O parafii Sasavoru
W mojej parafii 60 wiosek
Połowę z nich odwiedzam stale
Daję cukierki i balony
Aby maluchy radość miały
Kobiety przyjdą paru dziadków
Msze są w kaplicach albo w szkole
Czasem pod dużym drzewem mango
Lub pośród pali w cieniu domów
Psy chodzą na mszę czasem świnie
Do alby weszła mi jaszczurka
Kobiety obnażają piersi
By niemowlętom zatknąć usta
Każda kaplica ma tu imię
Najczęściej wioskowego wodza
Czasem z grzeczności imię księdza
Lub „mecena-sa” czy sponsora
Ludzie tutejsi lubią kłamać
I zmyślać baśnie do północy
Bez telewizji i bez światła
Przeciw komarom palą ogień
Szczur kradnie Hostię mi z zakrystii
Kot powywracał garnki wszystkie
Jest szkoła – szpital – trędowaci
Sangoma – katecheta – szaman
Plebania jest jak leśniczówka
Na skraju gaju – drzew kokosu
Widać z niej morze, mały kościół
Nad nim ambitna wieża sterczy
Wszystko drewniane lub z bambusu
Pokryte falowaną blachą
Gorąc dokucza bezlitośnie
Słońce jak wrzątek skórę parzy
Dwie góry sterczą po sąsiedzku
Jedna nazywa się Kileme
Druga Kou-Rok i są jak wieże
Braci z kościoła Mariackiego
Trafiłem tutaj bo tak chciałem
By biskup dał parafię trudną
On na to przystał więc dostałem
Wieś Sasavoru – trzęsawisko!
ks. Jarosław Wiśniewski