STULECIE
CZĘŚĆ PIATA
Na tajwańskich rekolekcjach brat Jesudas MC apelował do nas słowami Matki Teresy, byśmy się nie starali konkurować i prześcigać z Czerwonym Krzyżem lub innymi socjalnymi dykasteriami urzędow państwowych. Naszym zadaniem nie jest misja socjalna. Naszym zadaniem jest niesienie Chrystusa ludziom chorym i potrzebującym.
Przygarniecie ludzi bezdomnych czy karmienie ich nie może być celem w samym sobie ale środkiem ewangelizacji.
Bezdomni:
Lena na cmentarzu
Jedna z najbardziej drastycznych scen mojego życia to historia pewnej kobiety, ktora urządziła sobie na cmentarzu namiot z celofanu na jednej z centralnych mogił w alei zasłużonych cmentarza Botkina. Gdy przyjrzałem się z bliska to dostrzegłem, ze kobieta ma w tej plastikowej jurcie wiele rzeczy potrzebnych do przetrwania. Przede wszystkim dużo ubrań na podściołkę i do przykrywania się w czasie chłodow.
Gdy zapytałem czy jej tu nie straszno powiedziała, ze tak, bo ja “węże gryzą”.
Mały chłopczyk obserwujący moj dialog potwierdził ze rzeczywiście węży wiele ale on się postara je wszystkie wytrzebić, żeby Lena “nie płakała w nocy“.
Prawda jest smutna. Chłopiec nie zdarzył od wycieńczenia, ukąszeń lub innych chorob Lena zmarła po dwu dniach od naszego spotkania.
Sąd w sprawie dziecka
U siostr sporadycznie spotykam parę wychudzonych ale sympatycznych ludzi w wieku około 40-tu lat. On łysawy blondyn, krotko ostrzyżony. Ona czerwona na twarzy długowłosa blondynka.
Mąż i zona. Nie wiem czy ich małżeństwo jest zarejestrowane w USC ale pamiętam, ze ktoregoś razu spotkałem ich na ulicy odświętnie i bardzo schludnie ubranych. Zapytałem dokąd idą i powiedzieli mi że na sąd. Miała być sprawa o odebraniu praw rodzicielskich. Nie wiem czym to się zakończyło ale zapewne źle, bo oboje bezrobotni i bezdomni. Gdy się spytałem gdzie mieszkają to mi powiedzieli że w zadaszonym przelocie miedzy dwoma garażami. Ktoregoś roku mroz dochodził do 30 stopni. To była wyjątkowa zima zwykle jest maksimum minus 5 i to tylko w styczniu. Trzy lata temu zima była okrutna i wielu bezdomnych poumierało. To w tamtych czasach siostry woziły ciepłą zupę na cmentarz gdzie wielu bezdomnych szukało schronienia.
Padaczka
Na prośbę siostr prowadzę czasami katechezy wśrod bezdomnych przed posiłkiem, na ktory przychodzi 20-30 osob. Dwukrotnie byłem świadkiem sceny jak jeden z bezdomnych pada w konwulsjach. To 35-letni mężczyzna. Tak szacuje, choć nieprzyzwyczajony do widoku bezdomnego mogłby spokojnie dać mu 50 lat.
Pobity optymista
Jakiś czas częstym gościem siostr był 40-latek, ktorego nogi były bezwładne. Opowiedział mi sam jak się trafiło, ze grupa chuliganow pobiła go dokuczliwie bez powodu i po tym zdarzeniu stracił władzę w nogach. Opowiadał tez ze nie traci nadziei, ze Pan Bog wszystko może. Wzruszająca była ta jego nadzieja. Pech chciał, ze tydzień po naszej rozmowie ten optymista zmarł.
Duch nad wodami
Wśrod bywalcow u siostr jest człowiek o imieniu Juri. On reprezentuje grupe intelektualistow, ktorych naliczyłem kilku. Był oficerem w Afganistanie i tam stracil wiare w siebie i w ludzi. Wodka, ktora chciał zniszczyc zle wspomnienia spowodowala, ze stracil rodzine i prace. Uwaznie slucha wszystkie moje katechezy ale często prowokuje dyskusje. Jego ulubiony temat to “duch unoszący się nad wodami”. Powiada, ze skoro Bog stworzyl swiat z niczego to skad się wziela woda nad kttora unosil się duch Bozy. Ponadto zadal mi kiedys temat dlaczego kościoł z jednej strony krytykuje alkoholizm a z drugiej strony Jezus rozmnożył wino w Kanie.
Dzieki temu pytaniu miałem publiczność w garści, bo to moj temat ulubiony i trudno mnie w tym zagiąć. Jura siedzial cichutko jak nigdy na tym moim wykladzie.
Lekarz Wilkersona
Inny intelektualista to pewien aptekarz, ktory jakis czas pracowal w Towarzystwie Wilkersona. Pod Taszkientem był osrodek tej organizacji, ktory wiele osob rehabilitowal od pijaństwa i narkomanii. Niestety wladze uzbeckie zabraly licencje na działalność i rejestracje. Teraz osrodek dziala w podziemiu i ludzie nadal są leczeni ale na mala skale. Moj znajomy gdy stracil tam prace nie mogl już znaleźć zadnej innej, bo jak powiada zgubil swoje dokumenty i nie potrafi ich odtworzyc z powodu braku pieniędzy.
Dwaj bibliści z Karelskiej - o alpiniście
Posrod bezdomnych bywalcow stołówki jest kilkoro protestanntow. Ich filozofia zycia jest zupełnie inna niż reszty. Oni sobie pozwalaja wypic ale maja świadomość, ze to grzech i czuja się podle gdy powracaja do tego stanu. Kazan słuchają uważnie i zadaja sensowne pytania. Bywa, ze sami podejmuja temat. Ktoregos razu jeden z nich zacytowal przykład z kazania pastora o alpiniście, ktory trzymając się jakiejs watlej gałązki krzyczal “ludzie pomozcie”. Czym glosniej krzyczal galaz bardziej się obrywala. Wezwal wiec cicho na koniec “Boze dopomoz”. W tym momencie ktos go postukal po plecach. On się obejrzał i pyta “ty kto?”. Gdy usłyszał “Boga wolales, oto jestem” z przestrachu zaczal znowu wrzeszczec “ludzie pomozcie” i upadl w dol.
Babcia od Hitlera
Mamy w towarzystwie bezdomnych kilka kobiet, ktore bywaja na posiłkach.
Pewna staruszka po 60-tce, ktora spotkalem u Zielonoswiatkowcow zadala pytanie w sprawie Hitlera. Pytanie było głupawe ale zaakceptowałem, bo podoba mi się glosic katechezy na tematy, ktore zgłaszają sami bezdomni. Zaczalem od sekwencji “Cesarzowi co cesarskie a Bogu co Boskie”. Opowiedzialem jak Napoleon, Stalin, Hitler i wielu innych satrapow przekroczyli pewna miare i przypisywali sobie przymioty boskie a przez to ich koniec musial być straszny. Cofnąłem się nawet do starszych czasow, do krola Saula, Kaliguli, Nerona etc. Okazalo się, ze temat nie był taki zly.
Przeklinajaca
W grupie kobiet zdarzaja się dwie panie bardzo wulgarne.
Ponieważ czekajac na katecheze zanim się zbierze quorum musialem się nasłuchać wielu przekleństw, podjalem ten temat rownież na katechezie. Zaczalem od teorii, ze ludzie, ktorzy zycza drugim zla często te zlo prowokuja na swoja glowe.
Powiedzialem skad się bierze slowo przekleństwo. Po rosyjsku “mat” lub “materszczyna” to obrazanie roznymi slowami mamy twojego rozmowcy.
Opowiedzialem, ze to bezpośrednie zlamanie przykazania szacunku dla matki i ojaca także cudzych rodzicow.
Dwaj do Rosji
Ktoregos razu po katechezie dosłownie jakas godzine pozniej sladem za mna do kościoła przyszli dwaj bezdomni dlugo opowiadając mi o tym jak to im trudno dojechac do Rosji i jak wiele im na to trzeba pieniędzy.
Ten temat tez podjalem na katechezie, bo w Dziejach Apostolskich jest historia pewnego kaleki, ktory nie mogl chodzic i zebral. Piotr mu powiedział “srebra io zlota nie mam ale to coo mam daje ci, wstan i chodz”.
Powiedzialem tym panom, ze pieniadze to jest ostatnia rzecz jaka jaa jako Kaplan im dac mogę. Po pierwsze za slabo się znamy, żeby sobie ufac a po drugie nie jest sekretem zadnym, ze ludzie bezdomni, ktorzy nadużywają alkoholu(obaj panowie byli pijani) sami sobie ufac nie mogą.
Zrobcie mi paszport
Czesta prosba z jaka przychodza bezdomni to prosba o pomoc w odzyskaniu dokumentow. Już opowiadałem jak jednemu panu pomogl w tej sprawie Biskup. W jednym z Kazan na Tajwanie słyszałem wypowiedz biskupa z Tajpej, ktory twierdzil, ze w czasach gdy biednych się krzywdzi wszelkimi sposobami zniewolenie, poprzez kradzenie organow dla transplantacji, poprze wyzysk seksualny prędzej niż pieniadze potrzebna jest pomoc jurydyczna. Oczywiście takimi sprawami nie zajmuja się siostry Matki Teresy ale one inspiruja ludzi madrychh także w kosciele, by szukac takich sp[osobow, kiedy to poprzezz dobroczynność człowieczeństwo biednego człowieka nie jest deptane. Chodzi o slynna wedke zamiast rybki.
Taszkient 21 lipca 2010
Ks. Jaroslaw Wisniewski