Wybierz swój język

APEL DO MINISTRANTÓW (ZUCHÓW), HARCERZY, CZŁONKÓW OAZY, WOLONTARIUSZY

 

CZUWAJ!

 

Nazywam się Jarosław Wiśniewski. Mam 53 lata i od 25 lat pracuję na misjach w różnych krajach na Wschodzie (Rosja, Ukraina, Uzbekistan), a ostatnie 2 lata w dalekiej Papui na Pacyfiku. Ten kraj należy do najbiedniejszych na świecie i plasuje się pod względem zamożności na 157 spośród 187 sklasyfikowanych pod tym względem państw świata.

50% dzieci jest niedożywionych, 25% nie chodzi do szkoły, bo nie ma się w co ubrać albo jak dojechać, 93% nie ma elektryczności. Większość nie wie, co to takiego internet lub komputer...Historia mego życia jest bardzo związana z Pomorzem. Pochodzę z Rypina (56 km od Torunia). Jakiś czas mieszkałem z rodzicami w Zieluniu k. Żuromina, uczyłem się w LO Brodnica i LMK Włocławek, gdzie zdobyłem maturę. Zameldowany jestem w Skrwilnie, gdzie ukończyłem SP i odprawiłem pierwszą Mszę świętą 30 maja 1991-go roku na Boże Ciało. Moi rodzice są pochowani w Chojnicach, bo tam na stałe mieszka moja siostra, nauczycielka z Bukowa. Jakiś czas byłem na świeckich studiach w WSP Opole, ale je porzuciłem. Zabrano mnie do armii do specjalnego oddziału, gdzie nie czułem się dobrze, bo się bałem, że nas władze użyją do pacyfikowania strajków, to był rok 1985-ty.

Wojsko odbywałem w Lęborku w "niebieskich beretach" tuż po stanie wojennym i gdy wygłosiłem kilka razy niechęć do ustroju i służby wojskowej, to stało się przyczyną, że spędziłem 4 miesiące w areszcie w Sopocie i Gdańsku na ul. Kurkowej. Znany w mieście Prałat Jankowski z parafii św. Brygidy na prośbę mojej mamy znalazł mi adwokata i zaraz po wygranej sprawie znalazłem się w seminarium. Wiele lat nie mogłem opowiadać tych rzeczy, bo to nie były łatwe czasy. Toteż nie zostałem przyjęty do seminarium w rodzinnych stronach ale musiałem je odbywać w odległej diecezji na Podlasiu. Bardzo miło wspominam ten czas studiów "na kresach". Stamtąd pochodzi abp Głódz, który nas kleryków często odwiedzał, a w 1988-m roku miał dla nas rekolekcje. Znam dobrze jego rodzinną wioskę Bobrówkę, ale też zapoznałem nieopodal leżącą wieś Okopy - rodzinną wieś błogosławionego ks. Jurka Popiełuszki.

Gdy byłem klerykiem, byłem też na szkoleniu harcerskim w Sidzinie koło Krakowa. Tam uczono nas starych harcerskich zasad: Harcerz kocha Boga i Ojczyznę, nie pali, nie pije i nie złorzeczy... Można na nim polegać jak na Zawiszy. Ja te zasady nadal wyznaję i to mi pomaga wytrwać na misjach. Teraz gdy jest mi trudno i myślę, kto mógłby pomóc i na kim można polegać, myślę o harcerzach! 

Gdy ktoś mnie pyta, czy mi coś potrzeba na misjach, odpowiadam: pół żartem-pół serio: "Moje potrzeby są żadne, nauczyłem się dzięki PRL żyć skromnie".I tacy skromni są też moi parafianie Papuasi. Ich kultura bardzo przypomina czasy kamienia łupanego i bardzo by się harcerzom spodobała, bo ci ludzie żyją w harmonii z przyrodą. Chłopcy mają oddzielne szałasy, które się nazywają "haus boy"...Mieszkają oddzielnie od rodziców, a do dorosłości przygotowuje ich na ogół jakiś starzec danego klanu, coś w rodzaju druha. Każdy szałas ma swój totem i ognisko. Chłopcy sami zdobywają pożywienie w morzu lub w buszu i sami potrafią, jeśli trzeba zbudować szałas daleko od domu, gdy polują kilka dni. Owszem chodzą do szkoły, ale w tych szkołach nie ma ani drzwi ani okien, ani prądu. Czasem nie ma nawet kredy, a zarobki nauczycieli w szkole podstawowej wynoszą równowartość 300 złotych. Inni dorośli nie mają pracy, więc na wioskach waluta jest zastępowana koralami własnoręcznie wykonanymi z muszelek, przeważnie można dostać za korale 10 zł. Nawet nazwa papuaskiej waluty jest z tym związana, bo miejscowa złotówka nazywa się kina, a kina znaczy “muszla”. Taką samą wartość ma materac tkany z liści podobny do słomianki. On też ma wartość 10 zł.

Jeśli wieśniak jedzie do miasta na zakupy, to zabiera korale właśnie, materace i rybę albo żółwia. Dużą wartość ma skóra krokodyla. Jest ich w tej okolicy sporo. Grasują u ujścia rzek i zjadają psy, koty i świnie oraz czasami małe dzieci pozostawione bez opieki. Jeden duży krokodyl parę lat temu pogryzł boleśnie żonę jednego z moich katechetów. Mięso ma smak kurczaka, a ze skóry robi się bębny o dźwięku tamtamów...Toteż jak widać, dorośli sobie radzą, ale ja się martwię o dzieci i chcę im jakoś dopomóc. Wagarują niestety często w szkole z błahego powodu, bo nie mają ubranek...

Można jednak dopomóc misyjnym dzieciom i dobrze gdyby to zrobili ich rówieśnicy, na przykład harcerze:

Małe dzieciaki latają z gołymi brzuszkami i to nie jedyny problem. Bardziej martwi mnie, że gdy się bawią, to często kaleczą żaby i małe papugi... bo nie znają zabawek!

Ja miałem pomysł, żeby dzieci, które wyrosły CZYLI HARCERZE spakowali swoje stare ubranka w kartony razem z niepotrzebnymi zabawkami i to byłaby największa pomoc na tydzień misyjny, na nadchodzące święta i w każdy czas,...to sprawdzona metoda. Nasze dzieci polskie psują zabawkę w kilka dni, a tutaj na misjach będą się nią bawić tygodniami i to nie jedno, ale cała gromadka będzie się cieszyć z jednej lalki, koszulki czy bucików.

Oni potrafią się dzielić... Taka jest natura biedaków.

Owszem jest jeden trudny moment w tym pomyśle, to opłata wysyłki darów. Papua jest na drugim końcu świata i dlatego opłata jest dość duża. Ponieważ jednak akcja jest “bardzo szlachetna” to myślę, że harcerze przy odrobinie pomysłowości mogliby zredagować i skopiować mój list i rozesłać do sponsorów z zapytaniem o gotowość do podjęcia się opłaty za taką przesyłkę. Myślę, że jest to wydatek rzędu 400 zł + za jedną paczkę. Gdy się weźmie jednak pod uwagę, że do środka można włożyć 100 używanych zabawek i uszczęśliwić setkę maluchów, to taki wydatek się na pewno opłaci. Piszę do wielu harcerzy z różnych okolic świata, bo zależy mi, by na najbliższe Święta tego Roku Miłosierdzia “podarunek pod choinkę” dostali nie tylko moi parafianie, ale cała moja diecezja.

Pozdrawiam i o zdrowaśkę proszę,

CZUWAJ

Mój adres do korespondencji i przekazywania darów:

Diocese of Kimbe,
P.O. Box 182,
West New Britain - 621,
Papua New Guinea

 

ks. Jarek Wiśniewski

Papua Nowa Gwinea - chwilowo w Manili na urlopie.

 

======================================================================================

Gorąco polecam artykuł z misji:

http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/169103,geografia-misji-sie-zmienia.html

 

Zapraszam też na mojego Facebooka, prowadzonego przez przyjaciół z Bydgoszczy:
https://www.facebook.com/ksjarekwisniewski/