krótko po śmierci św. Ignacego. Jego przemiana była radykalna i pełna.
5. Smoleńska wersja przemiany Borgiasza
Nie każdy potrafi reagować na fakt śmierci, a zwłaszcza na znany w Polsce fakt ekshumacji zwłok w sposób tak „pobożny”. Na pewno jest wiele pozytywnych faktów, o jakich jeszcze szeroki krąg ludzi nie wie, ale wie Bóg. Polska, po Smoleńsku jest całkiem inna, świat stał się bardziej barbarzyński po tym, jak zignorowano i sprofanowano zwłoki tylu wybitnych ludzi...
Warto jednak się czegoś nauczyć z tej i podobnych historii. Swoją drogą to ciekawy temat do dociekań: „Czy ktoś, kto obejrzał zwłoki smoleńskie, podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu?”. Tu też mamy do czynienia z niemalże królewskim pogrzebem, który się rozciągnął w czasie, nie na dwa tygodnie, a kilka dobrych lat, bo ekshumacje trwają nadal... Jeśli mnie pamięć nie myli, to zginęło w Smoleńsku 3 biskupów różnych wyznań i kilku wybitnych kapłanów, w tym mój przyjaciel pijar Józef Joniec, założyciel Parafiady. Dobrze by było, gdyby ich miejsce zajęła nowa generacja kapłanów i biskupów ”poruszonych do głębi serca i nawróconych na pogrzebie”.
6. Przemiana z trupem w łóżku
Dodam od siebie jeszcze jedną historię zapamiętaną z czasów kleryckich. Gdy czytałem broszurkę o „wielkich pokutnikach”, to się dowiedziałem, że przemiana założyciela Trapistów miała miejsce w podobnych okolicznościach, tyle że ten już będąc kapłanem i biskupem, nadal podtrzymywał grzeszne relacje z kurtyzaną, której obciętą głowę ktoś mu podrzucił pewnego dnia do łóżka.
Szok jaki przeżył, sprawił, że zrzekł się biskupich przywilejów i dochodów, wstąpił do benedyktyńskiego klasztoru, gdzie musiał dokonać wielkich reform, bo zakonnicy ignorowali regułę. Wielu eksmitował, regułę zaostrzył i stąd mamy to, co świat zna jako zakon Trapistów.
7. Przemiana życia Matki Teresy
Matka Teresa przemieniła się w pociągu relacji Kalkuta Delhi 16 września 1946-go roku. Usłyszała w sercu głos, że ma się zająć najbiedniejszymi i mimo, że ją to wiele kosztowało, w 1950-m roku miała już własny zakon. Pierwsze dni były tak ciężkie jak życie Loyoli. Nie miała co jeść i gdzie spać. Żebrała chleb dla biednych, ale też dla samej siebie. Zdarzyło się, że przyszła żebrać do własnego klasztoru Loretanek i została nie rozpoznana przez siostry, na tyle wychudła i zmarniała. Upodobniła się całkowicie do Hindusek.
8. Przemiana myślenia w życiu papieża Bergolio
Rekolekcjonista przypomniał to, co papież Franciszek zrobił w Korei, nie wsiadł do pięknej limuzyny, ale do małego samochodziku. Iluż z nas chciałoby siedzieć w limuzynie, ale Papież nie chce.
Ilustracją i zachętą do “przemiany” miał być film “Of God's and man”. Kilka tygodni temu proszono mnie, bym ten film odnalazł w internecie, ale się okazało, że to bardzo trudne, są tylko fragmenty dostępne.
9. Projekcja filmu
Gdy zaczęła się projekcja, zrozumiałem, że ja znam ten film. Okazało się, że trapiści, o których wspomniałem, będą dominantą naszych październikowych rekolekcji.
Ten rekolekcyjny film to historia francuskich trapistów zdaje się w Maroko, którzy mają kościółek w górach Atlas, w małym miasteczku, w którym nie ma katolików. Są za to zakochani w nich wieśniacy, którzy przychodzą do klasztoru po lekarstwa. Nawet terroryści mają do trapistów szacunek. Pewnej nocy wdarli się, by zabrać lekarza do swoich rannych, ale przełożony odmówił.
Uszanowali tę odmowę i odeszli. To była noc wigilijna. Przełożony wspomniał o tym, żegnając się z terrorystą. Powiedział: „Ta noc jest szczególna – to noc narodzin księcia pokoju”. „Jezusa”? Zapytał terrorysta. „Tak”, potwierdził zakonnik.
„Nie wiedziałem” - usprawiedliwił się groźny przestępca. Powiedział „przepraszam” i wyciągnął rękę do Chrystiana. Ten się zawahał, ale uścisnął dłoń. Potem ją ocierał, jakby się oparzył.
Po jakimś czasie przybyli znów i przynieśli chorego z ranami postrzałowymi. Brat Luc go zoperował.
W trakcie filmu jest sporo scen samotnej modlitwy i łacińskich hymnów brewiarzowych w niewielkiej kaplicy. Atmosfera taka, jakby akcja się działa w zwolnionym tempie, mimo wielkiej brutalności wokół, ten klasztor cały czas pozostaje oazą pokoju. Nikt nie wpada w panikę, chociaż strach jest wszechobecny i paraliżujący.
10. Bracia trapiści
Jeden z braci pracuje w ogrodzie używając traktora. Jest w średnim wieku i nie chce być męczennikiem. Brat Christian w szczerej rozmowie tłumaczy mu: ”W oczach świata głupotą jest bycie zakonnikiem, więc pozostawanie w klasztorze w niebezpiecznym kraju jest tylko kolejnym krokiem tej głupoty”.
Bracia mają mały samochodzik, którym odwiedzają miasto, a w nim urzędnika, który ich zachęca do emigracji.
W punkcie medycznym brat Luc, stary i chory na astmę, wypisuje leki, ale też rozdaje buciki dla dzieci. On nie ma wątpliwości, że chce zostać.
Inny z braci opowiada swoje przeżycia na jubileuszu mamy. Wszyscy się cieszyli ze spotkania, fotografowali, a on tej radości nie czuł, nie czuł się częścią rodziny, wyznał, że jego rodziną już na zawsze stali się Arabowie i z nimi chce zostać.
Inny brat, który miał wątpliwości i który przeżył stres, gdy siedział z muzułmanami i słuchał jak wyliczają imiona braci poprzedników. Wzruszył się, bo jedna z kobiet powiedziała, że dzięki zakonnikom czują się bezpieczni, że oni są jak wróbelki, a zakonnicy jak gałąź, na której ptaszki czują się bezpiecznie.
11. Sielanka pośród przemocy
Jest w tym filmie sporo brutalnych scen, między innymi morderstwo dokonane na Chorwatach poprzez poderżnięcie gardła i scena rozpoznania ciała głównego terrorysty, tego samego, który odwiedził klasztor na wigilię.
Są sielankowe sceny również. Brat Luc tłumaczy młodej zbuntowanej Arabce, co to znaczy się zakochać, że w sercu coś się zmienia, że jest radość i że to jest piękne.
“Czy ty byłeś zakochany?” pyta Arabka.
“Wiele razy” odpowiada Luc, aż wreszcie znalazłem miłość jeszcze większą, która opętała mnie na 60 lat.
12. Głosowanie w sprawie podjęcia ryzyka śmierci
Bracia nie mieli jednej opinii jak się zachować po zabiciu Chorwatów, nawet pewnego imama i dziewczynki, która nie miała na sobie burki, wetknęli nóż prosto w serce w autobusie. Czuli, że prędzej czy później klasztor zostanie spacyfikowany, a oni zabici. Próbują zrozumieć, czy ewentualne męczeństwo będzie miało sens.
Niektórzy zakonnicy chcieli powrócić do Francji, inni do bardziej bezpiecznego klasztoru w Afryce. Niektórzy obrażali się na przełożonego, gdy ten odmówił przyjęcia ochrony, jaką chciało im zapewnić państwo. Chrystian nie chciał, by kojarzono klasztor ze skorumpowaną władzą. Otrzymywał setki listów, na które nie nadążał odpowiadać. Pewna dziennikarka chciała zrobić z nim wywiad i bracia obawiali się, że ten wywiad może pogorszyć ich sytuację i zwrócić niepotrzebnie uwagę terrorystów. Chrystian chciał tego wywiadu jako narzędzia informacji o motywach pozostania, czyli świadectwa.
Było wiele trudnych rozmów. Pierwsze głosowanie było takie, że 3 braci chciało zostać, trzech chciało wyjechać, a dwu, w tym sam Chrystian uznało, że trzeba się modlić, bo zbyt wcześnie na podejmowanie decyzji. Gdy po jakimś czasie głosowano ponownie, każdy z nich uznał, że lepsza śmierć niż ucieczka.
Gdy ostatecznie dokonano napaści i kidnapingu, wszyscy byli na to gotowi.
13. Finał
Pod koniec filmu, klasztor odwiedza Brat Bruno, który opowiada, że w drodze do miasteczka były aż 3 punkty kontrolne i dużo wojska. Opowiedział, że widział płonący autobus. Przywiózł braciom z Francji list, książkę, wino, hostię i ser. Urządzili wieczorek, w trakcie którego słuchali muzyki Czajkowskiego. Bruno sfotografował braci w ogrodzie. Właśnie pośród tej chwilowej radości nastąpił napad terrorystów. Przyszli nocą, ukradli lekarstwa. Zmusili wszystkich braci, by do mikrofonu powiedzieli swe imiona i że czują się dobrze. Przełożonego zmuszono, by odczytał komunikat o tym, że porwanie ma związek z aresztowaniem przez władze francuskie grupy terrorystów we Francji. Bracia będą przetrzymywani tak długo, aż władze francuskie zwolnią więźniów.
Najprawdopodobniej wymóg nie został spełniony i bracia zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach.
14. Testament Chrystiana
Dwu trapistom udało się ukryć i przeżyć. Jeden z dwojga zmarł w 2008-m roku, jeden nadal żyje. Wielu jednak rozstrzelano w niewyjaśnionych okolicznościach.
Przełożony o imieniu Christian zdążył napisać list pożegnalny.
W jego rozważaniu było wiele miłości wobec muzułmanów.
Padły słowa, że dzięki temu co się stało, każdy z braci przeżył coś w rodzaju wcielenia.
Jezus wcielił się w nich na nowo, żeby odnowić swoje świadectwo.
Zdziwiły mnie ostatnie sceny w zimowej aurze pośród śniegu. Nie sądziłem, że w Afryce może być tak chłodno i ten chłód był ostatnim przeżyciem z filmu, na którym owszem popłakałem sobie.
Przemiana głowy jest, pozostaje zmienić stopy i serce.
15. Msza rekolekcyjna
Ewangelia o faryzeuszu i grzeszniku wedle naszego rekolekcjonisty jest tak jasna i klarowna, że gdy ją usłyszał po raz pierwszy w podstawówce, w lot pojął, o co chodzi. Rozwinął temat w tym kierunku, że niestety jesteśmy autorami wielu dziwnych myśli i plotek na temat pobożnych ludzi, a nawet świętych i pozwalamy sobie na negowanie ich duchowości i wielkości. Odbrązawiamy kogo się da. Tych świętych sprzed stuleci i tych wszelakich „mocherów” dzisiejszych.
Ks. Bochelard podał nam na talerzu ostatnią historyjkę o przemianie i była to historia z życia św. Tomasza z Akwinu...
16. Przemiana Tomasza
Na 5 lat przed śmiercią Tomasz się zatrzymał w pisaniu swych genialnych książek. Wiadomo, że jest autorem kilkudziesięciu tomów Summa Philosophica i Theologica. Wiele miał jeszcze do napisania, gdy w wieku 49 lat, a więc w kwiecie wieku, powiedział “dość”. Zatrzymał się, bo podobno miał mistyczne doświadczenie nieba, o którym tak wiele rozmyślał i napisał. Miał podobno stwierdzić że, to wszystko co kalkulował metodą filozoficzną, to są śmieci w porównaniu z prawdziwym niebem.
Tu sama przez się nasuwa się myśl, że tę opowieść też trzeba kończyć. Nawet jeśli się wyda gładka albo ważna na ziemi, to oczami nieba to są również śmieci.
Metro Manila
22 października 2016