SEMINARIUM SALOMONOWE
CHRZEST
Mam ja z Rypina zdjęcie:
Chrzestni, ja z nimi w beciku.
Chrzcił mnie wikary Jan Gutowski,
Sprawdziłem to w Metryce.
Mama niewiele mówiła,
Podobno chorowała,
Na chrzcie nie była w kościele,
Becika nie trzymała.
Ja też nie byłem zbyt zdrowy,
Tato mi opowiadał,
Że byłem fioletowy
Gdy na przechadzkę mnie zabrał.
Że w tym momencie w panice
Zawiózł mnie w wózku do Krzyża,
Że się tam modlił gorąco,
Bał się, że mogę umrzeć.
Z tej to przyczyny rodzice
Jak się oboje przyznali,
Abym nie umarł, w opiekę
Bożą mnie – dziecko swe- dali.
POKUTA
Po Faustynie w spadku
Miłość do spowiedzi
Mówić o tym trudno
Niewątpliwie trzeba.
Gdy w Rosji pracowałem,
Nie miałem po sąsiedzku
Katolickiego kapłana,
By się spowiadać często.
Spytałem więc Biskupa,
Czy w trudnej sytuacji
Będę mógł iść do spowiedzi
Do popów prawosławnych.
Był troszkę zaskoczony,
Ostrzegł „Bywają szpiedzy”,
Gdy uparcie prosiłem,
Zgodził się ostatecznie.
Trudno było o chętnych.
W końcu miałem ich czworo
Kapłanów Prawosławnych
Jako „ojców duchownych”.
EUCHARYSTIA
Na swej Pierwszej Komunii
Recytowałem wierszyk.
Lecz wszystko poplątałem,
Policzki mnie bardzo piekły.
Ludzie mi wybaczyli,
Pewnie ze śmiechu pękali.
Potem w agronomówce
Chrzestni prezenty wręczali.
Złoty dostałem zegarek
Siedemnaście kamieni.
Kurtka zielonej barwy,
Berecik do kompletu.
Beret mi się podobał.
Nie zdjąłem go w kościele.
Ktoś to skomentował,
Schowałem do kieszeni.
Cały miesiąc z książeczki
Się do północy modliłem.
To, że Bóg jest w pokoju
Wcale nie wątpiłem.
BIERZMOWANIE
Biskup Wosiński z Płocka
Pierwszy hierarcha od misji
W zwykły dzień nas wybierzmował.
Kościół był niemal pusty.
Ksiądz Majkowski prosił
Pomóc mu na wakacjach
Dzwonnicę wyremontować,
Nosić wodę, cement i piasek.
Podniósł rękę kolega.
Ja byłem na to za głupi,
Książki lubiłem czytać,
Więc nie podniosłem ręki.
Proboszcz nie skrywał zawodu,
Sprawę tak skomentował:
„Nie chcecie pomóc księdzu,
Bóg też wam nie pomoże”.
Dziwnie się składają losy.
Ten, co podniósł rękę
Proboszczem jest w katedrze,
Ja czytam i piszę wiersze.
KAPŁAŃSTWO
Pięć lat po moich święceniach,
Gdy byłem na Kaukazie,
Świętowałem z siostrami,
Chorych odwiedzałem.
Na jubileusz dziesiąty
Wodospad na Sachalinie
Oglądałem w tym miejscu,
Gdzie młody chłopak zginął.
Na piętnasty w Doniecku
Byłem obłożnie chory.
Mszy nie mogłem odprawić.
Nikt też mi nie dał Komunii.
Na jubileusz 20-ty
Wielki bukiet mi przynieśli
Na angielskiej i na rosyjskiej
Mszy w wielkim mieście uzbeckim.
Na srebrny jubileusz
W papuaskiej wiosce
Biskup był i wojewoda.
Zapadłem na malarię.
MAŁŻEŃSTWO
Połączyłem par tysiące
W różnych dziwnych sytuacjach:
W Rosji na rozstaju drogi,
Na cmentarzu na Kamczatce.
Raz w Galerii w Rostowie
Para lat ponad sześćdziesiąt:
Niemka Lucja Hoffman
Mąż Rosjanin Czernow
Czernow był miły dla żony
Mimo, że był sceptykiem.
Wyznał, że mu jak piorun
Ogień zapalił wnętrze.
Alkoholik z Kalmucji
Niemiec Wiederholler
Pił bez przerwy przed ślubem,
Wytrzeźwiał, gdy dostał obrączkę.
Na Donbasie cud wielki
Greka i Regina Polka:
Lekarz miał wycinać raka,
Ślub był przed operacją.
NAMASZCZENIE CHORYCH
Namaściłem olejem
Dziesięcioletnie dziecko.
W ten sam dzień było ochrzczone,
Paraliż jej rękę skręcił.
Chciałem znaleźć doktora,
Do miasta miałem skierować,
Lecz gdy znów po miesiącu
Spotkałem – była zdrowa.
Spotkałem w mej parafii
Starca bliskiego śmierci,
Namaściłem mu ciało,
Czułem: „Jezusa obecność”.
Pewnej chorej na oczy
Całkowicie oślepła,
Wylałem na twarz oleje,
Bo mi bardzo drżały ręce.
Inny miał słoniowatość,
Nos i twarz bardzo spuchły,
Znowu dłonie się trzęsły,
Rozlałem oleju mnóstwo.