Kartka z kalendarza - urodzinowe lody
26 czerwca
Z rana zajalem sie przepisywania uzbeckiego tekstu Tashlandiklar co znaczy Pariasi. To historia mojej pracy z bezdomnymi na Ukrainie, na Donbasie. Przepisujac tlumaczenie wspominalem sobie stare dzieje. Gdy o 12-tej przyszedl moj nauczyciel (ustoz) to sam sie bulwersowal opowiesci np. o dzieciach nastolatkach, ktore z zimna krwia opowiadaly mi jak ich starsi koledzy "uspili" uderzeniem w glowe swego mlodszego kolege za to, ze nie chcial wziac na siebie winy za pewien rabunek. Potem z zimna krwia oderzneli mu glowe. Co zrobili z cialem nawet nie pytalem. Dopiero dzis przyszla mi mysl, ze jako kaplan i obywatel posluszny prawu powinienem byl te "wyznania" zglosic na policji. Gdy jednak sobie przypomne, ze wedle relacji dzieci ten mord byl inspirowane przez milicje, ktora podsunela dzieciom taki pomysl, ze jesli nieletni wezmie na siebie wine to on sam bedzie mial maly wyrok a inni pozostana na wolnosci. Milicji tez zalezy, by miec rezultat czyli winowajce!!! Jedna z dziewczynek, ktora mi to opowiadala za rok czasu wedle opowiesci innych kolegow majac 18 lat trafila nozem w serce tatusia, gdy ten wypil zbyt duzo i sie do niej czepial. Tym razem przestepstwo zostalo wykryte. Tak wielu moich znajomych z ukrainskich piwnic i strychow znikalo stopniowo w roznych domach poprawczych i wiezieniach, ze nie sposob sie polapac. Byly wypadki, ze ktos z bezdomnych toksykomanow zglaszal mi fakt smierci kolegi i prosil zaocznie o modlitwe. Prosilem w tych czasach siostry Matki Teresy o przyjazd by zaradzic tej nedzy ale one maja takich prosb tysiace. Oprowadzilem dzis dwie male grupki turystow z Korei i z Moskwy. Odprawilem wieczorna Msze sw.
Za temat mialem piekno powolania kobiety i matki na przykladzie Sary. Mowilem tez na marginesie o pieknej postaci sw. Andrzeja Rublowa, ktory genialnie przedstawil scene goscuinnosci Abrahama. Choc to troszke inny tekst niz dzisiejszy tym niemniej temat nasuwal sie sam. Opowiedzialem ze geniusz Rublowa nie wyrosl z powietrza i ze ten czlowiek jak wielu innych ikonopiscow tamtych sredniowiecznych czasow gdy malowal ikone to poscil i malowal na kleczaco. Nie posiadal tez rodziny choc nie byl mnichem. Wielu malarzy koscielnych tamtych czasow swiadomie wybieralo celibat by calkowicie oddac sie temu niezwyklemu zajeciu.
Owszem troszeczke zatrzymalem sie na temacie tredowatych. Wiadomo, ze spoleczenstwo bylo co do tych ludzi zawsze nastawione wrogo lub sceptycznie i nawet uzdrowionych nie przyjmowano z powrotem do swych domow i rodzin, no chyba ze autorytet synagogi potwierdzil uzdrowienie stad fraza Jezusa IDZ I POKAZ SIE KAPLANOM. W innym tekscie gdzie takie same slowa wypowiedzial Jezus do 10-ciu tredowatych nasuwaja mysl, ze same "odwiedziny kosciola" juz wywoluja "leczniczy efekt". Wielu w sercu pyta sie czasem "a po co tam pojde", "co ja z tego bede mial, ze bylem w kosciele". Jest jasne dla wielu, ze te zasuszone jak mumie babcie koscielne niewatpliwie odwiedzinami kosciola MOCNO WYDLUZYLY SOBIE ZYCIE...Takie wnioski nasuwaly mi sie w Polsce i to samo widze gdy obserwuje religijnych muzulmanow, hindusow czy Prawoslawnych. POKAZCIE SIE KAPLANOM; jakie to proste. A przeciez jest taka kategoria ludzi, ktorzy nawet na koledzie chowaja sie od ksiedza. DZIECINADA!!!
Mowilem jeszcze o zalozycielu OPUS DEI, ktore niektorzy nazywaja katolicka sekta, bo ma w swych szeregach ludzi sytuowanych, ktorzy swej przynaleznosci do OD nie afiszuja. Wspomnialem o wiosennej panice jaka miala miejsce w Asyzu, gdy niezapowiedziany do furty klasztornej na ojczyznie sw. Franciszka zapukal jako zwykly pielgrzym bez dziennikarzy, security czy zwyklych ciekawskich. Poprosil o mozliwosc modlitwy przy grobie swietego i wyznal ZE NAWROCIL SIE W CZASACH GDY BYL JESZCZE SEKRETARZEM KC po lekturze tekstow o sw. Franciszku, ze choc tego nie rozglaszal to wlasnie tym zyl cale lata dazac do pokojowego rozwiazania sytuacji w swoim kraju!!!
Czy to nie jest najprawdziwsze OPUS DEI, czy gdyby on i jemu podobni trabili, ze sa wierzacy majac wokol siebie wojujacych ateistow, czy mogliby cos dobrego zrobic dla swiata???
Gdy ja glosilem kazanie, nasz biskup spotykal na lotnisku delegacje z Moskwy. Przyjechal do nas incognito z nieoficjalna robocza wizyta nasz nuncjusz z Moskwy i jego sekretarz. Gdy przyszedlem po adoracji juz sie konczyla kolacja ale zalapalem sie na lody. Biskup zazartowal, ze to moje "urodzinowe".
x. Jarek - Taszkient