WOJSKA ANIELSKIE
WOJSKO GEDEONA
Trzystu żołnierzy wspaniałych
Miał w armii swojej Gedeon,
By było wiadome: Bóg daje
Małemu wojsku zwycięstwo.
Tak było pod Lepanto.
Tak było też w czasie zamieszek,
Gdy 300 żołnierzy szwajcarskich
Uratowało Papieża.
Są do dziś w Watykanie
Doborowi gwardziści
Dla utrzymania porządku.
Oddają honory księżom.
Kogoś pozory mylą,
Ubranka – halabardy.
To wojsko jest doborowe
Ono potrafi się modlić.
WOJSKO II
Stoi niewinna twierdza
U progu Watykanu.
Nazywa się Zamek Anioła,
Tu życie swe Papież ocalił.
Gwardia Szwajcarska się biła
Jak w Termopilach Spartanie.
Do dziś rodacy poległych
Na służbie są w Watykanie.
Bordowo – żółte lampasy,
Kołnierze jak w czasach El Greco,
Prawdziwe halabardy
I twarze pełne uśmiechu.
Były i są zamachy
Na życie Pontyfika,
Toteż potrzebne jest wojsko,
Choć zdaje się symboliczne.
FILIP NERI
Neri był księdzem z humorem,
Autorem zabawnych powieści,
Które latami wśród ludzi
Krążą, a ktoś pęka ze śmiechu.
Historia pewnej plotkarki
Najdłużej kursuje po świecie.
Na rynku kupiła kurę,
Skubała jak kazał ksiądz Neri,
Wyrwawszy jej wszystkie pióra,
Spytała, co dalej robić.
Nereusz poradził, by teraz
Wetknęła je kurze z powrotem.
„To niemożliwe” westchnęła.
„Wiatr dawno rozwiał pióra”.
„Tak, niemożliwe” rzekł Filip.
„Odprawić za plotki pokutę.”
Inny znany przypadek
Kiedy to Filip upadł.
Żebro na piersi mu pękło,
Doktor go zbadał natychmiast.
Stwierdził z powagą, że serce
Ma nadzwyczajny rozmiar,
Żekość żebrowa pękła
Z powodu nadmiernej dobroci.
ORATORIUM DON BOSCO
Widziałem osiedle Don Bosco,
Niegdyś przedmieścia Turynu.
Dziś to jest serce miasta,
Stolica Salezjanów.
Siedziałem w ich starej kaplicy
Zrobionej ze stodoły.
Była niegdyś niziutka,
Została podwyższona.
Grób szklany widziałem don Bosco,
Ściemniała twarz woskowa,
W ogromnej Bazylice
Zbudowanej przez chłopców.
Są liczne oratoria,
Boiska i place zabaw.
To, co Nereusz rozpoczął,
Don Bosco prowadzi nadal.
SKĄD SIĘ WZIĘŁY BISTRO
Rosjanie Francję zajęli,
Bonaparte wygnali na Elbę,
Do różnych tawern wpadali,
By w nich „za darmochę” pojeść.
Krzyczeli przy tym w swej mowie,
By ich obsłużyć szybko,
Tak się zrodziły w Paryżu
Tawerny o nazwie „bistro”.
W Polsce się mówi „bystry”
Na ludzi inteligentnych.
We Francji „bystry” to dzikus,
Co głodny jest i się spieszy.
ŚMIERĆ ALEKSANDRA
Zmarł car nad morzem Azowskim
W miasteczku Taganrogu,
Trumnę do Petersburga
Wieziono kilka tygodni.
Ciało się rozłożyło,
Było nie do poznania,
Stąd się zrodziła legenda,
Że pogrzeb to maskarada.
Że car kazał do trumny położyć
Trupa innego człowieka,
Sam incognito na Sybir
Szukając przygód wyjechał.
Sumienie miał niespokojne,
Pokuty jakiejś szukał,
By za zabicie ojca
Przed Bogiem się jakoś odkupić.
NAJWIĘKSZY BÓJ
Spytano raz Bonaparte,
Tak Proboszcz nam opowiadał,
Jaką największą bitwę
Stoczył na mapie świata.
Wiadomo, że był w Egipcie,
Że walczył z Hiszpanami,
Gasił bunt na Haiti,
Przegrał z Rosjanami.
Walczył z królem Prusaków,
Przegrał bitwę pod Dreznem.
W puch rozleciała się armia
W Waterloo ostatecznie.
Powiedział, że na Korsyce
Gdy jeszcze był małym chłopcem,
Bardzo się bał do spowiedzi
Iść i do Pierwszej Komunii.
Egzamin zdawać też musiał
Jak większość katolików.
Gdy zdał to poczuł, że wygrał
Największą bitwę w swym życiu.
RASPUTIN
Stepan porzucił Syberię,
Pojawił się w Petersburgu.
Uzdrowił dziecko carycy
I zdobył dozgonną wdzięczność.
Upijał się potem na umór,
Uwodził wszystkie dworzanki.
Zazdrośni politycy
Postanowili go zabić.
Kul kilka przebiło ciało.
Ponieważ wciąż się podnosił,
Wrzucono go do przerębla.
Tak swoje życie zakończył.
Głosił, że walczy z grzechem
Gdy się zanurza w rozpuście.
Do dziś ten upadły kapłan
Ma wielu naśladowców.
MATRONA
W wielodzietnej rodzinie
Co wielką biedę klepała,
Zrodziło się ślepe dziecko,
Matroną ją nazwano.
Chodziła od dziecka na żebry,
Utrzymywała rodzinę.
Zdawała się być przekleństwem,
Była błogosławieństwem.
Była jasnowidząca,
Więc zgłosił się do niej Stalin,
Jak ma pokonać Niemców,
Wódz u Matrony się radził.
Wedle legendy Matrona
Kazała mu zwolnić księży,
Urządzić procesję z Ikoną,
Otworzyć zamknięte cerkwie.
TANIEC MIKOŁAJA
Na przedmieściach Samary
Gorliwa Komsomołka
Zabrała mamie ikony
I na spalenie odniosła.
Mama błagała, by jedną
Ikonę zostawić w domu
Świętego Mikołaja.
Mówiła, że „jest Cudowny”
Gdy w czasie urodzin córka
Do tańca nie miała partnera,
Objęła więc „święty obraz”
Wirować z ikoną zaczęła.
Wnet zatrzymała się w tańcu,
Była zapewne pijana.
Jej ciało jak słup soli
Stanęło i całkiem zamarło.
Podobno, że przez pół roku
Nie mogli jej z miejsca ruszyć,
Nie piła ani nie jadła,
Nie mogła jednak umrzeć...
CHARLES FOUCAUD
Karol Foucaud się w Marsylii
Na zawadiakę wychował.
Kasyno, wino, kobiety,
Do Legii się zawerbował.
Zastrzelił kilku Arabów,
Krew mu się śniła po nocach,
Nie wytrzymał psychicznie,
Z Legii zdezerterował.
W przebraniu Żyda-kupca
Dotarł on do Egiptu.
Najął się do klasztoru
Jako skromny robotnik.
Tam się naprawdę nawrócił,
Siostry to doceniły,
Do Ziemi Świętej wysłały,
By został księdzem radziły.
Udał się po święceniach
Do ukochanej Algierii.
Zaszył się w małej oazie,
Modlił się za poległych.
JÓZEF BEJZYM
Trafiła do mej kolekcji
Książka o Jezuicie,
Co żył na Madagaskarze,
Chciał chorym oddać swe życie.
Pokochał trędowatych,
Bardzo się starał dla nich,
Dokładne pisał raporty
Do gazet galicyjskich.
Nikogo nie prosił o łaskę,
Tylko braci Polaków.
Utrzymał się dzielnie w Afryce,
Szkołę zbudował i szpital.
Miał również dużą orkiestrę,
Z Polski miał instrumenty.
Sam zachorował ciężko,
Wyzionął ducha ze szczęścia.
CHARLES LWANGA
Dwudziestu jeden młodzieńców
Zabił król Mwanga z Ugandy
Za to, że się nie oddali
W brudne królewskie łapy.
Miał zamiar ich molestować.
Karol był ministrantem
I młodym katechetą
Z powołaniem do pracy.
Zabrany pod przymusem
Na dwór króla zboczeńca,
To on doprowadził do buntu,
współbraci ochrzcił w więzieniu.
Uczył ich zasad wiary.
Gdy ich dręczono głodem,
Uczył ich pięknych hymnów,
Które śpiewali na stosie.
KIBEHO
Zanim się stała tragedia,
Nim wyniszczono Tutsi,
Maryja przyszła w Kibeho
Rozmawiać z młodymi ludźmi.
Nie wszyscy byli pobożni,
Kilku się nawróciło.
Przyszła, aby umocnić
Rwandyjskich katolików.
Mieli ekstazy, widzenia,
Podkrążone oczy,
Padali momentalnie,
Gdy zaczynali rozmowę.
To nie był żaden przypadek.
Maryja od wielu wieków
Uprzedza o zagrożeniach,
Chroni nas od tragedii.
My się jej nie słuchamy.
Stąd jak do Arki Noego
Trafiają tylko nieliczni,
Którzy słuchają słów z nieba.
JOSEPHINE BAKHITA
Sprzedana przez swoich braci
Jeszcze jako dziecko,
Bakhita przyjęła zły los
Za powód do nawrócenia.
Nie mściła, nie złorzeczyła,
Uparcie czekała na zmianę.
Sześć razy sprzedawana
Trafiła do Włoch z Sudanu.
Tam otrzymała wolność,
Wybrała kraty klasztoru.
Była tak dobra dla ludzi
Że zmarła w opinii świętości.
STAŚ I NELLY
Zostawił Sienkiewicz dzieciom
Przepiękny podarunek.
Opowieść o Stasiu i Nelly,
O ich przygodach „w Puszczy”.
Bywali też „na pustyni”,
Widzieli baobaby.
Staś lwa dla Nelly zastrzelił,
Pomagał dzieciom Kali.
Dotarli do Chartumu
Przed oblicze Mahdiego.
Staś złożył wyznanie wiary,
Przypadkiem tylko przeżył.
Grek jakiś mu dopomagał,
Pies mu też towarzyszył,
Zmagali się też z malarią,
Aż wszystko przezwyciężyli.
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO
Mama ze swoim synkiem
Co do komunii przystąpił,
Do Ojca Pio przybyła
Błogosławieństwo prosić.
Pio się na to żachnął:
„Po co się tak trudziłaś,
To ja chcę chłopca prosić,
By błogosławił nas”.
To dziecko „od Pierwszej Komunii
Ma w sobie moc i siłę,
Jakiej zazdroszczą Zastępy
Anielskie i ja Ojciec Pio”.
„Zostaje się tylko modlić,
By tej łaski nie stracił.
Najdłużej jak tylko możliwe
Na takich czyha szatan”...
SZALONY PIO
Pio wykradał ofiary,
Rozdawał wszystko dla biednych,
Ozdoby dla Panny Maryi
Ściągnął z figury w tym celu.
„Mieli się z nim przełożeni”,
Ręce im opadały,
Wszyscy też dobrze wiedzieli,
Że ojciec Pio ma rację.