PRAWOSŁAWNI NA DONBASIE
Prawosławni na Donbasie podobnie jak i w całej Ukrainie są podzieleni na trzy konkurujące i nienawidzące się wzajemnie jurysdykcje. Jest to skutek gry politycznej poprzednich Prezydentów Ukrainy i jawny dowód niezmiernego uwikłania Prawosławia w politykę, poprzez manewry sowieckiego KGB i naturalny dla tego wyznania cezaropapizm.
Był czas gdy na Zachodzie nazywano obecne Prawosławie Moskiewskie „sektą Sergijańską” od imienia biskupa, który przyjął warunki Stalina, na których miała być odbudowana przetrzebiona prześladowaniami lat dwudziestych i trzydziestych Prawosławna Hierarchia.
Patriarchat Kijowski był kościołem jaki powstał w czasach prezydenta Krawczuka jako „patriotyczny kościół ukraiński” i przeciwwaga Moskiewskiego. Część duchowieństwa ukraińskiego od razu po ogłoszeniu Niezależności zgrupowała się w tzw. Kościół Autokefaliczny, czyli autonomiczny. Kolejny Prezydent Kuczma czynił starania by i reszta hierarchii przyjeła ideę samodzielności i były już wstępne ustalenia, że pozostala hierarchia ukraińska poprze aspiracje metropolity kijowskiego Filareta, by objąć jurysdykcję nad resztą kleru i oglsić Patriarchat Kijowski. W ostatniej chwili zwolennicy Filareta odcięli się od niego i myśl o Patriarchacie trzeba było realizować w ramach Autokefalii. Część duchowieństwa patriotycznie nastawionego rzeczywiście przyjęła propozycję Filaret, reszta jednak pozostała we frakcji Autokefalicznej. Tak oto dzięki ambicjom różnych hierarchów mamy dwie „ukrainskie” prawoslawne organizacje i resztę, głównie we wschodnich obwodach ukrainy serwilistycznie nastawionego wobec kanonicznego czyli „moskiewskiego” Prawosławia. Oficjalnie dialog ekumeniczny jest prowadzony w Watykanie tylko z Moskiewskim Preawosławiem. W realnym jednak życiu jedynie Kijowski Patriarchat i Autokefaliczny Kościół Ukrainski przejawia chęć dialogu z katolikami i przeróżne mamy dowody sympatii do katolików z ich stronyh zwlaszcza w parafiach centralnej i Zachodniej Ukrainy.
Moskiewski Patriarchat
Z żadnym z Prawosławnych biskupów Moskiewskiego Patriarchatu na Donbasie nie miałem osobistego kontaktu. Wiele niepochlebnych i osobistych recenzji otrzymałem z ust kontrowersyjnego kapłana Włodzimierza Petrakowa. Trochę komentarzy zawdzięczam ojcu Lwu z Charcyzska a także braciom Protestantom z charyzmatycznych wspólnoty, z którymi dzieliłem się wrażeniami i wspomnieniami o sztucznie tworzonej w majestacie prawa hegemonii prawosławia w Rosji. Dużo do myślenia dal mi rok 2004, Kiedy to metropolita Kijowski otwarcie nazwał w Telewizji pana Janukowycza swoim faworytem. Moskiewskie prawosławie wydaje się mocno zapolityzowane na Ukrainie i w każdym bądź razie w Kijowie jest postrzegane jako narzędzie w rękach moskiewskich polityków. Wedle badań opinii publicznej 70% mieszkańców stolicy identyfikuje się z Kijowskim (niekanonicznym) patriarchatem/ Na Donbasie wygląda to całkiem inaczej i właśnie tutaj tworzone są przyczółki „rusyfikacji”. Tworzona ze sztucznym pośpiechem z państwowych pieniędzy i na ofiary donieckich oligarchów Swiatogorska Ławra, wydaje się być kluczowym projektem. Na terenie Donbasu działają aż trzy moskiewskie eparchie(Lugansko-Starobielska, Doniecko-Mariupolska, i Gorlowsko-Swiatogorska) które posiadają 8 biskupów. Mało kto z nich odbył tradycyjny dla hierarchii prawosławnej termin „zakonnej profesji”. Wielu z nich podtrzymuje do dziś związki z KGB. Sekret długowieczności uwikłań moskiewskiego prawosławia w politykę polega na tym, ze z „przyzwolenia partii” duża część biskupów prowadzi amoralne życie.
Tacy hierarchowie niegdyś byli promowani, bowiem łatwo ich było szantażować i poprzez nich rozkładać kościół od środka.
Próby takie podejmowano również w czasach sowieckich w katolickiej Polsce i na tym tle mamy do dziś afery lustracyjne. Na Ukrainie skala problemu jest trudna do opisania. Nie jest moim zadaniem czy intencja kompromitacja prawosławnego kleru. Sami Prawosławni robią to wyśmienicie, szkoda czasu.
Poprzez taki wstęp pragnę pomoc sobie i czytelnikowi w wyjaśnieniu fenomenu praktycznego ateizmu, który szerzy się nadal w warunkach pełnej wolności religii i sumienia. W wypadku Prawosławia mamy wręcz sytuacje „szczególnego uprzywilejowania religii” A jednak wyższy kler żyje tak jakby nic się nie stało i chwilami powstaje pytanie:” kto spośród tych karierowiczów ma choć troszeczkę wiary w sercu i Boga w duszy”.
Buduje się wiele świątyń ale zapełniają się one z trudem.
Próbują usunąć protestantów z tych miejsc gdzie ci tradycyjnie z powodzeniem ewangelizują, zwłaszcza w więzieniach. Sami jednak robią niewiele.
Ich działalność wygląda raczej na demonstracje siły.
1. Joannicjusz – metropolita Ługańsko-Starobielski
Tego hierarchy nie spotkałem osobiście ale widywałem jego katedrę olbrzymich rozmiarów niedaleko katolickie kaplicy w Ługańsku. Geograficznie jest ona okrążona katolikami, bo rzymsko-katolicy są o 2 przystanki na południe od prawosławnej katedry, greko-katolicka kaplica jest o 2 przystanki na północ, wzdłuż linii tramwajowej.
W roku 2003 ten władyka zorganizował pewne szumne uroczystości związane z pielgrzymką jakiejś cudownej ikony i relikwii, być może świętego Andrzeja.
Tego lata na nowe budowle cerkiewne montowano olbrzymie kopuły lśniące złotem lub jakimś surogatem złota.
Miejscowy kapłan greko-katolicki, o. Michał powiadomił mnie, że na 380 kapłanów diecezji Ługańskiej tylko 20 ma wyższe wykształcenie i tylko 8 z nich ukończyło Seminarium Duchowne, reszta jakieś inne uczelnie.
Ojciec Władimir Petrakow wspomina swoja podroż z Joannikijem do Moskwy na początku lat dziewięćdziesiątych. Wyjechali razem na pewne sympozjum i Włodzimierz jako młody kapłan miał pełnić role sekretarza. Sam władyka opuszczał posiedzenia, bo jak twierdzi ks. Władimir cały ten czas „nie wysychał” i nawet uczył młodego księdza jak pić koniak.
2. Iłarion – metropolita Doniecki i Mariupolski
Podobnie jak w sprawie Ługańskiego Biskupa tak i Donieckiego nie jestem w stanie wiele powiedzieć, bo nie spotkałem go osobiście nie razu nie słyszałem żadnego z jego kazań. Mogę się opierać jedynie na opowieściach kolegów i znajomych.
Iłarion jako swiecki pan spiewajacy w chorze na tzw. Budionowce próbował wypędzić małego 9-letniego Petrakowa z Cerkwi gdy tego mama przyprowadziła na Wielkanoc. Tłumaczył kobiecie, ze dziecko dorośnie i dopiero wtedy ma prawo chodzić do kościoła jaki sobie wybierze.
W czasach gdy Petrakov był kelejnikiem Joannicjusza, pan Roman otrzymal bez studiow seminaryjnych (odbywal je potem zaocznie)swiecenia i stanowisko dziekana Starobielskiego. Na tym stanowisku podobno dorabial sobie hodujac swinie…
Jako Biskup ojciec Roman przyjal imie Illariona i promuje wokół siebie klan księży „ulubiencow”. Stanowia oni grupę dyżurnych apologetów których widuję na kanale 27 i bardzo szybko przełączam się na inny, bo są to panowie których wygląd i zachowanie bardzo odpychają. Telewidzowie zadają im wiele pytań i na przykład moi parafianie byli zbulwersowani komentarzem jednego z tych mędrców gdy na pytanie pewnej kobiety z Makiejewki, co ma robić w sytuacji gdy jej chory mąż katolik jest umierający a ona nie wie gdzie jest kościół katolicki. Odpowiedz brzmiała niech się skruszy i przyjmie prawosławny chrzest i wtedy my go zaopatrzymy sakramentem chorych. O tym, że jest kościół w Doniecku na bardzo widocznym miejscu i że jest kaplica w Makiejewce tym panom przez głowę nie przeszło. Jedno lekarstwo na wszystkie choroby wedle nich to „nawrócenie na prawosławie”.
Takich mądrali mamy w tej diecezji.
Owszem było jeszcze gorzej kilkanaście lat temu.
Gdy patriarcha Filaret z Kijowa przyjechał poświęcić działkę pod budowę Cerkwi, wierni z Moskiewskiego patriarchatu pobili go. Zdarzenie miało miejsce w Mariupolu zdaje się w 1993 roku i było na tyle głośne, że nawet rosyjskie kanały telewizyjne pokazywały sceny z pobojowiska. Pamiętam tę historię z tych czasów gdy pracowałem w sąsiednim Taganrogu.
W kwestii ekumenicznej nie podejmuje on zadnych pozytywnych dzialan oprocz jedynego gestu względem katolikow. Zaproszono naszego dziekana na uroczystosc poswiecenia Cerkwi.
Na konsekracji katedry w Doniecku, gdzie był zaproszony katolicki dziekan dało się zauważyć dużo alkoholu na stole o czym nasz dziekan napisał w biuletynie parafialnym. Ulotka trafiła do rak metropolity i ten upełnomocnił swego sekretarza by księdza Ryszarda napomnieć.
3. Barnaba, biskup z Makiejewki w Berdiansku
O ojcu Barnabie słyszałem co nieco jeszcze długo przedtem zanim został Biskupem. Nic specjalnego... Jest to podobno rozwodnik, który dla kariery przyjal stan duchowny i imie Barnaba. Przedtem zwali go Wiaczeslaw.
Powinienem znać go najlepiej, byliśmy przez lata sąsiadami.
Niejednokrotnie posyłałem mu listy na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Odpowiedzi nigdy nie otrzymałem. Nie spotkałem go również ni razu osobiście. Zdaje się, że ma talent menadżera, bo prowadzi ogromnych rozmiarów świątynię, na którą środki przeznaczali miejscowi politycy bardzo wątpliwej reputacji.
Jeden z parafian jednak ujrzawszy ceremonie konsekracji wyraził w rozmowie ze mną oburzenia z powodu, ze na uroczystości było zbyt wielu polityków, których ręce zabrudzone są krwią. Zwłaszcza bulwersowało go to, ze Barnaba obejmował się z byłym merem Makiejewki i wice-gubernatorem Dzarty, który ma greckie pochodzenie i opinie bandyty.
4. Noworoczne spotkanie u Mera Malcewa
W styczniu 2006-go roku zaproszono mnie za zebranie duchowieństwa. Podobno jest to doroczne spotkanie wiec zdziwiony byłem, ze zapraszają mnie po raz pierwszy.
Jestem dziś przekonany, ze zaproszono mnie przypadkowo, bo wszyscy obecni 17 kapłanów byli prawosławni. Pastor Włodzimierz Iljicz opowiedział mi potem, ze dla protestantów są oddzielne spotkania z Merem Makiejewki. Wszystko zaczęło się od niewinnych opowieści o wodzie i gazie, o długach ludności i obowiązkach miasta. Takie sobie ćwierkanie o tym jaką to mamy wspaniała władzę w mieście. Wszystko byłoby OK., gdyby nie fakt, że za dwa miesiące ten mer miał stanąć do walki o swoje krzesło. Zbliżały się słynne wybory parlamentarne i samorządowe.
Mer długo opowiadał o stanie gospodarki w mieście, obiecał, ze wkrótce we wszystkich domach będzie całodobowo dostarczana woda, czego nie było od lat, potem zachęcał do stawiania pytań.
Pierwsze o co zapytał jeden z kapłanów było pytanie-postulat o ograniczeniu wpływu sekt w mieście, a zwłaszcza w szkołach, na co pomocnik mera stwierdził ze nie ma na to sposobu, bo prawo jest jedno dla wszystkich.
Odezwałem się bo mnie to zabolało i opowiedziałem jak to w Europie i m.in. w Polsce kościół robi sobie markę na wykładaniu religii w szkole, wiec postulat by wypędzać protestantów jest niezdrowy, trzeba samym iść powiedziałem. Tutaj pomocnik mera mnie nie poparł, bo stwierdził, ze prawosławni księża (za wyjątkiem 4 osób) nie maja dyplomów z wyższym wykształceniem a to jest wymóg do pracy w szkole. Podjęto neutralny temat. Księża postulowali by miasto pomogło w zwalczaniu pijaństwa zwłaszcza na cmentarzach na Wielkanoc, byłem mile zdziwiony takim postulatem, bo sam marze, aby to się kiedyś skończyło.
5. list z Jasinowki
Posyłam do księży i pastorów każdego roku listy gratulacyjne na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Większość milczy, ktoś dzwonił bym nie marnował papieru, jedynie kapłan z Jasinowki, o którym dowiedziałem się, ze wojował w Afganistanie, posyła mi namiętne listy pisane na maszynie, które przypominają niskiego lotu agitki antykatolickie...
Wyliczył a raczej przepisał z jakiejś broszurki listę popularnych grzechów, zwłaszcza nasz ekumenizm, zmierzający do synkretyzmu. I w końcu długiej litanii skarg na nasz kościół odwzajemnił moje świąteczne życzenia.
Dałem ten żałosny list do poczytania pewnej siostrze i widziałem, że ma wielki ubaw z tego co tam było w liście. Przyznam się że bez pomocy tej siostry nie przebrnąłbym i do połowy listu. Na tyle zagmatwany i nieprzyjazny wydał mi się jego ton i styl. Niestety mam w sercu pewne fobie, oni Prawosławni księża mają je również w mózgownicach.
6. Starzec Zosima
Widziałem wielokroć w drodze do Mariupola niedaleko miasteczka Wolnowacha duży znak informujący o istnieniu w pobliżu żeńskiego klasztoru. Intrygowało mnie to, pamiętam ze do tych sióstr również słałem listy. Niedawno dowiedziałem się z telewizji ze tam żył i umarł piec lat temu starzec Zosima, który ochrzcił Janukowycza. Założył on tam również i męski klasztor i wedle słów ojca Włodzimierza miał on we wsi płatnych szpiegów, którzy mu donosili na wszystkich wieśniaków a on umiejętnie korzystał z tej wiedzy i zdobył sobie tytuł jasnowidzącego.
Wedle swiadectwa ojca Petrakova, który pracowal jakis czas razem z Zosima na parafii w Aleksandrowce w Mariinskim rejonie, starzec Zosima prowadzil się jeszcze zanim stal się zakonnikiem bardzo wyniosle. Robil wrazenie szarej eminencji i nie nazywal kaplanow inaczej niż „POPY”. Widocznie miał wysokie wsparcie u wladz swieckich bo również w stosunku do Biskupa Loentija, który sprawowal wladze biskupia przez 35 lat odnosil się w sposób dyktatorski. W okresie gdy formowal się patriarchat kijowski Zosima oskarzyl Leontija o sprzyjanie metropolicie Filaretowi i tak bardzo nekal go moralnie, ze staruszek Leontij wyladowal w szpitalu i zmarl z przygnebienia.
Pięciolecie śmierci starca obchodzono z wielka pompa.
7.Kisielowka
Zdarzyło mi się na Wielkanoc odwiedzić odlegle osiedle Miasta Makiejewki. Jechałem około 30 km bardzo kiepskimi drogami na południe miasta i nareszcie dotarłem do klasztoru, w którym pulchniutka przełożona udzieliła mi audiencji. Jej twarz ni razu nie pokryła się kurtuazyjnym uśmiechem. Zauważyłem tylko, ze sprawiła jej ulgę wiadomość, ze nie jestem greko-katolikiem i ze pochodzę z Polski. Przyznała się ze pochodzi z Kazachstanu i ze tam spotykała wielu katolików. Póki czekałem na nią ujrzałem dziewczynkę w zakonnym habicie w wieku 10 lat i zapytałem czy to nowicjuszka. Odpowiedziano mi jednak, ze to wnuczka przełożonej!!!
Rozumiem tylko tyle, ze trafiła do zakonu jako wdowa i możliwe, ze jej córka również we wdowieństwie trafiła razem z wnuczka w obszerne budowle byłego zakładu psychiatrycznego. Gdybym był złośliwy zapewne doszukiwałbym się i w tej historii jakiegoś grzechu w tej zakonnicy. Dobroduszna jednak kobieta nie dała mi żadnego powodu by snuć jakieś domysły.
W sąsiednim kościele czczona jest kopia Korsunskiej Ikony. Poprosiłem przełożoną o modlitwę za zdrowie i oddaliłem się, bo była wyraźnie zajęta posiewem ogórków, nie chciałem wiec przeszkadzać.
8.Szachtiorsk
Moja wizytę w szachtiorskiej cerkwi poprzedziło kilka wizyt parafianina Franka Kotlińskiego. Człowiek ten po wylewie, na pół sparaliżowany ma dar przemawiania do ludzkich serc i prawie wszystkich mieszkańców miasteczka zna mniej lub gorzej. Powiedział mi, ze go przyjmowano bardzo życzliwie choć nie miał szczęścia spotkać proboszcza osobiście.
Na Wielkanoc pojechaliśmy tam w dwójkę aż dwukrotnie, bo za pierwszym razem odbywała się procesja i trzeba było czekać.
Przy spotkaniu z miejscowym popem, który ponoć długie lata pracował w kopalni, miałem podobne uczucie jak przy wizycie w Kisielowce. Kapłan miał na końcu języka stek bzdur o „kanonicznym kościele”, który ja „Słowianin” jakoby zdradziłem.
Gdy wyznałem ze jestem Polakiem, przyjął to dobrodusznie jako „okoliczność łagodzącą”. Dobrodusznie pozwolił mi ucałować sobie dłoń i pozdrowić z okazji Świąt Wielkanocnych.
9.Ilowajsk
Przed spotkaniem z Szachtiorskim proboszczem udało mi się po-obcować z malutkim pulchniutkim popikiem, który z cierpliwością i życzliwością wysłuchał mnie w podwórcach Szachtiorskiej Cerkwi. Ja go uznałem za miejscowego proboszcza wiec byłem wylewny. On jednak życzliwie odprawił mnie do cerkwi, bo jak wyznał jest tutaj tylko przejazdem i ze pracuje w Illowajsku. Na następny dzień pojechałem do niego z listem gratulacyjnym i nadzieja na spotkanie. Nie było go jednak i wszelkie życzliwości musiały wysłuchiwać jego „kościelne babki”.
Ojciec Władimir twierdzi, ze proboszcz z Illowajska zajmuje się „znachorstwem”.
10.Torez
Młodziutki kapłan z cerkwi MB Kazańskiej w pobliżu stadionu wysłuchał moich pozdrowień kryjąc ode mnie swe oczy. Cały czas wpatrzony w podłogę kancelarii głucho odpowiadał na moje słowa standardowym nic nie znaczącym słowem „Spasibo”, był wyraźnie zdezorientowany i zaskoczony moja nie zapowiedziana wizyta.
W jednej z Cerkwi Toreza mego parafianina, jak sam powiada przy próbie wręczenia moich pozdrowień „zmieszano z błotem”.
11.Artiomowsk
Ponoć w tym mieście panuje dynastia kapłanów z jednego klanu.
W 2005-m roku upoważniłem pallotyna o. Andrzeja i kilku kleryków z neokatechumenatu przeprowadzić w mieście akcje ekumeniczna. Sam jak dotąd nie miałem okazji bliżej się zapoznać z miejscowym klerem ale miałem nadzieje, ze księdza z Polski w wózku inwalidzkim będą przyjmować uprzejmie. Czekałem na ocieplenie ekumeniczne również poprzez modlitwy młodych chłopców, którzy są w „drodze neokatechumenalnej” a wiec powinni mieć ewangeliczny charyzmat do takich dziel. Niestety, mimo najlepszych intencji moich poslow wypędzono z krzykiem z cerkwi. To fakty autentyczne.
12. Ojciec Wadim
Jedyny mój sukces w korespondencji z prawoslawnymi kaplanami Makiejewki, to paschalny entuzjazm z jakim był przyjety mój list w soborze sw. Georgija. Tradycyjne pozdrowienia wielkanocne odniosla moja parafianka pani Ninelli Beniaminowa i przyleciala jak na skrzydlach opowiedziec mi jak milo był przyjety mój list przez mlodego ksiedza. Dal on jej swoja wizytowke i prosil, bym ja mu zadzwonil. Owszem dzwonilem nawet dwukrotnie ale nikt sluchawki nie podnosil. Przeszlo ponad pol roku i kaplan zawital do mojej parafii sam.
Opowiedzial jak bardzo się interesowal nasza wiara w czasach kleryckich i jak zaprzyjaznil się w Kijowie z proboszczem kijowskiego kosciola na Kreszczatiku, z ks. Janem Kapranem. Opowiedzial mi, ze ks. Kapran miał wielkie nadzieje, ze mlody Wadim zostanie katolikiem. On sam jednak na taki krok nie był gotowty.
Tymczsem minelo 12 lat pracy kaplanskiej. Malzonka, która wyszla za niego w wieku 17 lat, stopniowo tracila entuzjazm do pelnienia roli „matuszki” i pewnego dnia porzucila go. Wadim przyznal się, ze do roli celibatariusza nie czul się gotowy i jak to bywa w Moskiewskim patriarchacie, rozwiodl się i kontynuowal prace w makiejewskim soborze. Choc oficjalnie, drugie malzenstwo jest kanoniczna przeszkoda w pelnieniu kaplanskich obowiazkow, miejscowy proboszcz Barnaba przymykal na to oczy. Tymczasem biskup Ilarion na odpuscie sw. Jerzego oglosil „suspense” i za jakis czas wreczono ks. Wadimowi dokument o wykluczeniu z grona kileru donieckiej eparchii. Ks. Wadim zdaje sobie sprawe, ze powod był powazny. Bulwersuje go jednak to, ze innym kaplanom dozwala się na takie i gorsze zgorszenia a jemu nie dano zadnej szansy na poprawe.
Przez pol roku oczekiwal, ze cos się zmieni w jego sytuacji. Miał widocznie nadzieje, ze i ja mu cos poradze. Ja jednak nie ponawialem prob skontaktowania się z nim i on podal dokumenty z prosba o zarejestrowanie firmy handlowej. Wykupil sobie kontener na rynku, najal czlowieka i handluje butami.
Troche smutna historia, jaki będzie jej koniec trudno przewidziec. W slowach jednak kaplana przebija niezaleczony zal. Jedyne powolanie znane mu to kaplanstwo. Chcialby powrocic i pewnie sentyment do katolikow wraca na tym tle jak nadzieja, ze być może u nas sa mniej surowe kanony. Nawet nie probowalem go utwierdzac w takich iluzjach. Wszystko na ten temat opowiedzial mu obecny o. Petrakow. Jemu również odmowiono przyjecia w greko-katolickim kosciele z powodu rozwodu i drugiego malzenstwa…
13. Anonimowy kaplan alkoholik
Ksieza naduzywajacy alkohol zdarzaja się w kazdym kosciele. Slyszalem od znajomych koreanczykow, ze „pocichutku” w gronie znajomych pija tez i pastorzy. Jednak w kosciele prawoslawnym skala problemu wydaje się nadmiernym problemem. Wspomnialem o wladyce Joannicjuszu i Illarionie. To takie posrednie relacje. Bezposrednio zapoznalem się z ksiedzem, który z powodu alkoholizmu trafil do szpitala. Wykluczony z moskiewskiej jurysdykcji, trafil do kijowskiej, stamtad na ulice i w trakcie leczenia zaprzyjaznil się z mormonami a od nich przyblakal się do mnie z pomoca laski. Calkiem mlody, może 40 lat. Również po rozwodzie. Przywiodla go do mnie kampania reklamowa w sprawie filmu Mella Gibsona, który wyswitlalem w naszej kaplicy w przeciagu 2 tygodni. Przychodzil kilkakroc. Ktoregos razu nawet poprosil o spowiedz. Potem prosil pieniadze na zakupy dla niemowlecia, które ponoc mu się urodzilo. Poszedlem z nim, kupilem co chcial i od tej pory nie widzielismy się wiecej. Pewnie dalej wedruje w poszukiwaniu kosciola, który uspokoi jego dusze. Na polce z ksiazkami do dzis stoi podarek od tego kaplana „rozstrygi”: „ksiega Mormona”. W pieknej okladce i na wysmienitym papierze.
Kijowski Patriarchat
O Patriarsze Filarecie i jego jurysdykcji Moskiewskie Prawosławie wyraża się z niesmakiem i wręcz z nienawiścią odmawiając im nawet prawa nazywać się prawosławnymi. Ilość parafii tej jurysdykcji rośnie zwłaszcza w zachodniej i centralnej Ukrainie. Jednak wedle słów kompetentnych ludzi w chwili śmierci tego charyzmatycznego człowieka, jego patriarchat rozpadnie się na kawałki jak domek z kart. Kolejne rządy z rezerwa odnosiły się do tego kościoła i choć był to ponoć projekt KGB i Pana Kuczmy z czasem ukraińskie spec-sluzby o dziwo zaczęły faworyzować moskiewskie Prawosławie. Intuicja mi podpowiada, ze nie bez znaczenia przy zmianie kursu miał fakt przejęcia władzy w samej Moskwie przez autorytarnego Putina, który nie skrywa swoich sympatii dla moskiewskiego Prawosławia i w sposób otwarty korzysta z usług tej Cerkwi w rozgrywkach politycznych z obopólną korzyścią. Sytuacja się troszkę zmieniła po pomarańczowej rewolucji jednak nadal pozycja tego kościoła zwłaszcza na zrusyfikowanym Donbasie jest słaba.
Większość parafii tej jurysdykcji zawdzięcza swe istnienie lenistwu greko-katolików, którzy nie dali w swoim czasie dostatecznej ilości kapłanów do obsługi wiernych etnicznych Ukraińców z Polski jakich wysiedlono na skutek akcji „Wisła” z rzeszowskiego i przemyskiego do Telmanowskiego rejonu na Donbasie.
Biskup Jurczyk i Sergiej z Grekowa nie skrywają tych faktów, ale twierdza, ze obecnie za późno macic ludziom w głowie. Oni przyjęli kijowski patriarchat za swój własny.
1. Jurczyk – arcybiskup Doniecki
Metropolita Jurczyk pochodzi z okolic Kamieńca Podolskiego.
Takie pochodzenie wiele spraw wyjaśnia.
Przyjaźnił się szczerze z pierwszym chrystusowcem na Donbasie, ks. Jarosławem Giżyckim.
Wedle relacji ojca Petrakowa ojciec Jurij przyjął kapłaństwo w wieku 17-tu lat, bowiem jego rodzice jako urzędnicy bali się go skierować do wojska. Jakiś czas podobno studiował on w greko-katolickim seminarium, tak twierdzi proboszcz Jan z Krasnego Lucza, greko-katolik. Sam Biskup opowiadał mi, ze owszem odprawił kilka nabożeństw w greko-katolickiej kaplicy św. Różańca w Doniecku, przed przyjazdem ojca Wasyla Panteluka i wkrótce potem się wycofał. Ponoć był i w kościele Metropolity Metodego (Autokefalny Kosciol Ukrainy), z czasem jednak uzyskał propozycje sakry biskupiej w Kijowskiej jurysdykcji i pozostając w Parafii św. Andrzeja w Doniecku pełni role metropolity. W chwili hirotonii mila około 25 lat. Obecnie ma zdaje się 35. W Kijowskim patriarchacie ponoć brakuje kadr i często się zdarza, ze studenci z greko-katolickich seminariów przyjmują świecenia w kijowskim kościele. Z podobnych przyczyn Patriarcha proponuje sakrę żonatym kapłanom, którzy jasna rzecz, biorą za obopólną zgoda rozwód i „żenią się z diecezja”. Tak było również w wypadku biskupa Jerzego, który dla pikanterii ma polskie korzenie i krewniaków w Izraelu. Pięknie włada polskim językiem i angielskim. To ułatwia mu kontakty zagraniczne. Jest bezspornym erudyta i ambitnym człowiekiem. Ma ducha ekumenisty i na mój płaczliwy list paschalny z 2007-go roku zareagował bardzo spontanicznie. Głosił kazanie w mojej kapliczce w dzień Dobrego Pasterza. Wyznał ze traktuje katolików jako swych braci tym bardziej, ze jego kuzyn jest katolickim księdzem i pracuje w Bierdiansku.
Po moim wyjezdzie do Uzbekistanu zaczely dochodzic niepokojace wiesci o tym, ze abp Jurczyk opusccil Kijowski Patriarchat i pociagnal za soba 30 parafii. Najpierw twierdzil, ze chce byc niezalezny, potem jednak poprosil Moskwe o wsparcie. Czy sie sprawa skonczyla nie wiem dosc na tym, ze wywolala niesmal i rozczarowanie w kregu ekumenicznie myslacych ludzi.
Zal mi, bo pamietam jego rozpaczliwe gesty. Ktoregos razu wyprosil on u mnie pomoc w uzyskaniu audiencji u nuncjusza w Kijowie. Pomoglem i nawet bylem obecny ale do szczerej rozmowy jednak nie doszlo. Wiem z prywatnych rozmow, ze abp Jurczyk mial w sercu pragnienie powrotu do kosciola katolickiego. Ja jednak nie moglem pojac na ile szczere sa jego slowa i jak bardzo zaawansowany jest konflikt w Patriarcha Filaretem.
Byly wypadki przejsc biskupow Kijowskiego Patriarchatu do kosciola katolickiego ale biskupom z tej jurysdykcji nigdy nie obiecywano wysokich godnosci. Moze to powstrzymywalo ambitnego hierarche przed ostateczna decyzja.
2. Biskup Sergiej w Grekowo
To kolejny hierarcha z katolickimi sympatiami.
Człowiek ten jednak jest bardziej dyplomatyczny iż metropolita Jurczyk i wyraźnie obawia się przejawiać swój ekumenizm publicznie. Ma około 30 lat, on również przyjął sakrę po „rozwodzie”. Pamięta i czule wspomina ojca Giżyckiego, który ponoć nazywał władykę Sergieja z francuska „Serz”.
Rezyduje w niewielkiej stanicy Grekowo niedaleko Telmanowa na granicy rosyjskiej i prowadzi dom Miłosierdzia pod patronatem katolickiej organizacji charytatywnej „Zew Serca”. Spora pomoc okazują mu tez władze obwodowe i rejonowe, pełni funkcje radnego w Telmanowskim sejmiku.
Spotkaliśmy się w przeddzień pielgrzymki z Doniecka do Mariupola. Poinformowany o naszych planach dal swoje „błogosławieństwo” dla dyrektora telmanowskiej szkoły, którego prosiliśmy o udostępnienie sali gimnastycznej na jeden nocleg dla pielgrzymów.
Mamy wiele powodów do wdzięczności.
Na ile mi wiadomo, po odejsciu abp Jurczyka funkcje Biskupa Ordynariusza przejal wlasnie wladyka Sergiej.
3. Archimandryta Tichon
Ojciec Tichon w dzieciństwie chorował na szkarlatynę, czy tez jakąś inna chorobę, która naruszyła hormonalny porządek w jego organizmie. Od tej pory jest nieproporcjonalnie okrągły, co jednak w sutannie archimandryty dodaje mu kolorytu. Dobrze włada komputerem i jest świetnym kierowca wiec jako sekretarz metropolity jest niezastąpiony.
Uczestniczy w większości ekumenicznych inicjatyw metropolity i często posyła mi SMS z krotka biblijna treścią. Mam wrażenie, ze te listy otrzymują wszyscy pastorzy, którzy uczestniczą regularnie w miedzy - kościelnych spotkaniach jakie na Donbasie odbywają się co miesiąc.
4. Włodzimierz z Jenakiewa
Ksiądz Włodzimierz ma 39 lat.
Wcześnie pokochał kościół prawosławny i był długoletnim ministrantem. Na początku perestrojki niełatwo było młodemu człowiekowi dorwać się do ołtarza. Rzecz w tym, ze ci chłopcy tez otrzymują jakieś mizerne grosze i zdarza się(wedle słów kapłana), ze ktoś z kandydatów daje „łapówkę” by dostąpić tej laski.
Włodzimierz rósł bez ojca na tzw. Budionowce w południowo wschodniej części Doniecka w pobliżu Makiejewki.
Czteroletni kurs Seminarium zakończył w Odessie w przeciągu 3 lat. Ponoć był prymusem. Nie lubi telewizora, marzył o powołaniu zakonnym. Małżeństwo nie było jego pragnieniem ale pewna mama chórzystki uparła się by wydać córkę za młodego kleryka. Pierwszy związek był nieudany. Ksiądz Włodzimierz pracował jakiś czas na Czerwono-gwardiejce, jeszcze jakis czas w Rosji niedaleko Włodzimierza powróciło w rodzinne strony drugiej małżonki do Jenakiewa. Jakiś czas pracował w jurysdykcji Filareta. Na tle kłótni małżeńskich zaczął pić. Wypędzony z Jenakiewskiej parafii podjął starania by przejść do kościoła greko-katolickiego. Na Boże Narodzenie 2004-go roku zapoznaliśmy się i od tej pory staram mu się dopomagać. Mieszkał jakiś czas w Torezie przy katolickiej kaplicy jest autorem trzech kompletów drogi krzyżowej. Maluje z różnych obrazów dość wierne kopie. Umie robić na drutach i gotować. Biskup Jurczyk wydal o nim opinie aferzysty, podobnie się o nim wyraził biskup Sergiusz. On sam nie skrywa, ze opuścił się do poziomu bezdomnego włóczęgi ale chętnie korzysta z azylu w katolickim kościele. O swojej współpracy z tym człowiekiem powiadomiłem dziekana i Biskupa. Po dziś dzień jego przyszłość rysuje się niezbyt pomyślnie. Chodzi po mieście w wolnych chwilach i proponuje różnym firmom usługi wędrownego kapłana, głównie poświęcenia domów i biur. Bywa czasami ze ochrzci jakieś dziecko z tych pieniędzy wypłaca żonie alimenty i kupuje sobie farby i pędzle.
5. Aleksander z Oktjabria
Ojciec Aleksander ma w parafii wielu katolików wiec siłą rzeczy jako młody idealista szuka sam kontaktów z nami. Y jego inicjatywy miało miejsce spotkanie z Paulinami w Mariupolu. Młodzi wikariusze Marcin i Laurenty korzystali u niego ze spowiedzi. Ja również pewnego razu poprosiłem go o to bo człowiek niezwykłej dobroci wyzwala zaufanie w sposób naturalny.
Przedostatni nocleg na trasie pielgrzymki z Doniecka do Mariupola przyjął w swoje skromne progi ponad 40-tu katolickich pielgrzymów.
Ukraiński Kościół Autokefalny
Zwierzchnikiem kościoła, który nie mógł przyjąć jurysdykcji Filareta ze względu na jego osobowość a chciał z taka sama siłą jak kijowski patriarchat niezależności od Moskwy jest Metropolita Metody.
Mało wiem o tym człowieku. Więcej jest mi znany biskup Igor Isiczenko z Charkowa, który wygląda na erudytę i znawcę literatury, podtrzymuje przyjazne stosunki z katolickim biskupem Charkowsko-zaporoskim Stanisławem Padewskim.
1. Portret w Proswicie
Na Donbasie Kościół Autokefaliczny jest mało znany.
Jakiś czas pracował w Słowiańsku pewien kapłan - patriota z tej jurysdykcji jego portret do dziś wisi w miejskiej organizacji Proswita na honorowym miejscu. Członkowie tej organizacji udostępnili nam swoje progi i pomogli w przeprowadzeniu rejestracji wspólnoty.