PRZEPROSNA GORKA
Kiedy mnie juz nie bedzie zasiadziesz sobie za stolem,
Tym ulubionym na kuchni, dzieci beda obok
Sluchac beda milczaco i prosto w oczy patrzec
Niewazne o czym sie czyta, wazne ze jest sie razem
Wazne sprawy
Stalo sie na tym swiecie wiele spraw niezwyklych
Gwiazdy, komety, planety, nasza ziemia malutka.
Na ziemii ludzi jak mrowek, i kazdy ma swa historie
Ja tylko w kilku slowach, swoj los jak moge opowiem.
Na skrawku ziemi o ktora, toczyly sie dlugie spory,
Mieszkaly plemiona slowianskie, tuz obok Prusi mieszkali.
Oni nieokielznani i nasi ojcowie tez dzicy
Pogodzic nas mieli Krzyzacy i Konrad Mazowiecki
W chelminskiej ziemii, dobrzynskiej a takze na Zawkrzanskiej
Sa malownicze ruiny, czerwone kosciolki i zamki...
Tu wiele malych dworkow, sporo starych zasciankow,
Stad wyjechala na Litwe wielka rodzina Mackow
Potem na naszych ziemiach rozsiedli sie zaborcy
Golub to miasto Pruskie a Dobrzyn nalezal do Rosji.
Tutaj przyjezdzal nasz maly Frycek do Szafarni,
Tutaj stoi tak wiele debowych krzyzy powstanczych
W oborskim klasztorze tu slynie, malutka cudowna pieta
A troszke dalej za Lipnem dziewczynka „Pani Skepska”
Pobozne zdaje sie strony, lecz wyniszczone wojnami
Szatan swe zniwo tez zbiera gdy sie mu lekko poddamy
Nie dziwi wiec, ze na zgliszczach i kultur i narodow
Rodza sie spory rodzinne: kto winien co i komu
Czesc naszych ojcow od glodu, ucieklo niegdys na Litwe
Ktos inny z tych samych przyczyn, osiadl w Ameryce...
2. Moj dziadek
Moj dziadek po kadzieli z rodu suchotnikow
Mial pole we wsi Lubianki, dawna gmina Kikol
Obok Obory klasztorne i parafia w Chrostkowie
Wiele pagorkow i jezior, krajobraz lodowcowy
Fajne malutkie gaje, blotniste parowy
Wszystko to piekne dobre, bo Pan Bog takim stworzyl
Czlowiek niestety z raju zrobil posmiewisko
I rowniez z tego zakatka, pozostalo smietnisko.
Smietnisko wspomnien i zalow, pole od lez ciezkie
Marzy mi sie Kalwaria, i duzy krzyz, choby jeden...
Azeby procz glupich wspomnien o wojnach i pogrzebach
Byla tu jeszcze refleksja, ze dobro zlo zwycieza.
W Lubiankach rosly u dziadka, nie tylko owies buraki,
Byly przepastne laki, co do jeziora wpadaly
Babcia mowila „jenzioro” i prawda ma ksztalt jak jezyk
Szkoda, ze nie ma tam plazy, zeby na slonku polezec...
Byly tam sady dwa wielkie, szopa z czerwonej cegly
Na dachu metalowym, krowka wraz z wiatrem sie kreci
Obok stodola wysoka, na niej bociany mieszkaja.
To znak, ze ludzie tu dobrzy, tak we wsi powiadaja
Obok stodoly sasieki a za nia drewniany wychodek
Sporo maszyn rolniczych i woz na drewnianych kolach
Dziadek widac bogaty, choc dom pod krzywa strzecha
Po prostu zbudowac nie zdarzyl, bo przeszkodzili mu Niemcy.
Te ojcowizne mial dziadek oddac mlodszemu synowi,
Gniewal sie jednak na niego i w pore tego nie zrobil.
3. Siostry
Mial bardzo wiele corek, Adela byla najstarsza,
Zmarla zaraz po wojnie, slubu nie doczekawszy.
Potem mial Filomene, to corka jego najmilsza
Kobieta z charakterem i z kosciuszkowym nosem.
Wiem z opowiesci mamy, ze nigdy lekko nie miala
Pozostawila majatek, wziela poltora hektara.
Cale zycie na rynku, w Rypinie warzywa sprzedawala
Jej maz Wicek ogrodnik zajmowal sie szklarnia w Mariankach
Zbijali forune dla dzieci: Elzuni, Marka i Slawka
Ich domek przy szosie brodnickiej, z daleka jak palacyk
Tym niemniej uparty Wicek swoj ogrod pozostawil
Pewnie tam chodzi po niebie, ogarnia Eden oczami
Slawkowi z Markiem w ich sprawach dopomoc pewnie chcialby.
Moze mu zal, ze nie moze nacieszyc sie Piotrusiem
Przegietym chorobami, duzego wzrostu wnukiem
Moze wyglada za Fila, na pewno mu bez niej smutno
Wiec sobie bezradnie siedzi i oczy mruzy od smutku.
Pod Lipnem w Trzebiegoszczu skromna Genowefa
Slowa przez nos przepuszcza ale ma oczy cieple
I w tej rodzinie jest chlopiec, ktory chodzi po raju,
A raczej gdzies na manowcach, w niebianskiej poczekalni
Wnuk Genowefy i Felka, moj mlodziutki bratanek
Wrociwszy z wojska do domu, nie zastal swojej kochanej.
Skrocil swe mlode zycie i odszedl do wiecznosci
Tam spotkal pewnie Terese, siostre swojej babci.
To dzieki niej moge mowic, ze jestem dziadka wnukiem
To dzieki niej znam historie, o ktorej tutaj pisze
Chciala bardzo do miasta, wiec opuscila te ziemie.
Zrobila lipnowski ogolniak i poszla uczyc dzieci
To byla marzycielka, czasem niezrownowazona.
Przez to jej pewnie garb wyrosl, od marzen niespelnionych
A moze przez pozne malzenstwo, co krzyzem dla niej sie stalo,
A moze przez te hektary, co sie po dziadku zostaly.
4. Bracia
Potem byli dwaj chlopcy, Jozek byl starszy jak mysle
Byc moze dlatego wlasnie, marzyl o ojcowiznie.
Marzenie sie spelnia inaczej, odjezdza daleko za Golub
Tam mu sie rodza dzieci, tam czuje sie samotny.
Pamietam te duze oczy i chude zmeczone cialo,
Krecone murzynskie wlosy, na czubku glowy gniazdko.
On tez zostawil te ziemie, noszac w sercu zal jakis
Ale jakze porownac, z tym co sie stalo z Jankiem...
Dziadek pijakiem nie byl, byc moze tylko ze skapstwa
Lecz dzien zaczynal z kieliszka, i na tym jednym konczyl
Wieczorem byly karty, z sasiadem kowalem-kumotrem
Byli i inni chlopi, lecz nie pamietam ich imion
Rechot wioskowych mezczyzn, zmartwieniem byl dla babci
Byla rozgoryczona, ze nie jest dla niej przyjazny.
Oszczedzal na kazdym groszu i pewnie kalkulowal
Jak rowno podzielic majatek, ktory od przodkow dostal.
Te klotnie spekulacje, dotknely mlodszego syna,
Z tego co wiem przez czas jakis, do dziadka sie nie odzywal.
A on tymczasem chorowal, rak go zjadal od srodka
Zapisow konkretnych nie zrobil i umarl posrod klotni.
Teraz gdzies w poczekalni na niebianskie palace
Siedzi z Adela z Teresa, na Janka i Jozka patrzy...
5. Moraly
Taki los nas tez czeka, niedokonczone sprawy,
Wezmiemy z soba do nieba, i tam bedziemy plakac.
Oto dlaczego Lubianki kojarza mi sie dziwnie
Jak dziecieca sielanka lecz sa ewidentne krzywdy.
Pisze wiec tym co zostali, najmlodszej corce Wladka
Zosi co mieszka gdzies w Elku i wnukom z calego swiata.
Nie patrzmy na siebie tak srodze,rozdrapujac rany
Zobaczmy, ze przy okazji, robi sie nas tu malo.
Ziemia co klotnie zrodzila, lezala potem odlogiem.
Kiedy zostala sprzedana, zostaly z niej marne grosze.
6. Dedykacja
Tymczasem gdzies w Piskorczynie, wdowa i dwie sieroty
W zupelnym zapomnieniu lykaly slone lzy...
Pan Bog to wszystko widzial i pewnie sie zlitowal.
Sierotom dal dobry los a nam troszke utarl nosa
Marzylem kiedys je spotkac, i chyba to nastapi
List ten chce dedykowac Milence i Malgosi
Czy sie ich los komus wyda, znajoma opowiescia,
Jak w bajce o kopciuszku no i o spiacej krolewnie.
Wiedzielismy ze zyja, jak zyja inna sprawa
Jest w Biblii historia Jozefa, odrzuconego brata
On sie na braci nie gniewal, jak mogl im dopomagal
Czy w naszej rodzince mozliwy jest taki final?
Historia z Lubianek, zostanie nadal tragedia
I na tej gorce klotni napis bedzie na kamieniu:
„Tu mieszkal rod Lewandowskich, co sie o ziemie klocili
Rozbiegli sie po swiecie i nigdy nie pogodzili.”
A moze ktos krzyz postawi z nowym tekstem krocotkim:
„Klocili sie klocili, lecz to jest Przeprosna Gorka”.