Opowieść z niebiańskich gór
Dostalem na tydzien misyjny niezla niespodzianke.
Chociaz sam sie naprosilem bydzieci do mnie napisaly „listy misyjne”(od doroslych prozno czekac), to jednak nie bylem pewien ze to „wypali”.
Gdy sie jednak tak stalo jak marzylem to mam obowiazek odpisania.
Pisze jeden otwarty list do 5-ciu wspanialych, do Adriana, Anety, Asi, Kasi i Radka, bo wiem, ze nie wszystkie dzieci maja w domu komputery i nie kazde ma odwage pisac listy do nieznajomych, tym bardziej z zagranicy. A poza tym domyslam sie, ze ta piatka wspanialych nie wrzuci tego listu do kosza, a poniesie go do szkoly na lekcje religii albo, co jeszcze lepsze pokaze rodzicom, bo to ich tez moze dotyczyc.
Powiem wam, ze kiedys w piatej klasie podstawowki nasza nauczycielka od rosyjskiego rozdala nam adresy do naszych rowiesnikow z Rosji.
Niewielu z nas wytrwalo w prowadzeniu takiej korespondencji. Listy szly miesiacami i nasza wiedza o jezyku rosyjskim byla za slaba, zeby duzo i czesto pisac. Tym niemniej z czasow tamtej „zabawy”, pozostala mi smykalka do ludzi ze Wschodu i zaciekawienie kim sa i jak im sie zyje, tym bardziej ze dochodzily mnie wtedy echa, ze Rosja zyje bez Pana Boga, ze zniszczyla koscioly i wymordowala kaplanow.
Moze korespondowanie ze mna, przerodzi sie dla kogos z was w dorosla przygode misyjna, dokladnie tak jak to bylo ze mna.
1. Zrujnowane swiatynie
O tym wszystkim, czyli o klesce kosciola na Wschodzie, mialem sie dowiedziec w szczegolach w Seminarium bialostockim a potem jako kaplan, gdy odwiedzilem Rosje i Ukraine na wlasne oczy.
Widzialem koscioly zburzone nie w czasie wojny a wlasnie gdy nastal pokoj, po Rewolucji Rosyjskiej. Widzialem i takie, ktore zamieniono na stajnie, szopy, garaze, stolarnie, spichrze, domy mieszkalne, sale gimnastyczne czy w najlepszym wypadku filharmonie.
Dla czlowieka wierzacego z idealami, jakim bylem na poczatku mej drogi misyjnej, i mam nadzieje nadal jestem, to byla i jest tragedia.
Macie moj adres w internecie i mozecie sobie co nieco poczytac, zreszta dzieci z Chodorowki juz to zrobily. Bog zaplac.
Dzieciom z Czarnej Bialostockiej dziekuje podwojnie, ze sie odezwaly, bo jakis czas 6 lat temu, dokladnie 23 listopada 2003, podjalem na 7 miesiecy prace w tym miasteczku i czesto wspominam wszysstkie uliczki i zakatki. Pamiatam dobrze poczatek przebudowy kotlowni na Kosciol Milosiernego Jezusa i wszystkie szkoly jakie sa w tym miescie. Pozdrawiam serdecznie katechetow i kaplanow, ktorzy tam obecnie pracuja.
2. Piekne miasto Taszkient
Co do mojej obecnej placowki, to opowiem w kilku slowach, ze mieszkam obecnie w Uzbekistanie. Jest to kraj o podobnej wielkosci jak Polska, ma jednak zaledwie 27 milionow ludnosci, z czego wiekszosc wyznaje islam i do Chrystusa a takze do Chrzescijan odnosi sie z rezerwa. Stolica Uzbekistanu Taszkient, ma 3 miliony ludnosci. Jest piekna, bo jest otoczona gorami. Gory nazywaja sie Tien Szan co po chinsku znaczy „niebianskie gory”.
Slowo Taszkient oznacza po turecku „Kamien”, wiec mieszkam jak papiez w Watykanie „na opoce”. Ma to sens tym bardziej, ze nasz kosciolek ma status Ambasady Watykanskiej i zatrudnieni tutaj ksieza sa urzednikami watykanskimi i maja status dyplomatow.
To znacznie ulatwia prace w tym egzotycznym srodowisku.
W zyciu codziennym wyraza sie to w ten sposob, ze na samochodzie biskupa i braci Franciszkanow zamiast bialych tablic widnieja zielone i miejscowa milicja nie osmiela sie ich zatrzymywac. Na kazdym parkingu znajdzie sie dla takiego samochodu eksponowane miejsce.
Uzbekistan jest znany z wielkich zloz gazu ziemnego.
Slynie z wielkiego jeziora, ktore szybko wysycha i nazywane jest Morzem Araklskim.
Odlegly okolo 5000 km od Polski i ma roznice 4 godzin. Znaczy to, ze slonce w Taszkiencie budzi sie o 4 godziny wczesniej niz w Polsce. Samochodem lub pociagiem jechac trzeba do ojczyzny 4-5 dni a samolotem z przesiadkami plus minus 6 godzin.
Gdy pisze do was list jest juz pol do jedenastej w nocy i pora by isc do lozka. Tymczasem w Polsce jest 20 po szostej i pewnie slonce jeszcze nie zaszlo a wy biegacie po ulicy.
3. Niezwykla katedra z piasku
W tym ogromnym miescie, ktore wlasnie zasypia, jest metro, piekne szerokie autostrady okolo 100 meczetow, 4 prawoslawne cerkwie i zaledwie jeden, za to przesliczny kosciol zbudowany ze zwiru jaki sie znajdowal na miejscu. Gorka, ktora tu stala 100 lat temu zostala zuzyta do produkcji blokow budowlanych i teraz kosciol stoi w dolinie nad gorska rzeka, widoczny z trzech stron na tle wiezowcow.
Obok kosciola wzniesionego w latach 1914-2000, rok temu Polonia wzniosla pomnik poswiecony Armii gen. Andersa, ktora tu dl;ugo stacjonowala. W Taszkiencie zmarlo z wycienczenia okolo 600 zolnierzy. Nikt do nich nie strzelal, jednak lato bywa tu tak skwarne (60 stopni w sloncu), ze dla wycienczonych zeslancow z Syberii taka pogoda byla zabojcza.
Ja zglosilem sie do pracy w Taszkiencie 1 pazdziernika, kiedy byla juz jesien a temperatura nadal byla 25 stopni. Nie wiem jak przetrwam nadchodzace lato.
Co do budowli kosciola, to ma ona niezwykla historie.
Pierwsza kaplice obslugiwal jeszcze w 1883 roku przez trzy lata pewien kapelan wojskowy, bo Taszkient jak i caly Turkkiestan przeszedl po Powstaniu Styczniowym w rece Rosji. Car kierowal na antypody podpadnietych w Powstaniu polskich zolnierzy...
Przyjazd kaplana byl dla nich wielka radoscia ale trwala ona zaledwie 3 lata. Po jego odjezdzie kaplice zamknieto a dzwon podarowano Prawoslawnym. Kolejny kaplan, ktory dostal pozwolenie na pobyt byl profesor z Petersburga, slawny na caly swiat znawca jezyka hebrajskiego ks. Justyn Pranajtis. Zbudowal on w okolicy 5 kosciolow w miastach oddalonych o tysiace km jak Aszchabad, Alma-Ata (stolice Turkmwenii i Kazachstanu), albo setki km jak Samarkanda Fergana, Termez.
W samym Taszkiencie wciaz byly przeszkody i brak bylo bogatych i zyczliwych ludzi dla wsparcia idei budowy kosciola. Tacy sie znalezli dopiero w czasie pierwszej wojny swiatowej. Byli to paradoksalnie uciekinierzy z pograzonej wojna Polski i jency wojenni z armii austriackiej, katolicy pochodzenia polskiego, czeskiego i wegierskiego.
Wlozyli oni swe serce i wszelkie mozliwe ofiary. Niestety smierc ks. Justyna w lutym 1917 roku a potem wybuch Rewolucji Sowieckiej sprawily, ze dach na gotowej budowli wzniesli dopiero w latach 90-tych bracia Franciszkanie pod kierunkiem charyzmatycznego ojca Krzysztofa Kukulki.
4. Serce Azji
Tak wiec wracajac do Uzbekistanu...to kraj w samym sercu Azji, totez tutejsi mieszkancy maja cechy charakterystyczne dla calej Azji. Maja ciemna skore jak Arabowie czy hindusi i troche podobna do nich urode, wiekszosc ma lekko skosnawe oczy ale rozmawiaja jezykiem, ktory nalezy do grupy tzw. Tiurkskich, czyli tureckich jezykow ucze sie go z trudem. Na przyklad na dzien dobry Uzbecy pozdrawiaja sie podobnie jak w Izraelu slowami: „SALoM” (szalom-pokoj), odpowiedziec nalezy „Assalam alejkum”(pokoj z toba).
5. Uzbeckie zwyczaje
Kobiety ubieraja sie bardzo pstrokato w spodnie na ktore naciagaja cos podobnego do naszych szlafrokow. Wiele z nich uzywa muzulmanskich chust, ktore wprawdzie nie przeslaniaja twarzy ale ciasno zawiazane sa pod szyja na podobienstwo niektorych zakonnic klauzurowych np. Karmelitanek. W Turcji niedawno toczyl sie spor na najwyzszym szczeblu i trybunal konstytucyjny zabronil uzuwania takich hustek w szkole, aby zapobiec nadmiernej islamizacji spoleczenstwa.
Mezczyzni lubia wysokie buty, w ktore wpuszczaja spodnie czy raczej szarawary. Na koszule i latem i zima naciagaja gruby plaszcz bez guzikow, ktory latem nie przepuszcza ciepla a zima chroni od przymrozkow. Na glowach nosza tzw tiubetiejki, troszke podobne do tej czapeczki, ktora nazywa sie biret i ksiadz ja czasami zaklada na cmentarzu. Mlodsi chlopcy uzywaja welnianych czapeczek, ktore sa bardzo podobne do czerwonego berecika, ktory uzywaja w Polsce biskupi.
Wracajac do autostrad, to ciekawostka jest, ze na kazdym poboczu a niekiedy i pomiedzy pasmami autostrady sa mniejsze lub wieksze zabetonowane kanaly, ktore rozprowadzaja wode po calym miescie. Jest to czysciutka zrodlana woda z gor. Korkow na drodze nie ma. Rzadko spotyka sie typowe dla Azji rowery, natomiat osiolki zaprzezone w malutkie fury sa wszedobylskie i rozwoza wszelkiego rodzaju towar podobnie jak to widzialem w Pekinie.
6. Nasz kler i mala trzodka
W Taszkiencie od 2003 roku zamieszkuje katolicki biskup, ktory nazywa sie Jerzy Maculewicz. Podobne nazwisko mial blogoslawiony Jurgis Matulaitis, ktory sto lat temu byl biskupem wilenskim i czesto odwiedzal Bialystok...
Rodzice naszego biskupa mieszkali na slasku ale pochodzili ze Wschodu. Tato z Wilna a mama z syberyjskiego Krasnojarska. Sam biskup urodzil sie na Ukrainie i ma dzisiaj 55 lat. Jest Franciszkaninem. Ma do dyspozycji 9 kaplanow z czego 8-miu to jego wspolbracia zakonni.
Obsluguja oni 5 zarejestrowanych parafii i dwie tworzace sie.
Najodleglejsza parafia Urgencz lezy po sasiedzku ze starozytnym miastem Chiwa.
Ma 120 000 mieszkancow i okolo 20 parafian. Niedawno powstal tam maly kosciolek i jest on jedyna chrzescijanska swiatynia w miescie. Parafia jest oddalona o 1100 km od Taszkientu.
W polowie drogi z Urgencza do Taszkientu leza jeszcze dwa znane z historii miasta Samarkanda i Buchara. Tam istnieja wspolnoty w ktorych liczba parafian siega 50-100 osob.
Jest jeszcze we wschodnim Uzbekistanie wspolnota na przedmiesciach miasta Fergany zlozona glownie z bezdomnych lub zaniedbanych dzieci.
Opieke nad nim objal o. Piotr Kawa i dwaj wspolbracia Franciszkanie.
Jedna z tych dwu niezarejestrowanych, czyli powstajacych parafii ma wezwanie Milosierdzia Bozego i miesci sie w Angrenie (100 km na wschod od Taszkientu)/
To ja mam zaszczyt obslugiwac ja od miesiaca. Druga w wojewodzkim miescie Navoi jest obslugiwana przez kaplanow z Buchary.
7. Troche historii
Samarkanda jest tak starozytna jak miasto Rzym. Ma 2700 lat.
To miasto bylo bardzo dzielne. Dlugo opieralo sie atakom Aleksandra Macedonskiego. Tutaj wielki wodz znalazl sobie malzonke.
W przeszlosci mieszkal tu chrzescijanski metropolita i wiekszosc Sogdyjczykow (tak nazywano niegdys tubylcow) byla chrzescijanami, ale po napasci Arabow a potem Mongolow sytuacja w kraju sie diametralnie zmienila i chrzescijanie prawie znikneli z powierzchni tej ziemi.
Slawa Samarkandy wzrosla w czasach podroznika Marco Polo, kiedy to poprzez Morze Czarne i Kaspijskie „Jedwabnym Szlakiem” do Chin wedrowalo wielu kupcow i misjonarzy.
Powrot chrzescijan na tereny wiaze sie z podbojem Turkiestanu (dzisiejsze panstwa Azji Srodkowej: Turkmenistan, Tadzykistan, Kirgistan, Kazachstan i Uzbekistan) przez carska Rosje i naplywem poslkiego zywiolu a w latach stalinowskich masy zeslancow niemieckich.
Byly chwile, ze ilosc katolikow w Turkiestanie wladze carskie szacowaly na 40 000.
Wedle realnych szacunkow obecnie AD 2008, katolikow uczeszczajacych w niedziele do kosciola jest zaledwie 600.
8. Mieszkancy cmentarza
Sa tu rowniez siostry Matki Teresy z Kalkuty, o ktorych napewno wiele slyszeliscie. Dwie siostry przybyly z Polski, dwie z Indii, jedna z Wloch i dwie z Afryki. W ich klasztorze obowiazuje jezyk angielski i gdy przyjezdzamy do siostr odprawiac to musimy sie modlic w tym jezyku.
Niektore z siostr juz troszeczke znaja jezyk uzbecki, inne komunikuja sie po rosyjsku a najwazniejszy jest jezyk milosci, to znaczy dobre uczynki, ktore te siostry sprawuja zwlaszcza na cmentarzu. Niedaleko ich klasztoru jest prawoslawny cmentarz, na ktorym osiedlili sie bezdomni.
Jest im tam wygodnie zyc, bo prawoslawni ludzie na swoje mogily zawsze przynosza slodycze. To sie staje pokarmem dla podopiecznych naszych siostr.
Ludzie ci moga w domu siostr nie tylko smacznie pojesc ale tez moga sobie wyprac cuchnaca odziez.
9. Moja parafia
Co do mojej parafii.
Jest ona nietypowa. W miasteczku Angren mieszkalo 20 lat temu wielu europejczykow. Byli to zwlaszcza zeslancy polskiego i niemieckiego pochodzenia. Ostatnio wielu z nich powrocilo do ojczyzny albo wynioslo sie do Rosji. Nie sposob ukryc, ze sprzyjaly temu zatargi na tle rasowym i religijnym. Historia parafii w Angrenie jest nietypowa.
Do tego miasteczka z pobliskiej Fergany pod koniec lat 80-tych zaczal dojezdzac legendarny ks. Pralat Jozef Swidnicki, ktory w 1984-m roku trafil w Nowosybirsku do wiezienia za kazanie o MB Fatimskiej jakie wyglosil w miejscowej kapliczce.
Dostal wyrok 4 lata za antypanstwowa, wywrotowa dzialalnosc, bo tak wladze sowieckie nazywaly misje. Po dwu latach zdaje sie skrocono mu wyrok i z Syberii wyjechal on do Uzbekistanu. Mial wielu parafian w Ferganie w Angrenie i w Taszkiencie. Z trudem nadazal odwiedzac wszystkie zakatki kraju gdzie tylko znajdowal europejczykow. Z chwila jednak gdy przeniosl sie z powrotem na Syberie w 1992 roku parafie zaczely sie wyludniac i trudno bylo ten proces zatrzymac. Do Uzbekistanu przyjechali bracia Franciszkanie, ktorzy zaprzyjaznili sie z pewnym pastorem polskiego pochodzenia.
Mial na imie Wlodzimierz Wytrwal. Podobnie jak wielu i on z rodzina opuscil Uzbekistan i mieszka sobie w Ojczysnie swych przodkow. Zanim jednak wyjechal wypelnil opatrznosciowa misje.
Zaprosil naszych Franciszkanow, by przeprowadzili akcje informacyjna o kosciele katolickim w jego parafii. Nieczesto sie zdarza, by pragnienie powrotu do kosciola katolickiego ustami parafian wyrazal sam pastor protestancki. Tym razem tak sie stalo.
Wspolpraca Wlodzimierza z franciszkanami trwala 2 lata.
Skutek jest taki, ze wiekszosc moich obecnych parafian byli w przeszlosci baptystami.
Czesc dawnych parafian odeszla do innych wspolnot protestanckich. Inni wyjechali za granice.
Pozostali a jest ich 7 osob to glownie ludzie schorowani i starzy. Moja misja chwilami wyglada jak praca siostr na cmentarzu.
10. Moje rozterki
Nie wiem czy sobie poradze. W Rosji i na Ukrainie gdzie dotad pracowalem do panstwowej rejestracji wspolnoty potrzebna byla minimalna ilosc 10-ciu czlonkow-zalozycieli. W Uzbekistanie trzeba nazbierac stu parafian, by wspolnota otrzymala legalny status.
Jak z tego widac, jestem na razie nielegalnym duszpasterzem i nie mam prawa zamieszkiwania w swej parafii. Dojezdzam wiec dorywczo z odleglego Taszkientu co dodatkowo utrudnia sprawe.
Miasto jest piekne ma 120 tys mieszkancow. Lezy u podnuza gory nazywanej Babaj Gora 3555 m, nawet latem ma czapke ze sniegu. Niektore dzielnice wiezowcow wygladaja jak miasto widmo, bo z chwila wyjazdu europejczykow nie bylo chetnych by te domy zasiedlic i dbac o nie.
Kazde miasteczko uzbeckie wita przyjezdnych pieknym haslem HUSZ KELIBSIZ (Witamy Serdecznie).
Ja jednak od miesiaca nie przestaje zyc z odczuciami „niechcianego goscia”, czyli takimi jakie mialem pod koniec pobytu w Rosji.
Slowa pozegnania
Przepraszam was za to ze nazwalem dzieciakami, bo dla mnie nimi jestescie. Prosze tez o wyrozumialosc dla mnie, ze tak duzo Wam napisalem i ze niektore slowa moga byc dla was trudne. Mysle, ze Wasi Katecheci pomoga wam swoimi komentarzami.
Prosze was o serdeczna modlitwe.
Wiem ze modlitwa dzieci duzo wiecej moze niz kogokolwiek z doroslych i dlatego prosze o przekazanie mego listu wszystkim swoim przyjaciolom i znajomym, zwlaszcza na Bialostoczczyznie skad sie bierze moj kaplanski rodowod.
Jako rodacy macie prawo i szlachetny obowiazek trzymania za mnie kciukow.
Pozdrawiam raz jeszcze i czekam na krociutkie listy z Ojczyzny.
Ks. Jaroslaw Wisniewski,
27-my pazdziernika 2008, Taszkient – Uzbekistan