NIEWINNA TRUCIZNA
KURPIOWSKA MADONNA
PO RÓWNI POCHYŁEJ TOCZYŁO
SIĘ MOJE MŁODZIEŃCZE ŻYCIE
BYŁEM ZBYT BIEDNY NA TO
ABY ZAJMOWAĆ SIĘ PICIEM
Więc mym nałogiem się stały
Podróże po Polsce bez celu
Oraz geometryczne
Rysunki naścienne pastelą.
Najbardziej mnie jednak przejęło
To, co widziałem w Przasnyszu
Pośrodku głównej trasy
Na szybie tęczowe odbicie.
Rysunek pozostał w pamięci,
Trafił do Ostrołęki.
Kurpiowscy belfrzy patrzyli
Ukradkiem na niego na przerwach.
Na szkolnej zabawie w tym czasie
Koledzy poczęstowali,
Tańczyłem na 4 nogach,
Ze studium mnie za to wylali.
NA STUDIACH
Piwem w rodzinnej wiosce
Tato mnie poczęstował
Potem mnie uczył "zapasów"
W drodze powrotnej do domu.
Piliśmy też na studniówce,
Nie jestem żadnym aniołem,
Gdy tato był na pasterce,
Cały mu bimber wypiłem.
Spałem więc jak zabity,
A kiedy się obudziłem
„Mogłeś od tego umrzeć”
Wyznał tato ze wstydem.
W akademiku „Mrowisko”
W kochanym mieście Opole
Jeden się raz upiłem,
Na swoich spałem wymiotach.
Jest Mała Wieś i cukrownia
Tuż koło Bodzanowa.
Koledzy poczęstowali,
Tam byłem pijany znowu.
DLA ŚWIETLIKA
Nasz sztandarowy poeta
Marcin z Piasków Lubelskich
Pojawił się w moim życiu
W Krakowie w „Miasteczku studenckim”.
Nauczył używać talerza
Do zabaw spirytystycznch.
On to zasugerował,
Żebym się nie bawił w poezję.
Podziwiał pewnego buddystę,
Biskupa Tokarczuka,
Wyśmiewał stan wojenny,
Był zakochany w Kaszubach.
Zabrał mnie też do Stasi.
Była fasolka bretońska,
Smaczne danie nad wyraz.
Pokazał kina krakowskie.
Teraz jest kumplem Lindy
I polskim śpiewakiem topowym.
Gra podobno bez przerwy
Koncerty na chwiejnych nogach.
DLA MUNKA
Taki dumny niezmiernie
Ja jestem z krótkiego spotkania
W akademiku warszawskim
Obok hotelu Forum.
Wie, co to waletowanie,
Stara rzesza studentów.
W pokoju Munka ja spałem,
On właśnie wrócił z koncertu.
Z półki mu zdjąłem Joyce'a,
Czytałem prawie do rana,
Gdy oczy swe otworzyłem,
grzywę ujrzałem jak siano.
Dziś Muniek nie ma już grzywy,
Podobno się nawet nawrócił.
Dostał mojego maila,
Że mnie pamięta, odpisał.
Ktoś ściskał dłoń Papieżowi,
Ktoś prezydenta zna Dudę,
Ja Munka w młodości spotkałem
I z tego do dziś jestem dumny.
KRUCJATA
Prymas Stefan Wyszyński
Radził przez abstynencję
Wpływać na trzeźwość narodu,
Byśmy się z błota podnieśli.
„Krucjata Nowego Człowieka”
Tak miał się ruch ten nazywać.
Nie znalazł jednak poparcia.
Znają go tylko nieliczni.
Do „pierdla” trafił „za trzeźwość”
Sławny Franciszek Blachnicki.
Komuna śledziła go bez przerwy,
Również, gdy uciekł do Niemiec.
Trzeźwości uczył Sopoćko.
Z komuną miał przez to „na pieńku”.
Ja nie dotykam kieliszka
Od lat ponad trzydziestu.
Wielu mnie za to nie lubi,
Lecz podziwiają niektórzy.
„Na jakiej to dziwnej planecie
Ksiądz taki się nam narodził?”
SPADEK
W Rzymie umieli Cesarze
Jeść, pić i wymiotować.
Drogie kielichy z ołowiu
Zatruły niestety ich głowy.
Zjadł Kaligula swe dziecko
Zmusiwszy do grzechu swą siostrę.
Tyberiusz się kąpał z chłopcami,
Neron rozniecił ogień.
Historia autodestrukcji
Prowadzi do eugeniki.
Rosjanie wszczepili psie serce
Ludziom jak mówi Bułhakow.
Niemcy zmuszali kobiety,
By jak najwięcej poczęły
Dzieci dla mężczyzn z selekcji.
Polska tymczasem się leni.
Jesteśmy krajem leniwym,
By dzieciom życie przekazać.
Nasze majątki, kościoły
Przejmą więc dzieci Arabów.
MIARKA
Nie wiem, ile miał dzieci
Czarny generał Wojciech.
Mam żal do jego następców,
Że mieli jedno lub dwoje...
Na tym tle degenerat
Elektryk z gdańskiej stoczni
Z całej plejady wodzów
O dziwo, najlepiej wygląda.
Dobrze wypadła Danuta,
Bo podobno w Brukseli
Poszukiwała uparcie
Tabernakulum w katedrze.
Mylące są czasem pozory.
Ja jednak mam swoją miarę.
Jak człowiek nie chce mieć dzieci,
To pewnie ma serce małe...
PIJANE WOJSKO
Dionizy albo Bakchus
Bogowie wina i tańca,
Rosyjski Prezydent Jelcyn,
Generalicja cała...
Świat toczy się od wieków
W tym wirze, w pijanym zamęcie.
Nie chcą się ludzie na trzeźwo
Poruszać w tym brudnym świecie...
Czy jakiś szalony prorok
Zaryzykuje twierdzenie,
Że Jezus lub Panna Maryja
Pijani w Kanie Leżeli?
Albo, że święty Józef
Z radości, że syn się urodził,
Napił się z pastuszkami,
Nietrzeźwy po mieście chodził?
Nasz Bóg to nie Dionizy,
To nie ohydny Bakchus.
To właśnie pijani żołnierze
Szydząc zabili Mesjasza.
ŚWIĘTY PIJAK
TALBOT – TAK SIĘ NAZYWAŁ
MŁODY GÓRNIK IRLANDZKI
CO PIŁ OD LAT NAJMŁODSZYCH
PO CIĘŻKIEJ PRACY W KOPALNI
Miał matkę bardzo cierpliwą,
W stylu świętej Moniki.
To ona mu wymodliła,
Że znany jest jako święty.
Gdy się nawrócił, z Różańcem
Chodził bez przerwy, do pracy,
Przed i po robocie
Bywał on również na Mszy.
Podobno się nawet biczował,
Bo pokutował szczerze.
Jakże nam bardzo trzeba
W ojczyźnie takich świętych.
To nasze Westerplatte
30 lat temu papież
Jan Paweł Wielki prosił.
Czy to do kogoś dotarło?
OBSZCZYMURKI
O alkoholikach z Popowa
Mówiło się „Obszczymurki”.
Dziś ich imiona nadają
Ulicom, a nawet lotnisku.
Targowica wcielona
Przejęła rządy nad krajem
I choć bywają wyjątki,
Zdradliwy reżym trwa nadal.
Pełzał nasz kraj na kolanach,
Czekając wskazówek z Kremla.
Teraz wskazówki nam daje
Bruksela, Paryż i Berlin.
„Lizbońskie pakty z szatanem”
Ktoś kocha bardziej niż Biblię.
Ktoś inny tęskni za Moskwą,
Polska tymczasem ginie.
Przedmurzem chrześcijaństwa
Byliśmy przez liczne wieki.
Dziś został nam „murek mały”,
„Pan Bolek” nam go obsikał.
STAJNIA
Pan Jezus się w stajni narodził,
Konstanty katedrę zbudował,
Tymczasem pod Lepanto
Pewien turecki wódz
Obiecał, że zmieni na stajnię
Bazylikę świętego Piotra.
Jemu się nie udało,
Zrobiła to rewolucja.
Tysiące kościołów we Francji,
W Rosji setki tysiecy
Zmieniono albo na stajnie
Albo na toalety.
Gdy Napoleon był w Polsce,
Niewiele lepiej się spisał.
Uwodził polskie kobiety,
Rozwody wprowadził w Urzędach.
Konie Bonapartego
W kościołach smacznie spały.
Ten, co nam wolność obiecał,
Na ponad sto lat ją zabrał.
POPUSZCZAJ PASA
Norwid chciał być Zmartwychwstańcem,
Słyszałem o tym w Chicago.
Była poważna przeszkoda,
Cyprian do wina miał słabość.
Nałóg ten niszczy Polaków
Od czasów króla Sasa.
Kawę na ławę wyłóżmy:
Zabory to „Boża kara”.
Uczył nas święty Papczyński,
Zakon do tego powołał.
Eremici z Puszczy Mariańskiej
Pragnęli trzeźwej Polski.
Błogosławiony Markiewicz
Opuścił Salezjanów,
Bo chcieli podawać piwo
Klerykom w seminarium.
Sławna Agnieszka Osiecka
I nie mniej sławny hierarcha
„Skwaszony Prezydent Polski”
Mieli słabość do kapsla.
NIEWINNA TRUCIZNA
Alkohol to nie jedyna
Klęska tej generacji,
Co diament zmieniła w Popiół,
Na grobach „wyklętych” płacząc.
Tymczasem „sędziowie mordercy”
Nie ukarani za nic,
Wciąż wyżej głowy podnoszą,
Z reszty narodu szydząc.
Dynastia „dzieci reżymu”
Nam się rozrasta jak hydra.
Lisie rumiane gęby
Promuje wciąż telewizja.
W przeszłości świnie siedziały
W kinach na filmach niemieckich.
Dziś Niemcy trują nam młodzież
Przez kolorowe gazety.
Komuna prywatyzuje
Majątki przewrotnych agentów.
Najlepszych ludzi wytruła,
Resztę dobiła w Smoleńsku.
GDERANIE
Narzekać to jeszcze za mało.
Z genderem trzeba się zmierzyć.
Jak trzeba, posiedzieć w ciupie,
Zboczeńców w szpitalach leczyć.
Nie wolno być obojętnym
Na te tęczowe parady,
Które wciąż „Bufetowa”
Tak chętnie urządza w Warszawie.
Nie wolno zabijać starców,
Czy dzieci chorych na raka.
Nie wolno sterylizować
Ludzi z chorą psychiką.
To wszystko jest broń z arsenału
Faszystów i Bolszewików.
Świat te reżymy potępił,
Lecz żyje według ich reguł.
Rosyjscy satrapowie
Do psychiatrycznych szpitali
Zsyłali wciąż opozycję,
Dziś chrześcijan za głupków mają.
DEMOGRAFIA
Chlubią się morderczynie
Swoimi aborcjami,
Bo brzuch „jest ich własnością”.
Tak „panie Srody” wrzeszczały...
„Niechaj się Pan-Ksiądz nie wtrąca,
bo to nie jego sprawa.
My same wiemy najlepiej,
Czy życie niszczyć czy dawać”.
Katolicy milczą głośno
„morda w kubeł” na rozkaz,
Ubezwłasnowolnieni
Straciliśmy pół Polski.
W małym kraju Papua
Ludność wzrosła dwukrotnie
Przez lat zaledwie 40.
U nas w tym czasie martwota...
Dość małe Filipiny
Miały wtedy jak Polska.
Dziś mają 100 milionów.
Ktoś Polskę wykastrował???
DLA RADIO MARYJA
Nie wiem, czy ojciec Tadeusz
Czasem czyta me listy.
Ja uparcie posyłam
Raporty z dalekich misji.
Pomstują na Rydzyka,
Ale słuchają ukradkiem.
To jednak wielka zasługa,
Że trwa przy swoim uparcie.
Radek kablował na niego
Do Starego Papieża.
W swym „piernikowym mieście”
Dyrektor mocno siedzi.
To owszem przewrót jakiś,
Nazwę go „kopernikańskim”.
Naród wybronił Rydzyka
Z wielu podstępnych pułapek.
Można się było nie zgadzać.
Poglądy ma Ojciec skrajne.
Szacunek się jednak należy
Za jego trwanie uparte...