Wybierz swój język

DIECEZJA KIMBE – PARAFIE ZNANE ZE SŁYSZENIA


Na uroczystość Chrystusa Króla Biskup Wiliam zaprosił mnie w podróż na południe wyspy Nowa Brytania. Teren i ludzi z tych okolic nazywamy Arove. Mają inne zwyczaje, inne dialekty i inną pogodę. Fizycznie również różnią się od ludzi z północy. Ciekawostką jest, że w odróżnieniu od północy - agitacja sekciarzy na południu się nie udała, uważa się południe za bastion katolicyzmu. Ilość mieszkańców na tym dużym terytorium jest stosunkowo niewielka - około 10 tysięcy.

Dotrzeć tam trudno, księża są izolowani, bo nie ma samolotów i mimo małej odległości grzbiet wysokich gór, brak dróg, duży dystans drogą morską sprawia, że dekanat Kandrian odwiedza Kimbe jedynie, gdy musi. Gdy już do nas dotrą, to czekają tygodniami na dobrą pogodę, na benzynę do swej łodzi albo jakiś inny transport.

Zaproszenie było kuszące, ale w międzyczasie zostałem obdarowany nową placówką w Sasavoru. Nie wiedziałem, jak długo będę “praktykował” w tej parafii. Ludzie cieszyli się z mego pobytu, więc było mi trudno ich opuścić na Uroczystość Chrystusa Króla. Biskup zgodził się, bym został w Sasavoru i odwiedził południe innym razem.

Kilenge

Kilenge sąsiaduje z Kaliai i chociaż należy do dekanatu Kimbe, to jednak traktowane jest jako parafia odległa “Wrota południa”. Mimo to - na terenie tej parafii właśnie - mieści się wioska Gloster - stolica dystryktu, do którego należy Sasavoru, Kaliai i Kilenge właśnie. Tutaj jest jedyny w okolicy ogólniak obsługujący cały dystrykt. Problem wioski Gloster jest taki, że mimo dużej liczby katolików - wielu nadal praktykuje aktywnie tzw.”kastam”, czyli pogańskie zwyczaje obrzezania, ślubów i pogrzebów, na które kapłani nie są zapraszani, albo ich po prostu nie ma. Dzieci z Kaliai i Sasavoru często uciekają z tego ogólniaka, zastraszane przez ludzi kastam.

Co do kapłanów - to są mi obecnie, po roku pracy w diecezji, dobrze znani. Jest ich dwu - Kalimet i Otto. Kalimet jest proboszczem. Pochodzi z diecezji Rabaul. Jego wioskę widziałem z bliska w trakcie podróży do Vunapope. Prezentuje się pięknie na wysokim, wulkanicznym zboczu. To okolica, gdzie pracował błogosławiony Pita Torot. W tych samych stronach wyrósł ks. Otto. Oboje są sercanami. Mają do obsługi drugą parafię Bariai. O ich pracy wiem tyle, że mają jakiś stary samochód i obsługują wspomniany ogólniak jako kapelani. Oni podali pod dyskusję projekt, by nasza diecezja wzięła opiekę nad tą państwową szkołą i zmieniła ducha kastam, jaki tam panuje.

Oto lista kapłanów, którzy niegdyś pracowali w Kilenge:Tim Menning, Teo Beuma, John Bosko Saike, Sam Mion, Bernard Kale, Kalimet, Otto.

Sara

Parafia Sara przylega terytorialnie do parafii Kaliai, ale dostać się z jednej miejscowości do innej - można podróżując łódką i wędrując - co zajmuje 3 dni. To są rodzinne strony wspominanego często Jana Bosko Avrama. Mimo, że od dawna mieszka w Kimbe, to jednak ciało ojca odwiózł w te odległe strony pogranicza parafii Kaliai i Sara. Biskup często opowiada o tej parafii, że w porze deszczowej trzeba siedzieć w kościele z parasolką. Remontu wymaga również katolicka szkoła i szpital w tej dużej parafii, ale stałego kapłana nie ma tu od dawna. Sporadycznie zagląda tu Jan Bosko, a w chwili obecnej czeka na przydział ks. Chris z Wysp Salomona, czyli obcokrajowiec. Starostą tej parafii jest malutki Endru z podłużną głową, któremu biskup dwa lata temu obiecał kapłana z Polski, czyli mnie. Na zebraniu liderów wytknął biskupowi, że go okłamał i wysłał obiecanego księdza do Sasavoru. Czułem się głupio i zadeklarowałem, że jestem gotów, ale biskup najwyraźniej ma inne plany. Co do głowy Andrzeja, to wielu ludzi z jego pokolenia ma wydłużoną czaszkę jak Indianie Maja czy Aztecy. Rodzice deformują głowy niemowląt, bo taka jest moda w Arowe.

Alois Taylo, Karl Heinz Hope, Gabriel Pinda, Edward Ante, Francis Meli, Ben Saleu, Josef Gaila.

Pililo

Pililo ma od niedawna księdza rodem z Ulamuny, ale jest to podobnie jak Sara, parafia trudna w obsłudze ze względu na wszystkie wymienione wcześniej okoliczności. Parafia Pililo sąsiaduje z Kilenge. Znam ją troszkę z tanecznych klipów, jakie tam się produkuje. Widać wyraźnie, że ci ludzie lubią muzykę, ale też lubią kościół. Tutejszy kastam jest na usługach wiary. Inkulturacja ma miejsce. Tutaj wydarzyło się na jednej z wysp - o czym wspominałem - morderstwo wobec siostry OLSH w trakcie lekcji w szkole. Dokładnie 50 lat temu jakiś niespełna rozumu gość wtargnął do szkoły i na oczach dzieci zamordował toporem Bogu Ducha winną siostrę.

Oto lista kapłanów, którzy pracowali w Pililo. Większość z obcokrajowców to sercanie. Po nich przyszedł czas na diecezjalnych tubylców:

Max Winnie MSI, Karl Heinz Hope MSI, Norbert Webmann MSI, Lukas Holi Spirit, Fransis Meli, Edward Ante, Alois Mage, Sebastien Tae.

Turuk

Turuk to stolica dekanatu Kandrian, położona centralnie wieś. Obecnie urzęduje tam dziekan Sebastian Tae, niskiego wzrostu “rubaszny wódz”. Pochodzi z wyspy Bali - parafia Unea. Biskup go lubi i ufa mu, toteż zabrał go z Sasavoru i instalował jako dziekana na tej trudnej placówce. Jako jeden z niewielu - ten Kapłan regularnie się modli na brewiarzu i nie jada psychodelicznych orzechów buwai.

Karl Hope MSI, Max Winnie MSI, Jo Lilienbaum MSI, ALois Taylo, Frensis Meli, Bonifas Kolomu, Sebastien Tae.

Valanguo

Valanguo leży dokładnie pośrodku południowego wybrzeża i jest największą terytorialnie parafią diecezji. Ma stosunkowo dobry dojazd do Kimbe poprzez terytorium sąsiedniej diecezji Rabaul i dwu młodych księży diecezjalnych - Ryszarda wikariusza i Aloizego Mage proboszcza, który też jakiś czas wcześniej pracował w Sasavoru. Obaj są rubaszni, wręcz śmieszni, żyją za pan brat z parafianami, ale też mam sygnaly, że nie znają miary w używkach typu piwo, buwai…

Plaga PNG w jednakowym stopniu niszczy parafian jak i kapłanów. PNG jest championem w dziedzinie raka jamy ustnej, lideruje w dziedzinie rodzinnej agresji, śmiertelność dzieci to kolejny punkt na liście, gdzie Papua jest liderem. Mówi się, że z 70-go miejsca spadliśmy na 150-te w światowych rankingach poziomu życia. Południe Nowej Brytanii zdaje się być taką zapomnianą przez państwo i kościół enklawą.

Oto lista księży, którzy tu pracowali przed laty.

Josep Lilenbaum MSI, Tim O’Neil MSI, Karl Heinz Hope MSI, Frensis Tilo.

Biskup Scharmach

W Papui pracowało setki misjonarzy z Polski. Do dziś dyżuruje wielu werbistów, pallotyni I MSF. W Nowej Brytanii pracował Jan Liczner OFM. W Goroka jest mistrz Papui w podnoszeniu ciężarów i ksiądz lekarz w jednej osobie – oboje z Polski. Jest też sporo sióstr zakonnych i księża diecezjalni. Lazarysta ks. Jacek jest rektorem seminarium duchownego w Bomana koło Port Moresby. Doliczyłem się również 3 biskupów polskiego pochodzenia. Biskup Wiliam Kurz – werbista, chyba Ślązak, pracował w Kundiawa, obecnie emeryt oraz bp Józef werbista rodem z Nidzicy, został wyświęcony w kwietniu 2015 na biskupa Sepik w mieście Wewak. Obecny nuncjusz - abp Banach z USA byłby czwartym.

Rodzinne strony

Palma pierwszeństwa należy jednak do Kociewiaka z Starogardu Gdańskiego, który trafił na misje w Papui w 1925-roku jako obywatel niepodległej Polski i zmarł w Australii w 1964, po niemalże 40-letnich misjach. Był proboszczem w Poi 1930-15 i w Guma 1935-39. Tuż przed wojną został konsekrowany na trzeciego z rzędu biskupa diecezji Rabaul. Podobno przed śmiercią spotkał się z biskupem Wojtyłą w Sydney. Taki fakt cytuje znaleziona w internecie notatka. Ciekaw jestem, czy to prawda.

Gdy chodzi o bpa Scharmacha, to trudno mi sprecyzować, jak bardzo kochał on Polskę, bo urodził się i wychował pod zaborem pruskim. W tym czasie jako młody chłopak trafił do wojska i służył pod Verdun jako pielęgniarz wojenny, a może już jako kapelan… Przyjechał na misje jako Polak, ale zmarł jako obywatel Australii na 11 lat przed ogłoszeniem niepodległości PNG. Taki sobie katolicki kosmopolita.

Książka Biskupa

Książka, jaką wydał w Sydney po wojnie, pomogła mi w zrozumieniu jego nietuzinkowej osobowości. Myślę, że potrafię w skrócie go opisać.

Książka ma tytuł “Ta banda przegoni nas wszystkich” i jest cytatem z wypowiedzi pewnego Japończyka, który obawiał się misjonarzy i nie lubił ich. W zabobonny sposób Japończycy cackali się z internowanymi misjonarzami, bo biskup potrafił ich utwierdzić w tym przesądzie, że jeśli komuś stanie się krzywda, Bóg ukarze wszystkich!

50 tysięcy egzemplarzy to spory nakład jak dla Australii, gdzie katolicy są wyznaniem numer dwa - dosłownie i w przenośni. Myślę, że starsze pokolenie Australijczyków zna dobrze te pozycje. Nie jest to czytanka dla dzieci w stylu Marka Twaina ani komedia w stylu “Jak rozpętałem trzecią wojnę światową”, ale duża doza humoru sprawia, że pewne podobieństwa są.

Warto, by tę broszurkę ktoś przetłumaczył na polski. Może sercanie z sercankami, a może ja sam się za to z Bożą pomocą zabiorę.

Streszczenie

Z tekstu wynika, że Leo to niewysoki, chudy pan z dużym animuszem i malutkim brzuszkiem. Humor i sarkazm na przemian pomógł wyraźnie przetrwać wojnę całej misji, jaką przez lata kierował.

Dobry, wyjątkowo zdolny dyplomata, poliglota i dusza towarzystwa. Nie gardził whisky podobnie jak reszta misjonarzy lubił palić cygaro - taka widocznie moda była przed wojną. Piszę o tym bez skrępowania!

Miał sentyment do samochodu, o którym z rozrzewnieniem pisze. Był dumny z tych misji i z samego siebie. Najwyraźniej czuł się w pełni spełnionym szczęśliwym człowiekiem.

O tym, jakie było serce i dusza biskupa oraz jego życie wewnętrzne - trudno wywnioskować z przygodowej książeczki. Tym niemniej jednak rzuca się w oczy jego troska o każdą duszę powierzoną jego opiece. Pisze on w piękny sposób o Piotrze Torot - męczenniku katechecie z uznaniem i w szczegółach, jakich nie znałem wcześniej. Podobne są opisy cierpienia tubylczych sióstr FMI, ich oddanie dla sprawy i wierność kościołowi. Setka sióstr bez mszy św. trwała w wierze i powołaniu przez kilka dobrych lat. Żadne powołanie nie zostało zmarnowane. Biskup opisuje, jakiego fortelu użył, by udzielić tym siostrom komunii świętej w dzień swoich urodzin. Oto wystarał się o zgodę na świętowanie, załatwił cygara i trunki, zaprosił oficerów i prosił o zgodę, by tubylcze siostry wręczyły również mu prezen - za co dostaną osobiste błogosławieństwo. Japończycy nic nie podejrzewając, wydali zgodę, a biskup podając dłoń do pocałowania, podawał ukryte w sutannie hostie komunii świętej. W tamtych czasach nie było mowy o szafarzach nadzwyczajnych, więc być może to była jedyna komunia przez cały okres wojny!?

Mszy żaden z księży poza terenem internowania nie mógł odprawiać, a katecheci mieli zabronione prowadzenie katechez. Oto dlaczego Peter Torot, który się nie zastosował, zmarł tak jak Kolbe od injekcji trucizny w rękę!

Kilku księży Australijczyków jako alianci zostało zabitych zaraz na początku wojny, innych biskup wybronił tłumacząc, że Niemcy to przyjaciele Japonii, a Irlandczycy to neutralny kraj, który z nikim nie walczy.

Co do swego polskiego paszportu to myślę, że blefował, mówiąc iż urodził się Niemcem, ale “zrobiono go po wojnie Polakiem”. Musiał tak powiedzieć, by trwać na posterunku.

Dylematy

Swoje niemieckie wykształcenie i pochodzenie wykorzystał w pełni - jak tylko mógł - dla ochrony życia i duszy swoich podwładnych. Spośród 500 internowanych kapłanów i sióstr zakonnych nie zmarł nikt, gdy tymczasem podczas nalotów amerykańskich zginęło 500 Japończyków z oddziału stacjonującego po sąsiedzku. Biskup tłumaczy to swym doświadczeniem spod Verdu, jego tunele i okopy miały być lepsze od japońskich. Japończycy natomiast wciąż się przekonywali w myśli, że oczywiście Bóg czuwa nad nimi, a Japończyków karze.

Z innych opowieści biskupa zapamiętałem wizytację wysokiego urzędnika japońskiego, który miał zbadać, dlaczego część oficerów japońskich lubi i szanuje biskupa, inni zaś nienawidzą i się boją. Biskup skwitował to powiedzeniem “Japończyków, którzy rozmawiają ze mną po dżentelmeńsku, traktuję jak dżentelmenów, ci co są grubianami, otrzymują to, na co zasłużyli.” Z czasem wizytator stał się wielkim obrońcą i sponsorem biskupa. Argument podziałał na niego wyśmienicie.

W książce jest wiele fotografii - między innymi - foto przedstawiające biskupa na koniu w brytyjskim wojskowym białym hełmie. Pisze o tym koniku, że dużo dla niego zrobił na misjach, ale niestety konikowi się na wojnie zmarło, więc poszedł “na widelec” dla zgłodniałych aresztantów.

Diecezja Rabaul

W archidiecezji Rabaul spędziłem tydzień czasu. Siedem dni zaledwie, ale był to czas decydujący dla mej wiedzy o całości misji w PNG - zwłaszcza w Nowej Pomeranii, czyli w New Britain.

Miasteczko Vunapope - gdzie się mieszczą wszystkie diecezjalne instytuty - leży na skraju Kokopo, dokąd w 1994 roku przewędrowały niemal wszystkie urzędy prowincji Rabaul. Przeprowadzka spowodowana była wielką erupcją wulkanu, który zniszczył miasto Rabaul. Można więc uznać, że misjonarze z Francji - którzy obrali Vunapope za stolicę misji - mieli wielkiego nosa. Obecnie ze sprzedaży niektórych działek kościelnych urzednikom - diecezja ma fundusze, by się utrzymać. Kimbe natomiast nie ma takiego fortela i klepie biedę…Ma natomiast coś, czego brakuje w Rabaul - grupkę entuzjastycznego laikatu.

Papieskie miasto

Nazwa misji Vunapope oznacza papieskie miasteczko i rzeczywiście teren jest kilkakroć większy niż terytorium Watykanu. Po wojnie teren był zbombardowany i bp Scharmach przeprowadził wiele urzędów do Rabaul, zbudował tam piękną katedrę, ale abp Hesse wrócił do Vunapope i jest z tego bardzo dumny.

Zwiedzanie miasteczka zacząłem od cmentarza oczywiście.

Usiadłem, a nawet położyłem się koło grobu rodaka Scharmacha i powierzyłem jego wstawiennictwu swój los. Potem podobnie postąpiłem przy kolejnych mogiłach biskupich. Biskup Herman Paivu pracował w misji Poi - do której ja trafiłem - podobnie jak Scharmach, który ją założył i nadał swe imię św. Leona Wielkiego. Odszukałem grób ks. Bernharda Otto, to kolejny poprzednik w misji Poi. Podszedłem do wszystkich 500 grobów tej misyjnej nekropolii. Są tam wszyscy ludzie, o których pisał w swej książce bp Leon. Poczułem moc i wsparcie, czuję nadal.

Abp Hesse

Byłem też z wizytą grzecznościową u emerytowanego metropolity Hesse w jego drewnianym skromnym domku. Pokazał mi swe albumy i kolekcje zdjęć w komputerze. Pokazał zdjęcie kuzynki, która razem z mężem zaprojektowała nową katedrę na miejsce starej neogotyckiej, którą zburzyli Amerykanie. Komentując to barbarzyństwo, nie był w stanie ukryć zażenowania i złości. Ja natomiast zażenowany byłem tą rodzinną współpracą, która - jak się łatwo domyśleć - nie była do końca bezinteresowna. Księża opowiadają sobie legendy o krociach - jakie ta katedra w formie muszli z akustyką hali sportowej - miała kosztować. Że biskup był rozrzutny to wiem, bo iconostas, jaki stoi w centrum katedry i wcale ładny nie jest - miał kosztować 200 tys. dolarów. Prace nad nim trwały miesiąc i choć kiepski malarz ze mnie - ja bym się podjął podobnej pracy za darmo. Obiecuję, że będzie ładne!

Biskup przeegzaminował mnie ze znajomości wszystkich katedralnych zakątków. Zmartwił się, że nie obejrzałem biskupich portretów, jakie on zamówił. Ten malutki wzrostem jegomość ma o sobie wyobrażenie dużo większe niż Scharmach, a dokonania nieporównywalnie mniejsze, bo i czasy - w jakich pracował - były komfortowe. W refektarzu wisi jego duże zdjęcie z podpisem “Bojownik (zdobywca) papuaskich wysp”. Owszem, pracował jako biskup w 3 diecezjach i zrobił wiele, ale podkreślanie tego na każdym kroku i nadawanie imion szkół i instytucji jego imieniem za życia - w obu naszych diecezjach trąci myszką. Wypomniałem mu to, że przed laty nie pomógł mi, gdy wysyłałem mu maile w sprawie zaproszenia. Zaproszenie nie nadeszło, więc trafiłem dużo później do innej diecezji. Tak jednak miało być i w jakiejś mierze jestem dziadkowi wdzięczny, że jest taki właśnie hojny pan, a nie inny.

Przyznać trzeba, że pod jego rządami po podziale diecezji ilość księży w Rabaul się podwoiła, w Kimbe natomiast zmalała - mimo upływu lat i większej ilości katolików niż w Rabaul. Powstało też kilkanaście nowych parafii, podczas gdy Kimbe drepcze w miejscu i nie ma kogo posłać do istniejących od dawna placówek.

Paradoksy

Za czasów tego Biskupa diecezja prowadziła 6-letnie seminarium duchowne i wychowała całe pokolenie kapłanów. Działała diecezjalna gazetka Tartl (żółw,) powstało też diecezjalne radio.

Wszyscy poprzednicy bpa Hesse i on sam, to sercanie. Obecny metropolitan to salezjanin z miasteczka Bergamo we Włoszech.

Rabaul ma malowniczo położone stare kolegium katechetyczne imienia Piotra Torota, które wychowało setki, jeśli nie tysiące katechetów i cztery klasztory, wszystkie z rodziny Serca Jezusowego. Dom prowincjalny sercanów, dom prowincjalny sercanek, FMI I OLSH. Wszystkie te domy odwiedziłem i trudno wyjść z podziwu, że to wszystko istnieje od półwiecza.

Zakonnicy

Obecny prowincjał Meinhard pochodzi z Wałbrzycha i ma ponad 70 lat. Mówił, że się wybiera w odwiedziny, ale nie ma kiedy - więc nigdy po przymusowej repatriacji w rodzinnych stronach nie był. Poprzednik Meinhardta ma koło 90-tki. Pochodzi z okolic Kolonii, trzyma się świetnie, prowadzi mały samochodzik o imieniu Samuraj. Trzeci “biały brat” sercanin to bibliotekarz, który znalazł dla mnie książkę Scharmacha, ale prosił, by powróciła, tak jak wraca boomerang. Musiałem więc nocami czytać na szybkiego.

Szefowa prowincjalna FMI na pytanie - kiedy siostry wrócą na stare śmieci do Poi-Sasavoru i innych konwentów diecezji Kimbe - powiedziała znudzonym głosem, że nie szybko, bo powołań ubywa i choć niedawno było w prowincji 120 sióstr, teraz jest 100 zaledwie.

W Klasztorze sióstr OLSH również średnia wieku jest wysoka. Jedynie sercanki mają powołania i to nawet z Indii. Gawędziłem troszkę z dyrektorką od powołań - siostrą Augustą - i obiecała mi, że mnie odwiedzi, by zachęcić dziewczęta do podjęcia tego powołania. Wśród nowicjuszek była miejscowa siostra, która się szykuje na misje do Niemiec - dynamiczna i sympatyczna “To jest ta nowa gałązka na starym drzewie” - pomyślałem z radością.

Gawędziłem też z tubylczymi kapłanami, ale wyczuwałem rezerwę. Dziwne było moje spotkanie z klerykiem pochodzącym z misji Sasavoru, którego adopcyjni rodzice nauczyciele-katolicy zabrali z tej wioski opanowanej przez adwentystów. Ta sama wieś, do której trafiła wizjonerka Joylin. Na imię ma Beno i opowiedział mi swoje plany. W październiku ma przyjąć diakonat, chce popracować 5 lat w diecezji Rabaul i poprosić o przeniesienie do Kimbe - by pomóc swoim biologicznym braciom i siostrom z Somalani w powrocie do wiary katolickiej.

Inne ciekawostki

Z innych ciekawostek, jakie mnie tam spotkały, to Australijczyk – wdowiec - zawodowy nurek, który na starość przyjął w Rabaul święcenia i od dwu lat pracuje jako misjonarz. Inny ciekawy człowiek to prawnik rodem z wyspy Poi, kapłan, który marzy o biskupstwie, bo studiował w USA i we Włoszech, lubi grać w golfa i z tubylcami gada po angielsku. W rodzinnej wiosce nie pamięta rodzinnego dialektu, ale jest człowiekiem numer 3 w diecezji Rabaul - więc nie myśli o powrocie do Kimbe. Może mu się kiedyś spełni.

Podobno jednak Watykan boi się tubylczych powołań do biskupstwa.

Lista ciekawych osób wymienionych w tekście

Pita Totot - Męczennik, ojciec dwojga dzieci, które nadal żyją jako starcy w wiosce Rakunai. Zwalczał poligamię, przygotowywał dzieci do chrztu, zapisywał w księgach parafialnych wszystkie małżeństwa, od których przyjął przysięgę wierności. Był bardzo profesjonalny w tym, co robił

Bp Rochus - Opiekun papuaskiej młodzieży - wnuk błogosławionego

Abp Hesse - Wieloletni ordynariusz Rabaul - warrior of PNG Islands

Bp Wiliam Fey - 73, rodem z Pensylwanii - drugi z kolei ordynariusz w Kimbe, kapucyn, wieloletni wykładowca w seminarium Bomana

Abp Banach - aktualny nuncjusz apostolski

Bp Kurz - rodem z Polski

Bp Józef - ordynariusz w Wewak

Bp Scharmach - sercanin, wieloletni bp w Rabaul

Bp Herman Paivu - tubylczy bp Port Moresby + 1980 pracował w Poi-Sasavoru

Bp Łukasz - tubylczy kapłan - pracował jakiś czas w Poi - Sasavoru

Eki Dariusz MSF - wikariusz generalny diecezji Mendi

Stanley - Stanisław MSF - diecezja Mendi

Bogusław MSF - mistrz PNG w podnoszeniu ciężarów - pracuje w Goroka

Sam Przemysław MSF - kapłan rodem z Warszawy

Ks. Bebenek - wieloletni misjonarz w Manus, profesor wielu uczelni w Australii i Polsce, stworzył katedrę Antropologii w Gdańsku - spotkaliśmy się w USA

Krzysztof - MSF - młody kapłan ze Starachowic, pracuje w diecezji Mendi

Jacek - rektor Seminarium Duchownego w Bomana

Jan Janicki - kapłan - lekarz - misjonarz w Goroka

Alfons Dede - były adwentysta - kapelan Kolegium Pedagogicznego w Rabaul - młot sekciarzy

Frensis Meli - prawnik diecezji Rabaul

Ks. Edward Meli MSI - ksiądz kompozytor, prowincjał, suspendowany za politykę

Ks. Josef - wykładowca z Rabaul, proboszcz w Pililo

Gabriel Tovu - wikariusz generalny w Kimbe

Ks. Ed Ante - wykładowca w Rabaul, dziekan w Kimbe

Ks. Sebastian Tae - dziekan Kandrian

Ks. Charli Karol - dziekan Hoskins

Ks. Michał Bula - dyrektor Szkoły Katechetycznej w Kimbe

Mutuvel Shashindra - gubernator prowincji West New Britain - Hindus

John Pol - prezydent Kaliai Kove

Alois - proboszcz w Kaliai

Madonna - księgowa kurii Kimbe

Siwa - kurialistka szefowa katolickich szkół

John Sipanga – kurialista - katolickie szkoły

Lusi – ex – kurialistka - katolickie szpitale

Babe - nowa szefowa katolickich szpitali

Elisabeth – konwertytka - szefowa katolickich kobiet

Wiliam Vatur - diakon z Kaliai

Kleofas - diakon z Ulamuna

s. Augusta MSI - powołaniówki

Agnes - przełożona MSI - Kimbe

Agnes – powołaniówki – Rabaul – nowicjat - rodem z Guhi

Andru - starosta z Sary

Andru - kierowca z kurii

Selina UMU - Development Department - pracownik Urzędu Prowincjalnego - katoliczka

Tekst napisałem w pośpiechu - ale ufam, że ktoś, kto czyta, zechce rozważyć - może ma powołanie, a może po prostu chciałby wesprzeć. Księgowa, z której grzeczności korzystam cały rok, traci dla mnie cierpliwość i muszę w końcu sam zacząć zarabiać na te moje nowe misje.

Proszę więc o zredagowanie tekstu - rozmieszczenie w internecie, a jeśli się da, to druk gdziekolwiek z zachowaniem moich praw autorskich i z publikacją nowego konta, jakie mi tu biskup w Papui założył. Jest to renomowany nowozelandzko-australijski bank, więc ofiary powinny do mnie dotrzeć.

 

Dane rachunku:

ACCOUNT NAME:         FR JAROSLAW WISNIEWSKI

ACCOUNT NUMBER:     15308065

BANK:                        ANZ KIMBE BRANCH

 

Proszę uprzejmie o skierowanie wsparcia dla mnie na to konto właśnie.

 

Ks. Jarosław Wiśniewski
Kimbe – Sasavoru
Papua-Nowa Gwinea