KLERYK STAŚ
Duma misjonarzy i misjonarek z Uzbekistanu są ich stosunkowo liczne powalania. Gdy się weźmie pod uwagę minimalna ilość praktykujących parafian.
Mamy franciszkankę Marinę Jurczenko, siostrę, ktora 18 lat temu podjęła glos powołania jako jedna z aktywistek taszkienckiej wspolnoty. Teraz pracuje w Pawłodarze w Kazachstanie. Mamy Koreankę Natasze, ktora odbywa postulat na Ukrainie i będzie mieć 27-go sierpnia obłóczyny w naszej taszkienckiej katedrze.
Wstąpiła rok temu do siostr z argentyńskiej kongregacji Verbo Incarnato, ktora się opiekuje misją Sui Iuris w Tadżykistanie. Jeszcze trzy inne siostry podjęły głos powołania ale się wykruszyły i wiem tylko tyle, ze mieszkają daleko za granicami Uzbekistanu. Mamy rownież kleryka milionera na Litwie, ktory się szykuje do posługi jako Kaplan diecezjalny i marzy o powrocie do Taszkientu. Mamy nareszcie Az 3 klerykow franciszkańskich. Na piątym kursie jest kandydat do diakonatu i dziekan krakowskich klerykow konwentualnych, oczko w Glowie naszej misji Sergiusz. Jest w nowicjacie utalentowany Rosjanin Maksym i bohater mojej opowieści Koreańczyk Stas.
Przodkowie
Stanisław przybył do Taszkientu na pierwsze po nowicjackie wakacje jeszcze w zeszły piątek 30-tego lipca... Nie było okazji się bliżej spotkać. Ja wyjeżdżałem do Fergany i wrociłem zmordowany w niedziele. W poniedziałek do pozna czekaliśmy na powrot młodzieży z Kirgizji. Czekaliśmy patrząc na mecz siatkowki i na migawki z football’ u.
Mecze nie były nazbyt ciekawe więc wywiązała się rozmowa.
Rodzice Stanisława już kilka lat temu wyemigrowali z Taszkientu do Rosji. Mieszkają w Wołgogradzie i dlatego swoje wakacje Stas, ktory pozostał obywatelem Uzbekistanu dzieli pomiędzy Taszkient, Wołgograd i Moskwę. Patrząc na football przyznał się że ma zawsze rozterkę komu kibicować, bo się czuje patriotą minimum trzech krajow. Na zawodach sportowych kibicuje zarowno Koreańczykom z połnocy jak i z południa, bo przodkowie mamy są z połnocy a przodkowie taty z Korei Południowej. Ma sentyment do Rosji, bo się urodził w Chabarowsku na Dalekim Wschodzie a rodzice jak wspomniałem mieszkają w Wołgogradzie. Troszkę mniej kibicuje w Polsce choć mieszka tam od 3 lat a najmniej Uzbekistanowi, bo jak powiada w czasach studenckich spędzano na mecze uzbeckiej drużyny piłkarskiej pomimo woli jego i jego kolegow, by na dużych imprezach futbolowych było na stadionie quorum.
Studia
Stanisław wyrosł na Kujluku. To odległa dzielnica w południowej części miasta, gdzie największą część mieszkańcow stanowi koreańska diaspora. Tym nie mniej uczył się w tzw. “Uspience“. To prestiżowa szkoła w centrum nieopodal kościoła. Stanisław widywał ruiny w dzieciństwie i intrygowało go to miejsce. Wspomniał, że nawet wszedł na to terytorium lecz o ile dobrze pamiętam dostał po nosie od jakichś zamieszkujących to miejsce zbirow niewiadomego pochodzenia i wyznania.
Biznes
Po szkole średniej i studiach muzycznych Stas podjął prace w biznesie. Prowadził firmę rozprowadzającą telefony komorkowe a gdy to nie wyszło jakiś czas był designe’rem i sekretarzem. Przepisywał teksty po uzbecku i robił to biegle mimo, ze nie znal języka. Nauczył się nawet wychwytywać błędy.
Powołanie
Do kościoła trafił w 2001-m roku. Dowiedział się o odbywających się tutaj koncertach organowych i krok po kroku coraz chętniej odwiedzał to miejsce. Jest muzykiem, gra na skrzypcach a ostatnio w seminarium zachęcono go by grał rownież na organach. Ta druga fascynacja zrodziła się właśnie w taszkienckim kościele. Kościoł został odremontowany rok wcześniej. Pierwszy entuzjazm przyciągał do świątyni wiele osob ale droga do powołania nie może być lekka.
Emigracja
Wiele osob trafiło do kościoła poprzez koncerty organowe. Około 10-ciu osob, ktore grały w naszym kościele na organach Graja obecnie w wielu świątyniach Europy i świata. Sam 3 miesiące temu ze wzruszeniem żegnałem organistkę Julie Usmanową, ktora na stale wyjechała do Kanady. Inna organistka z Taszkientu o imieniu Lola gra obecnie na Ukrainie w miasteczku Artiomowsk. W ostatnią niedziele mieliśmy koncert gościnny wychowanki naszego konserwatorium, ktora gra obecnie w Austrii.
Wiem ze słyszenia, ze kilka innych osob gra na organach w kościołach w Rosji.
Dziwna to emigracja. Taszkient opuszczają utalentowani ludzie. Czy ta luka po nich się kiedyś zapełni trudno zgadnąć. Trudno tez zgadnąć kto z naszych 4 klerykow powroci na stale do Uzbekistanu.
Deklarują chęć powrotu wszyscy czworo ale wiadomo, ze dla wielu z tych co opuścili kraj decyzja o powrocie nie jest łatwa.
Stas wspomniał podczas obiadu, ze czuje się bardzo przywiązany do koreańskiej kuchni i bardzo mu jej w Polsce brakuje. To spory argument do powrotu, motywuje obecność franciszkańskiej misji, tym nie mniej trzeba się mocno modlić i kibicować, żeby synowie tej ziemi nie pogardzali nią i nie zrażali się sukcesami islamu oraz nieprzerwana “wielka emigracją narodow”, ktora chwilami w panice dokonywała się i dokonuje nadal. Na naszych oczach.
Wakacje
Kleryckie wakacje to gorączkowy czas. Z jednej strony proboszczowie chcą jak najskuteczniej skorzystać z ich pomocy, z drugiej strony rodzice i krewni napierają zewsząd ze swymi pragnieniami.
Stas wyznał, że pozostało w mieście jeszcze 5-ciu krewniakow a dokładnie 5 rodzin. Wedle koreańskiego zwyczaju on do każdej z tych rodzin musi pojść i spędzić choćby jeden dzień a najlepiej kilka. Przyznał się, że żadna z tych rodzin nie chodzi do kościoła i nawet podał przykład jak negatywnie jego decyzje odebrał pewien wujek, ktory na pytanie o plany małżeńskie Stanisława otrzymał odpowiedź, ze nie ma zadnych z powodu wyznania i światopoglądu. Mimo, ze tradycyjni Koreańczycy maja pewne wyobrażenie o celibacie, bo rownież w buddyzmie jest taka kategoria bezżennych ale jak powiada Staś, tutejsi Koreańczycy wychowani w duchu sowieckim nie posiadają żadnych takich wspomnień i wszystkiemu się dziwią.
Jak się domyślam są to pierwsze i najtrudniejsze misje jakie na tych wakacjach ma kleryk do spełnienia. Male szanse, ze ktorąś z tych pięciu rodzin uda się przekonać 32-letniemu klerykowi. W mentalności wschodniej młodzież ma słuchać starszych a nie pouczać. Tym niemniej życzę mu wielu sukcesow na tych wakacjach i na studiach. Powraca do Polski 15 września a więc ma przed sobą 40 pracowitych dni.
Ks. Jarosław Wiśniewski
Taszkient 3 sierpnia 2010